K2

Relacje z pojedynczych gier, raporty z sesji oraz rozgrywki rpg na forum.
Awatar użytkownika
WRS
Administrator
Posty: 2179
Rejestracja: 09 sty 2009, 09:39
Lokalizacja: Ropczyce
Has thanked: 7 times
Been thanked: 96 times
Kontakt:

K2

Post autor: WRS »

I zaczęło się.
Kolejny zimowy sezon, kolejna próba zdobycia K2 w czasie ostrej i niebezpiecznej pogody.
Tym razem trzy wyprawy.
Kierownikiem pierwszej kobieta - Madzia Purpure. Dość ekscentryczna. Kilka poprzednich wypraw skończyło się tragicznie. Mocno to przeżywa, ale wspinacze niezbyt pewnie się czują pod jej kierownictwem.
Druga wyprawa - Dabljueres Gules. Raczej spokojny typ o specyficznem poczuciu humoru. Początki jego kariery kierownika wypraw nie były łatwe, ale później wspinacze nabrali zaufania. Wie kiedy się wycofać, nie szarżuje zdrowiem himalaistów. Może nie zawsze wyprawy kończy zdobycie szczytu. Jednak zwykle wszyscy wracają do domu.
Trzecią wyprawą dowodzi May K'El Vert. Ambitny, ale bez znaczących - jak dotąd - osiągnięć.

Początkowe dni typowe dla stylu poszczególnych grup. Purpure i Gules prowadzą po jednym wspinaczu, a drugi aklimatyzuje się w obozie. Vert trzyma swoją grupę razem.

Przodownicy ostro w górę lewym trawersem. Vert ślimaczy się za nimi.
Pogoda stosunkowo łaskawa. Ale jak to zimą nawet w obozie nie ma spokoju.

Szóstego dnia dramat! Wspinacz z wyprawy Madzi ginie tragicznie w wyniku załamania pogody. Nic tego nie zapowiadało! Wyprawa Purpure niemal nie wycofała się zupełnie... Drugi członek zespołu podjął jednak wędrówkę ku szczytowi.

Siódmy dzień Dabljueres zapamięta na długo. Dzięki nowoczesnym środkom łączności możliwy jest stały monitoring stanu zdrowia i podstawowa komunikacja ze wspinaczami. Tego dnia w dziennym raporcie pojawiła się niezrozumiała informacja. Wspinacz zmierzający ku szczytowi, będący w dobrej formie, zużył największą butlę tlenu. Po co? Zupełnie spokojnie mógł kontynuować wspinaczkę po małym odpoczynku!
Zaufanie w zespole to ważna rzecz. Nie było powodów do interwencji. Jednak cień niepokoju o losy wyprawy nie opuszczał Gulesa.

10. dnia wielki sukces wspinacza Gulesa. Szczyt! Tak szybko, tak pewnie. Vert ze swoimi dopiero przekraczał 7000 m. Purpure nadal załamana śmiercią lidera doprowadziła swojego drugiego himalaistę na ok. 6500 m.

11. dzień. Szybki zjazd w dół przed załamaniem pogody. Drugi zespół ruszy za chwilę z bazy.

12. dzień chwila paniki. Pogoda fatalna. Właśnie powyżej 7000 m. Liny całkowicie zlodowaciałe i wmrożone w pokrywę śniegu i lodu nie nadają się do wykorzystania! A właśnie teraz okazuje się, że owa wcześniej zużyta butla tlenu była największą rezerwą. Została tylko mała! Szybka kalkulacja szans. Może uda się namiot rozbić na tej maleńkiej półce skalnej tuż poniżej granicy 8000 m?
Rozbiję namiot, jeśli porzucę tu butlę. Użyję butli, ale nie zdążę zjechać w dół - liny trzeba mocować na nowo. Coś się zdarzyło siódmego dnia (a ponoć 7 to szczęśliwa liczba...)

Trzynasty dzień. Lider zespołu Gulesa ginie. K2 znów przyjmuje krwawą ofiarę.

Vert widząc co się dzieje zrezygnował z dalszej wspinaczki. Uznał, że osiągnięcie ok. 7400 m, w tych warunkach, to dość.
Madzia i Dabljueres, choć z sercami przepełnionymi żalem po stracie liderów, nie mogli zrozumieć tego braku ambicji. Góra nas wykańcza, a my nic? To choćby dla tych co tam zostali warto pokazać górze, że nie ona nas...

