mczlonka pisze:A jak ta gra ma się do innego worker placementu: Najeźdźcy z Północy + ewentualnie dodatków do NzP? (pytanie do tych co grali w obie gry)
I nie chodzi mi tu o porównanie poszczególnych składowych gry: wykonania/klimatu/mechaniki). Bardziej o sam feeling, skalowanie i przystępność dla casualowych graczy. Wierzę, że obie gra mają podobny stopień trudności w samych zasadach (po opiniach chyba więcej kminienia jest w Godfatherze...).
I dodatkowo:
Czy myślicie (lub możę już wiecie), że będzie jakiś dodatek do tej gry? I jeśli tak, to będzie on poszerzał możliwości czy naprawiał jakieś elementy w mechanice (bo chyba nie w wykonaniu...)?
Mam NzP (bez dodatków) i grałem w Godfathera. Obie gry są z kategorii lekkich i używają podobne mechaniki: worker placement, zbieranie zasobów, ale dalej to już inna bajka.
Godfather (90 minut i czasami znacznie więcej, pierwsza gra 5cio osobowa zajęła nam 180 minut):
- kładziesz swojego gościa albo gangstera na planszy i wykonujesz kilka akcji A z sektorów przylegających albo jedną B z danego sektora planszy
- zbierasz surowce aby zrealizować zlecenia, które dają kasę i inne akcje (czasami tworzą minicomba)
- wkładasz kasę do walizki
- po rundzie dochodzą też postacie do wylicytowania, które dają słabe okazyjne bonusy - można wygrać bez nich
NzP (10-15 minut na gracza, pierwsza gra 4ro osobowa zajęła nam godzinę):
- kładziesz robotnika, wykonujesz akcję z pola, zabierasz robotnika z innego pola i tam też wykonujesz akcję albo robisz najazd - wysyłasz robotnika na najazd i wracasz z jeńcem
- masz 3 rodzaje robotników, którzy mają trochę inne umiejętności, zaczynasz z czarnym, resztę musisz pochwycić podczas najazdów lub zabrać z wioski gdy inny gracz zostawi go tam wcześniej
- oprócz robotników masz karty czyli bohaterów, których wpierw zbierasz na rękę, a później dwojako zagrywasz: płacąc ich koszt i rekrutujesz do załogi Langskipów (pasywny bonus + siła do najazdów) albo używasz jako jednorazowej akcji i odrzucasz
- odpowiednia siła oraz liczebność załogi jest wymaga do zrobienia różnych najazdów + kosztuje to zapasy (do tego dochodzi czynnik losowy bo na atak rzucamy 1 lub 2 kośćmi)
- możesz rozbudowywać swoją siłę tworząc comba z kart oraz w wiosce zamieniając żelazo lub kasę na lepsze uzbrojenie
- bohaterowie mogą zginąć podczas najazdów, za to dostajemy chwałę i punkty na torze Walkirii
- z najazdów zdobywasz dobra, które przeznaczasz na rozbudowę własnego 'poletka' lub składasz w darach bogom za punkty
GF ma dość mało możliwości punktowania, bo głównie jest to kasa, a później przewagi i większość kontraktów danego koloru. Więcej planowania krótko i długo terminowego masz w NzP. Rozwijasz się na wielu płaszczyznasz, masz bohaterów dających różne bonusy. Zdobyte surowce, pomimo że są punktami na koniec to opłaca się je inwestować w kolejne najazdy, rozwój lub dary.
GF, to jak pisała Nadis bardziej gra na grilla lub do piwa, bo wystarczy jeden rzut oka na plansze i posiadane karty i już wiadomo co się dzieje, ale niekoniecznie na imprezę. Szkoda, że rodziny mafijne niczym się nie różnią od siebie lub ich członkowie nie mają specjalnych umiejętności, jedyne urozmaicenie to te postaci, które możemy wylicytować. Może będzie jakiś dodatek, który urozmaici rozgrywkę
W GF klimatu jest odrobina, ale nie z Godfathera, tylko zwykłej gry o mafii - mało tu nawiązań do filmu. NzP mają kilka nawiązań do kultury Wikingów i pomimo bycia euraskiem nie jest tak suche jak np. Troyes.
Ostatnia kwestia to co dostajemy w pudełku:
- w Godfatherze oprócz figurek i 5 puszeczek, mamy planszę, cienkie karty z powtarzającymi się grafikami i cenę ponad 200zł
- w Najeźdźcach dostajesz: planszę, dużo różnego kolorowego drewna, kafelki, srebrniki, woreczek, kostki do gry i masę kart dobrej jakości z ładnymi grafikami za mniej niż 100zł
Jak Godfathera bym nie kupił i może kiedyś zagram jeszcze na grillu, to ciesze się że kupiłem NzP bo jest to fajna odskocznia od cięższych tytułów i chętnie do niej będę wracać.
ps. NzP bliżej do Blood Rage ze względu na większy poziom trudności, różnych bohaterów i karty które zdobywamy.