Zaznaczam to było parę ładnych lat temu:
1. Towar - ok. 30 tysi jak pamiętam (w tym produkty GW); lokal kosztował niewiele bo ok. 1500 zł/miesięcznie (wchodzily półki i dwa stoły do bitewniaków), kasa fiskalna ok. 1200 zł, jakieś mebelki i mały remont - powiedzmy 4000 zł - tu remont robiłem w dużej mierze własnymi siłami. Były też jakieś plakaty, ulotki, duży banner na okno itp. Poza tym stoły do gier, maty, krzesła itp. Myślę, że wszystko razem powiedzmy ok. 40 000 - 45 000 - zaznaczam, że kilka lat temu to było, rynek też był dużo mniejszy.
2. W większości tak, zostało mi towaru na jakieś ok. 6-8 tysi, który przez kilka miesięcy się posprzedawał na allegro/działach kupię sprzedam/itp. po cenach zakupu hurtowych.
3. Jak pamiętam to po ok. 1,5 roku stwierdziłem, że trochę za dużo czasu to zajmuje względem kasy jaką daję, zamknąłem jak pamiętam po ok. 2 latach.
4. Nie - z planszówek/bitewniaków kupowałem raczej co znałem (lub mi doradzono po znajomych, graczach itp.), lub zebrało dobre recenzje, nie chciałem wpychać ludziom badziewia.
5. Hmm... szczerze powiem, że takich ludzi nie było za dużo, jak ktoś nie kupował to raczej nie przychodził grać, ludzie czuli, że byłoby to nie fair - bo znałem środowisko i wiedziałem, że tak jest. Tym pojedynczym przypadkom tak robiącym dawałem mniej lub bardziej wyraźne aluzje, że sklep jest komercyjny i za coś ten lokal itp. trzeba opłacić.
Biznes ten jest bardzo fajny, poznajesz fajnych ludzi, jesteś postrzegany jako takie trochę guru w środowisku, jako "szef sklepu" (wszyscy byliśmy też wtedy młodsi wtedy, żeby tak myśleć), wpadasz do sklepu, to zawsze samemu można coś komuś doradzić, jest z kim pograć itp. Natomiast jako biznes, to jest główny czynnik - wynik finansowy
I tu kwestia ambicji (o czym pisałem) - mogłem poświęcać kupę czasu i zarabiać jakieś tam pieniądze na tym, ale...