Cuba

Relacje z pojedynczych gier, raporty z sesji oraz rozgrywki rpg na forum.
guru
Posty: 13
Rejestracja: 24 lut 2010, 01:01

Cuba

Post autor: guru »

Doświadczenie:
Mija ok. 1,5 roku od wkręcenia się w planszówki. Narazie głównie różne eurogry na czele z Puerto Rico.
Set & Setting:
5 bodajże partia w Cubę z siostrą i bratem. Wkręcanie ich w planszówki. Brat jest podatny, siostra zasadniczo także (jeśli jej dobrze idzie). Jest to druga partia z dodatkiem. Wszyscy więc już mamy jako takie wyobrażenie jak co działa i co trza robić.

Losowanie statków i zaczyna się ciekawie. Pierwszy to same pomarańcze, drugi pomarańcze i cukier, trzeci (na morzu) to same drzewo! Widać że dodatek wnosi urozmaicenie. Jak wiadomo Cuba to taka gra gdzie już od początku trzeba powziąć jakiś plan. Siostra ponieważ lubi sobie zapalić wchodzi w cygara. Jak zawsze. Zestaw początkowych statków nie robi na niej wrażenia. Brat ostatnio skupiał się zwykle na zmianach przyrody by nawadniać pola golfowe. Typowy burżuj. Jednak ta strategia była nudna i w sumie jednak nieskuteczna. Postanawia wzorem moich poprzednich działań zainteresować się bimbrownictwem. Ja lubię różne eksperymenty. Wobec tej sytuacji stwierdzam że odpowiednie naciski na podatnych parlamentarzystów mogą pokrzyżować im plany. Nie skupiam się także na jakiejś ścisłej działce powierzając swój los wydajnym plantacjom i niepewnemu światowemu popytowi na wytwory tychże plantacji (prawda jest taka że nie lubię eurosilniczków i zwykle zdaję się na ciekawe zrządzenia chaosu, które staram się maksymalnie wykorzystać). Tak więc pierwsze działania są jasne. Siostra stawia cygarownię, brat bimbrownię a ja inwestuję we wpływy na ratuszu. Pierwsza runda gładka jednak wkrótce zaczyna się coś dziać. Mój wpływ na bezwolną poselską masę zaczyna przynosić efekty i wychodzę na minimalne prowadzenie. Wycinam kubańskie lasy czekając na statek zmierzający po drzewo do najcenniejszego doku. Mam 3 drewienka i wygląda to zachęcająco. Siostra jedno i zdaje się mało wzruszać tym że mam szansę na mały odskok od peletonu. Brat jednak widzi we mnie (jak zawsze) głównego przeciwnika. Wchodzi w konszachty z kapitanatem portu. Czysto złośliwe zagranie! Przestawia statek czekający już na moje drewno do gorszego doku. Dodatkowo zwraca się do siostry z pretensjami że ona nie patrzy na to co się dzieje i to on dba o to bym nie wygrał! Trudno myślę. Nie dam się. Robol siostry ustawiony, więcej drzewa mieć nie będzie, brat ma szansę tylko na jedno. Zaczynam więc flirt z tancerką. Warto, będę pierwszy kolejny w następnej turze, a statek znów znajdzie się w najcenniejszym doku. Brat zrezygnowany bimbruje na maksa, siora woli spławić inne dobra, ja za to sprytnie nakręcam handlarkę by świsnęła z targu dla mnie trochę drzewa. Nadchodzi kolejna runda. Mam 5 drewienek ładuję cały statek. 