Re: Gry wojenne i historyczne pod egidą Muzeum [Gdańsk]
: 22 wrz 2017, 22:37
Ja jeszcze nie mam pewności w temacie mej obecności. Będę raportować na bieżąco.
Fascynaci planszówek - łączcie się!
https://www.gry-planszowe.pl/
Zdecydowanie preferuję Kolumbię. Jak już poświęcę czas na naukę przepisów, i gra mi się spodoba po pierwszej rozgrywce, to lubię zagrać choć kilka razy aby sobie wyrobić opinię. Poza tym Kuba to przecież walka na noże w budce telefonicznejMuad pisze:Dobry plan. Jak COIN to zostajemy przy Kolumbii czy mniejsza plansza Kuby? Przy COINie będzie pewnie nowa osoba, nie znająca systemu etc.
W sumie można stwierdzić, że w T&T wiele strategii jest opartych w dużej mierze o czynnik losowy. Na punkty (w tym chity) plus atom - ogromnie. Ekspansja polityczna - również. Obszar nad którym ma się największą kontrolę to własne zbrojenia i manewry wojsk. Ogromna ilość turlania w trakcie bitew już jest losowa, ale duża ilość rzutów zapewnia pewne uśrednianie rezultatów. Pewnie stąd wariant militarny jest u mnie preferowany.Odi pisze:Dopiero znalazłem chwilę, żeby skomentować ostatnią rozgrywkę...
(...) Ogólnie... Chętnie zagrałbym już w coś innego. Gra jest świetna, wciąż coś nowego się dzieje, nowe pomysły, nowe taktyki, ale zwyczajnie mam ochotę od T&T odpocząć. Albo zagrać Aliantami
To nie tak jednotorowe jak myślisz - w tej grze jest też dużo taktyki ze względu na sporą zmienność warunków na planszy. A gra Aliantami wymaga doświadczenia, szczególnie dobrej znajomości zasad bitew morskich (w tym lotniskowców, ubootów), zaopatrzenia, blokad, robienia przesłon morskich z lotnictwa, na które morza i oceany mogą z baz dopłynąć okręty na "Attack & Rebase". Nic z tych rzeczy nie musisz wiedzieć grając SowietamiMuad pisze:Ja mówię standardowo:
(...)
W T&T gra Aliantami nie jest taka jak mi się wydawała, dość ograniczone ruchy i zawsze czekasz na tego klapsa z Berlina. Sowietami zapewne jest łatwiej, wystarczy mass tank by rozjechać niemcy, tak? :p
Przyznam że ta gra pozostaje dla mnie znakiem zapytania.Odi pisze:Tym razem będzie bez AAR, bo też i przy COINach to właściwie zawsze można pisać to samo: wzajemna przepychanka, raz ja komuś, raz ktoś mi, i mozolnie w kierunku wyznaczonego celu. Żałuję, że znowu partia się nie skończyła i właściwie musieliśmy przerwać w środku, bo do ostatniej propagandy zostało chyba z 8 kart, a każda z frakcji miała szanse na zwycięstwo. Trudno zakładać kto by wygrał, bo wszystkie frakcje balansowały na pograniczu. Pewnie zadecydowałoby najlepsze wykorzystanie układu ostatnich kart.
(...)