Skoro już idziemy w ten offtop, czy to drogie czy tanie hobby, to dodam swoje trzy grosze.
Większość hobby może być i drogich i tanich jednocześnie, ale wypada patrzeć na próg wejścia.
Jazda na rowerze - można jeździć w koło komina na rowerze za tysiaka(i wcale nie musi być zły taki rower, jak ktoś ogarnięty i potrafi ogarnąć na używki + nie będzie się przejmował marketingiem wmawiajacym mu że teraz tylko 29" i napęd 1x13 itp
) + ubiór za 500zł. I poza tym kosztuje nas tyle co napój w bidonie i kanapki + zużycie sprzętu, które też jak ktoś nie ciśnie siłowo, to nie będzie dramatyczne. Jazda na rowerze jako taka uchodzi raczej za tanie hobby, bo przy okazji może zmniejszać koszty paliwa np.
Ale równie dobrze można śledzić nowości, bawić się w zmianę części, kupić rower(szczególnie mowa o góralach, ale na szosy też można kokosy wydać), który wymaga serwisowania żeby zachował jako taką sprawność, rozbijać się tym rowerem po górach przez co ten drogi sprzęt narażony jest na uszkodzenia, a jeszcze do tego wyskakiwać w sezonie co weekend na jakąś konkretniejsza wyprawę, która będzie kosztować kilkaset złotych + jakiś dłuższy wypad wakacyjny za kilka tysi. W praktyce taka jazda będzie kosztowała spokojnie kilka tysięcy rocznie nawet bez ekstrawagancji.
Do tego jeżeli zamiast szukać tras jara Cię czytanie o sprzęcie to niedługo ten jeden rower to może być za mało, bo jednak inaczej się śmiga na szosie, inaczej na góralu, a może i gravel by się przydał, a moze elektryk oprócz zwykłego, żeby powiększyć zasięg skoro już wszystkie trasy w koło komina w czasie na jaki łatwo się wyrwać z domu zjeżdżone itp itd?
Z fotografią tu też ktoś napisał, to się pod nosem zaśmiałem
. Da się nawet komórką, jasne, ale jak chce się robić coś konkretniej, to już jednak kilka tysięcy trzeba wysupłać, a potem leci w górę i o ile np obiektywy niewiele tracą zwykle na wartości - podobnie jak w planszówkach powiedzmy, to już same aparaty? Kupując coś nowego można dość szybko stracić kilka tysięcy. Jakaś lampa? Kilkaset złotych itp. Już o opłacaniu photoshopa itp nie mówiąc.
Granie w planszówki to jest hobby tanie, w które można wejść mając 100zł(w jazdę na rowerze te 1500zł na biedę, w fotografie raczej ok 3000zł na start), a mając kolekcje wartą powiedzmy 1000zł jak ktoś preferuje euro można mieć spokojnie zestaw gierek, gdzie występuje rotacja tytułów które już się już przejadły. Można tak, ale praktyka pokazuje że wielu z nas ma więcej czasu na czytanie i nakręcanie się na gry niż na granie(szczególnie, że wielu z nas nie lubi solo/cyfrowo), a jak kasa nie stanowi aż takiego problemu, to potem na półce nie jest 10-20 tytułów, tylko 50 w górę. Jeszcze 3 lata temu mówiłem że gra za 120zł jest droga - Brzdęk, za 160zł kupiłem Klany Kaledonii i dla mnie to była masakra, jeszcze większa Pluszowe Opowieści za chyba 220zł. A teraz wiedząc jak to działa i kupując raczej tytuły popularne, raczej nie mam problemu żeby wydać nawet dużo więcej, jeżeli faktycznie chcę zagrać i "wiem" albo spodziewam się że że w razie czego na tym nie stracę więcej niż 50zł, a być może nawet się coś tam zarobi.