WRZESIEŃ 2020:
VALKNUT – Nowa gra od jednego z moich ulubieńców – Luisa Bueha. Asymetryczny skirmish rozgrywany na kartach? Nawet nie wiem jak wybrnąć z nazwania mechaniki w tym tytule. Gra w każdym razie jest super oryginalna i bardzo pomysłowa. Mamy żetony jednostek ustawione na kartach, a następnie za pomocą kart, które draftujemy z marketu, budujemy plansze i wykonujemy ruch jednostek. Na razie za mało partii na koncie, by wyciągnąć jakieś głębsze wnioski, ale po tych trzech partiach jestem mega zadowolony z zakupu. W malutkim pudełeczku kryje się wielka gra 8/10 z tendencją wzrostową.
KLUB DETEKTYWÓW – Dixitopodobny twór, ale bardzo ciekawy i dość zabawny. Trochę połączenie dwóch pomysłów (Dixit+Kameleon), więc oryginalności zbyt wielkiej nie ma, ale partia jest szybka i zabawna. Niestety gra bardzo zależna od towarzystwa. Albo ktoś chce się w to bawić i wtedy jest kupa śmiechu, albo graczom nie chce się opowiadać i blefować i wtedy jest padaka. 6/10.
EXPLORERS OF THE NORTH SEA– Jedna z części Północnej trylogii Shema Phillipsa. Kafelkowy twór połączony z pick up and delivery i area control. Graliśmy od razu z dodatkiem Rocks of Ruin. Gra bardzo przyjemna, sprytnie wymyślona, ale dla mnie zdecydowanie zbyt losowa, by w pełni się nią cieszyć. 7/10
SUSHI GO PARTY – O ile pierwsza inkarnacja Sushi Go mi nie podeszła, o tyle w tej bawiłem się zaskakująco dobrze. Niby głupiutki draft, ale bardzo przyjemny. Myślę nawet nad zakupem własnego egzemplarza, bo to fajny filerek, który można wytłumaczyć w pięć minut w każdym towarzystwie. 8/10
PARKS – Znakomite rozwinięcie pomysłów z Tokaido, w oszałamiającej swoją oprawą grze. Partyjka była emocjonująca, obfitowała w ciekawe decyzje, był wyścig po punkty i kupa śmiechu, gdy ktoś zwinął kartę sprzed nosa. Bawiłem się świetnie, pomimo bardzo późnej pory. Wszyscy wstali od stołu zachwyceni, a ja będę rozglądał się za swoim egzemplarzem. Miodzio! 8.5/10
WALK THE PLANK – Najsłabsza gra w miesiącu, ale mimo to nie mogę ją nazwać kasztanem. Głupiutka imprezówka, pełna negatywnej interakcji. Było trochę śmiechu, a gra jest dosyć krótka, więc i oceny najniższej nie wystawię. Raczej w to więcej nie zagram, więc 4,5/10
NOWOŚĆ MIESIĄCA:
CITY OF KINGS – Rozpisałem się w wątku dedykowanym grze, więc tutaj tylko potwierdzę to, co napisałem tam. Mega przyjemny, zaskakująco dobrze skrojony i oryginalny tytuł. Niestety stojący również w gatunkowym rozkroku, przez co kierowany raczej do koneserów. Ja bawiłem się wyśmienicie i dlatego 9/10!
POWRÓT MIESIĄCA I GRA MIESIĄCA:
FIVE TRIBES – Wyciągnąłem na stół po dwóch latach leżakowania na półce. I to był błąd. Bo gra praktycznie nie schodziła ze stołu! Zawsze lubiłem „Pięć Trybów*”, ale po tym miesiącu lubię je jeszcze bardziej. Udało się rozegrać kolejne partie ze Złodziejami i nie wiem, czy ktoś mnie jeszcze kiedyś namówi na partyjkę z tym dodatkiem. Rozgrywka kompletnie zmienia charakter i niestety skupia się na pozyskiwaniu złodziei (jak nie ja, to wezmą inni i zrobią mi kuku). Nagle wszyscy chcą wszystkim psuć plany. Ot taki „Take That!” w czystej postaci. Jasne, ten element negatywnej interakcji jest ciekawy, ale gra tak bardzo zaczyna się wokół niej kręcić, że traci się całkowicie przyjemność z kombinowania. Jak ktoś lubi negatywną interakcję i brakuje mu jej w podstawce – to musi Thieves dokupić. Ja jestem na nie. Drugi dodatek kupiłem od razu po tym jak Five Tribes stało się hitem w naszej rodzinie. I muszę powiedzieć, że Whims of The Sultan podoba mi się bardzo! Dodatek świetnie poszerza możliwości, jednocześnie nie komplikując samej podstawki. Grałem kiedyś z „rzemieślnikami” i niestety niezbyt mi ten dodatek mi podszedł. Bardziej irytował, męczył, niż dostarczał nowych możliwości. W każdym razie już wiem, że z Whims of Sultan, będę grał zawsze! A co do samej gry – to tak zdominowała rodzinne granie, że w zasadzie inne gry poszły w odstawkę. Pewnie szybko ten tytuł się przeje i... Gra znowu trafi na jakiś czas na półę. Ale to był super przyjemny powrót! Oby takich więcej! 9/10
*