Jestem po pierwszej, 4-osobowej rozgrywce. Wszyscy graliśmy pierwszy raz, ja tłumaczyłem. Zdecydowałem się na pojedyncze polowanie, bo i czasu nie było i nie wiadomo było, czy gra towarzystwu podejdzie.
Nie robiłem żadnych ograniczeń przy wyborze postaci, wykluczyłem tylko Veracleę, bo była dla mnie całkowicie nieklimatyczna w roli Seekera.
Wytłumaczyłem co się znajduje na karcie postaci, jakie są akcje i pojechaliśmy. Nasz skład to:
Fani, Amalia, Illithena i Daniel Stoica. Przeciwnikami byli Phoenix, Gryphon, Wisp, Effigy i Bogskulker.
Zepsułem już na starcie, bo Phoenix miał być z tieru 2, a ja wybrałem wszystkich z tieru 1, ale z przebiegu gry mogę powiedzieć, że nie miałoby to większego znaczenia: miałby tylko 5 HP-ków więcej (pomimo faktu, że trzeba go zabić 2 razy). Druga rzecz, o której zapomniałem, to że akcje specjalne z kart postaci (te do odblokowania przez rozbudowę budynków) mają swój "cooldown", ale akurat nikt nie używał swojej akcji 2 razy z rzędu. Poza tym raczej było w porządku.
Jak się ma poukładane karty (ja miałem) to setup jest nawet dość szybki. Przynajmniej do momentu wyjęcia figurek. Niestety, ale trudno czasem dojść który potwór jest na której karcie. My naszukaliśmy się Whispa, zanim się okazało, że znajduje się na spodniej gąbce (w jednym pudełku są dwie gąbki nałożone na siebie. A jak to już zrobiliśmy, to przyszła kolej na szukanie żetonów oznaczających ich HP-ki. Tu też masa kopania, ale poszło sprawniej, bo na żetonach są wycinki kart i dało się to dopasować. Nadal jednak uważam, że zamiast tych żetonów, lepsze by były kolorowe nakładki (pierścienie na podstawki) a`la CMoN, a do oznaczenia HP-ków - kosteczki w odpowiadającym im kolorze. Jeśli by mi się udało coś takiego dokupić, to natychmiast zacząłbym tak grać.
Karty Instinct są w większości jasne i nie pozostawiają pola do interpretacji. Opisy są czytelne, a przy tym lakoniczne. Wątpliwości mieliśmy tylko przy Phoeniksie, a konkretnie co robić gdy zostanie sam. Część jego kart mówi, że podlatuje do sprzymierzeńców i ich leczy, zadając sobie przy tym obrażenia. A jeśli nie ma sprzymierzeńców to co? Nikogo nie leczy, ale czy sam obrywa? My graliśmy, że nie, ale tym samym Phoenix nie robił zupełnie nic.
[EDIT: Phoenix ma na swojej karcie zapis, że jeśli na planszy zostanie sam to... ucieka
]
Z początku dużo zamieszania wprowadziło obracanie się postaci i tego się gracze obawiali najbardziej. Do momentu aż wyjaśniłem, że kierunek patrzenia jest w zasadzie potrzebny tylko po to, żeby ustalić czy atakuje (bądź sam jest atakowany) od tyłu i ma w związku z tym bonusy do ataku.
W Setupie wyszło nam spotkanie III, czyli oni po jednej stronie rzeki, my po drugiej ale za to przeciwników było 5. Jak pisałem, dość łatwo zwyciężyliśmy, a rozgrywka zajęła nam około godziny. Gra się podobała, choć jedna ze współgraczek zwróciła uwagę, że zabawa była dość jednostajna. Ponieważ gracze nie mają żadnych kart (czyli nie ma żadnych zmiennych), więc praktycznie każda tura jest podobna do poprzedniej. Podejdź do przeciwnika i zaatakuj najmocniejszym skillem, tu za bardzo nie ma niczego innego do wyboru. Wyobrażam sobie, że w kampanii, po odblokowaniu kolejnych budynków (i umiejętności) zyskuje się większy wachlarz możliwości, więc jest trochę więcej różnorodności. Ale na początku faktycznie - ciągle to samo i tak przez godzinę. Mi to akurat nie doskwierało, bo obsługiwałem karty Instinct. Ciekawa opinia pewnie jest tu sporo racji.
Aha, byłbym zapomniał, że gdy został nam tylko Phoeniks, to wszyscy jednogłośnie zadecydowali o tym, żeby złapać go żywcem. Najpierw sprowadziliśmy go do połowy życia, a potem w dwóch turach złapaliśmy - szybko i bezboleśnie. W tzw. międzyczasie się wyleczył, ale instrukcja mówi, że nie przerywa to pochwycenia, więc nic mu to nie dało, a wręcz przeciwnie, ułatwiło nam sprawę
Gra na pewno rozwija skrzydła w trybie kampanijnym. Rozwój postaci jest ciekawy, Można się wykoksować, zdobyć nowe skille i przedmioty. Bolączką może być jednak leczenie, bo nie jest to automatyczne, trzeba sobie stracone HP-ki odzyskać za akcje (których może być za mało). Z niecierpliwością czekam na kolejne rozgrywki, być może zagram solo, czego normalnie nie robię. Bo jednak ciężko będzie zebrać 4 osoby na te mniej więcej 12-13 godzin kampanii (10 encounterów po godzinie + 10 setupów i akcje Obozu).