15 punktów do przodu. Massakra. Ponad 15 punktów przed resztą. Siora pamiętając poprzednie pretensje teraz sama uderza do kapitanatu portu. Przestawia statki. Nic jej to nie daje ale za to daje bratu, który ją sprytnie psychologicznie podpuścił. Sam spławia za 12 i już jest niedaleko za mną. Od tej chwili siostra się nie liczy. Jara cygara i przyglądając naszym poczynaniom, licząc na szczęśliwe zrządzenia losu. Brat inwestuje w knajpę ja stawiam duże biuro handlowe by nie być zbyt zależnym od koniunktury. Dzięki temu idzie mi nieźle. Spławiam regularnie i w miarę drogo. Brat podejmuję kluczową decyzję. Stawia duży bank! Chce dzięki niemu mieć kasę na zakupy na targowisku i rywalizować ze mną w zapychaniu statków. Pomysł ciekawy rzecz w tym że wpada na ciekawszy! Na moje nieszczęście. Już wcześniej był dość bogaty a ja straciłem trochę kasy by przepychać ustawy ze 100% skutecznością. Zauważywszy że cierpię na brak gotówki bierze się za bezczelne korumpowanie parlamentarzystów. Na początek przepchnął wśród innych wydawałoby się tak niewinną ustawę, która podnosi koszt wybudowania budynku o 2 peso. Niby mało lecz tylko on bogacz (dzięki bankowi) nie cierpiał na brak kasy. Ta ustawa sprawiła że już do końca gry zostałem z 2 budynkami. Podnosił także oczywiście podatki. Brat brutalnie używał siły pieniądza. Dawał 4, 5 a nawet 7 pesos by mnie przelicytować mimo moich wpływów w ratuszu! A ja głupi też dawałem sporo kasy licząc że on nie da aż tyle i wszystko traciłem. Te skur...syny parlamentarzyści nieźle się obłowili! Brat wykorzystywał systematycznie fakt że musiałem flirtować z tancerką bym nie zostać zablokowany w dostawach na statki, dzięki czemu (przy bienrej odurzonej cygarami postawie siostry) korzystał z usług prawnika. Wiadomo - bankierzy i prawnicy, ręka rękę myje! To wszytko sprawiło że mnie ostro podgonił. Miałem także ciężko bo prezydent jeżdżący przez cały czas swoim wygodnym samochodzikiem oczywiście patrzy tylko na pozory. Będąc praktycznie do końca gry pierwszym musiałem jeszcze dbać by mnie nie uziemiał jako zbyt wpływowego rywala dając w plecy 2 punkty. Nastąpiły dwie ostanie rundy. Para poleciała mi z czachy wobec takich niesprzyjających okoliczności. Jak mogłem zwyciężyć wobec potęgi pieniądza i korupcji? Ostatnim wysiłkiem szarych komórek doprowadziłem do remisu. Spływ. Wizyta u kapitana portu. Wycisnąłem wszystko na maksa. Niestety. Brat miał budynek więcej. I to on wygrał. Brutalna siła pieniądza zwycieżyła. Tak to się dzieje zwykle przy biernym udziale mas (mojej siostry). To na pewno w tej grze było aż nadto realistyczne!

Podsumowanie:
Cuba na początku nie przekonała mnie. Podstawka jak dla mnie wkręca gracza w zbyt ciasne tory. Za dużo matematyki, kalkulacji planowania na 6 tur do przodu. Czyli w pierwszej turze już trzeba myśleć o ostatniej. Na szczęście dodatek daje dużo pozytywnych zmian. Umożliwia improwizację. Umożliwia np. taktykę z magazynowaniem. Ułożenie budynków i robola na własnej planszy nie musi być już tak matematycznie doskonałe. Dodatek daje większą interakcję i dużo nowych możliwości. Fajne są nowe statki. Według mnie podstawka to ciężka i oporna gra. Zdecydowanie odradzam. Należy w nią tylko zagrać po to by obczaić zasady i docenić dodatek. Ogólnie jednak ta gra ma sens tylko z dodatkiem. Nadal jest dużo myślenia ale także dużo możliwości. Trzeba jednak wziąć pod uwagę że grałem tylko w 3 osoby. Wydaje mi się jednak że dla większej ilości osób podstawka będzie tym bardziej zepsuta.
Tak czy owak to gra dla graczy. Postronnym ofiarom nie ma co jej wciskać.
ODPOWIEDZ