K2 (Adam Kałuża)

Tutaj można dyskutować o konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier.
NIE NALEŻY TUTAJ PYTAĆ O ZASADY, MALOWANIE, ROBIENIE INSERTÓW ORAZ KOSZULKI! OD TEGO SĄ INNE PODFORA
Regulamin forum
Na tym podforum można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. Zapoznajcie się z wytycznymi tworzenia tematów.
TU JEST PODFORUM O MALOWANIU FIGUREK I ROBIENIU INSERTÓW
TU JEST WĄTEK, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O KOSZULKI!
TU JEST PODFORUM, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O ZASADY GIER!
Awatar użytkownika
Erni
Posty: 348
Rejestracja: 07 gru 2013, 23:06
Lokalizacja: Jakaś wiocha pod Gnieznem
Has thanked: 69 times
Been thanked: 74 times

Re: K2 (Adam Kałuża)

Post autor: Erni »

Gram solo zarówno w K2, jak i Broad Peak i Lhotse, zawsze według swoich zasad i zawsze z więcej niż jedną drużyną wspinaczy. Różne kombinowałem warianty - od rywalizacji po kooperację.
Ostatnio grałem tak:
wziąłem trzy drużyny, wybrałem "swoją" (fioletowi), rozłożyłem trzy talie kart (po jednej dla drużyny), ustaliłem kolejność i w górę!
W fazie wybierania kart zawsze najpierw wybierałem karty dla drużyny fioletowych, czyli dla swoich. Potem wybierałem karty dla innych drużyn, jak najbardziej optymalnie, trochę udając, że nie do końca wiem, która drużyna jakie karty zagra. Po wybraniu kart losowałem z woreczka jeden żeton ryzyka, przydzielając go standardowo drużynie, która miała w kartach najwięcej punktów ruchu. Jeśli jest remis w kartach, żeton rozpatrują wszystkie drużyny remisujące. Żeton dlatego jest losowy, bo w końcu jest to gra w otwarte karty i nie da się tu bawić w dobieranie najniższych kart, gdy wiadomo by było, że do rozpatrzenia będzie żeton ryzyka np. 2. Karty za wszystkie drużyny dobieram jak najbardziej optymalnie, tak, jakbym każdą drużyną chciał wygrać. Po dobraniu kart i przydzieleniu żetonu ryzyka, przechodzę do fazy zagrywania kart, zgodnie z kolejnością. I znowu - tak zagrywam karty, jakbym chciał wygrać każdą drużyną. Myk jest jednak taki, że grę wygrywam tylko wtedy, jeśli moja wcześniej wybrana drużyna (tu akurat przykładowo fioletowi) uzyska największą ilość punktów.
Być może powyższy opis wydaje się nieco głupkowaty, ale być może po zajęciach praktycznych zmienisz zdanie.
😉
bdm
Posty: 580
Rejestracja: 18 mar 2019, 13:41
Has thanked: 382 times
Been thanked: 63 times

Re: K2 (Adam Kałuża)

Post autor: bdm »

Ja gram jednym kolorem (głównie czerwoni) a wygrana to zdobycie szczytu choćby jednym wspinaczem. Zawsze (co turę) rozpatruję żeton ryzyka. K2 chodzi solo najlepiej ale grałem też w Broad Peak oba warianty (trawers był nie do przejścia na tych samych zasadach) a Lhotse to już w ogóle porażka. Generalnie to dawno nie grałem ale pewnie kiedyś wrócę do gier bo w kolekcji te tytuły pozostaną na zawsze.
bdm
Posty: 580
Rejestracja: 18 mar 2019, 13:41
Has thanked: 382 times
Been thanked: 63 times

Re: K2 (Adam Kałuża)

Post autor: bdm »

Zagrałem solo po bardzo długim czasie. Aż musiałem sobie przypomnieć zasady.
Wariant łatwiejszy i na planszy i w pogodzie. Wynik 16 pkt.
Zawsze uważałem, że K2 najlepiej chodzi solo i to się nie zmieniło. Trochę przeszkadza mi w tej grze to, że gra się na punkty. Dla mnie to nie jest suche euro bo w każdej rozgrywce czuję klimat, że jestem w górach, wspinam się. Osobiście wolałbym grać w taki sposób, że zdobywam szczyt i muszę zejść do bazy - wtedy wygrywam. Oczywiście przy 18 turach jest to niemożliwe bo zwykle ten drugi himalaista osiąga szczyt właśnie w ostatnim ruchu po czym gra się kończy. Nie wiem czy nie lepiej byłoby przetasować na nowo kafle pogody, żetony ryzyka i grać dalej do momentu zejścia bądź śmierci. Ktoś próbował w ten sposób? Ma to sens?
Awatar użytkownika
Erni
Posty: 348
Rejestracja: 07 gru 2013, 23:06
Lokalizacja: Jakaś wiocha pod Gnieznem
Has thanked: 69 times
Been thanked: 74 times

Re: K2 (Adam Kałuża)

Post autor: Erni »

Kiedyś tak spróbowałem. Ogólnie wyzwanie słabe. Po pierwsze - im schodzisz niżej, tym lepsza pogoda. Po drugie - zazwyczaj jeden z pionków jest już bezpieczny gdzieś w namiocie, zapewne poniżej ośmiu tysięcy metrów, więc do bazy nie ma już tak daleko, kart ruchu starczy na zapas. Drugi pionek zazwyczaj kończy wykończony gdzieś pod szczytem. Jeśli nie trafisz na karty aklimatyzacji w pierwszej czy drugiej rundzie, może być kiepsko. Mnie osobiście ten wariant z zejściem nie przekonuje.
Być może opcja ta nabierze większego sensu i strategii, jeśli w ostatniej rundzie standardowej gry, zamiast tylko trzech ostatnich kart, dołożysz trzy kolejne karty z drugiej talii (będzie ona główną talią do końca gry), a wcześniej odkryjesz kolejny wylosowany kafelek.
ODPOWIEDZ