I tak ludzie Verta w dół, a Gulesa i Purpure w górę.
Purpure ma przewagę, bo drugi wspinacz ruszył kilka dni wcześniej.

Pogoda psuje się na niższych wysokościach. Paradoksalnie większe problemy ma teraz Vert! Musi szybko sprowadzić swoich do bazy, aby uniknąć mroźnego, huraganowego wiatru.

16. dnia lider zespołu Madzi Purpure zdobywa szczyt! Gules przesyła gratulacje, Vert w szoku.

Osiemnastego dnia (kiedy urywa się ta relacja) sytuacja przedstawia się następująco:
Purpure w drodze w dół. Gules przekroczył 8000. Vert już widzi bazę.

= * = * =

To już moja nasta (blisko 20) rozgrywka w K2.
W pierwszych (<5) zdarzało mi się stracić wspinacza. Poznawałem grę.
W kolejnych przeżywali obaj. Ostatnio zwykle zdobywam szczyt, a drugim 6-8 pktów.

W tej grze przeciwnicy mieli znacznie mniej rozgrywek za sobą. Siódmy dzień faktycznie mną wstrząsnął. Dałem za dużą kartę aklimatyzacji (musiałem redukować z 7 na 6 na końcu tury). Miałem wtedy 0, mogłem użyć. Jakiś impuls. Po wyłożeniu czułem, że to fatalna decyzja. Ale był to początek gry, wierzyłem, że się uda.

Madzia niemal się załamała po stracie wspinacza. Zwykle traci jednego (czasem obu!). Dziś chciała pokazać, że da radę.

Majkel widząc, że mój padł, a on ma już teraz 5+5 pktów parsknął szyderczym śmiechem i postanowił schodzić.

Madzia i ja w górę - cóż nam pozostało.

Mina Majkela, gdy na końcu Madzia miała 10+1, a on wciąż 5+5 - bezcenna.
I nawet to, że ja miałem tylko 9+1 nie miało znaczenia.

K2 wspaniałą grą jest! Ot co!
Baruk Khazad!
Jak mawia Folko:
gry logiczne to kwintesencja rozrywki, to czysta postać gry: mechanika bez dodatkowej otoczki wnoszącej, lub starającej się coś wnieść do rozgrywki
i ja się (pod) tym podpisuję
Awatar użytkownika
folko
Posty: 2442
Rejestracja: 23 wrz 2004, 13:26
Lokalizacja: Wodzisław Śl.
Kontakt:

Re: K2

Post autor: folko »

Dziękuję!
ja_czyli_Majkel
Posty: 9
Rejestracja: 02 gru 2010, 15:35
Lokalizacja: Ropczyce

Re: K2

Post autor: ja_czyli_Majkel »

WRS pisze:I zaczęło się.
Trzecią wyprawą dowodzi May K'El Vert. Ambitny, ale bez znaczących - jak dotąd - osiągnięć.
[...]
Vert trzyma swoją grupę razem.
WRS pisze:Vert widząc co się dzieje zrezygnował z dalszej wspinaczki. Uznał, że osiągnięcie ok. 7400 m, w tych warunkach, to dość.

16. dnia lider zespołu Madzi Purpure zdobywa szczyt! Gules przesyła gratulacje, Vert w szoku.

WRS pisze:Majkel widząc, że mój padł, a on ma już teraz 5+5 pktów parsknął szyderczym śmiechem i postanowił schodzić.

WRS pisze:Mina Majkela [...]


Na wstępie: WRS szalejesz, nieźle opowiedziane, szacunek!

Ech, tak to było ekscytujące spotkanie KGP w R-cach!
To wszystko dlatego moi mili, że ja chciwy nie jestem i wiem kiedy się wycofać, a później jak nazłość pogoda się umiarkowała, jak po wielkiej powodzi w 2012 i udało się Madzi ostatecznie zwyciężyć. Mogłem, bez problemu pójść punkt wyżej, lecz po co się nadwyrężać, na 6500 też ładne widoki i ile więcej tlenu :lol:

Póki co sądzę że do K2 wróci się lecz za 2-3 tygodnie, to mnie wystarczająco nakręci na K2!
ODPOWIEDZ