Zazwyczaj kiedy jestem zachwycony po pierwszej rozgrywce w daną grę, każda kolejna partia obniża moją ocenę. Inaczej mówiąc, zachwyt z pierwszej rozgrywki przykrywa ewentualne minusy gry. I tak przy każdych kolejnych partiach zachwyt topnieje , a gra z wybitnej staje się dobrą grą, godną polecenia.
Co do Marsa też miałem takie obawy. Po pierwszej rozgrywce nie potrafiłem dojrzeć większych minusów w grze. Kolejne rozgrywki, zamiast obniżać delikatnie moją ocenę (jak to czasem bywa) zdecydowanie zwiększały ocenę. W chwili obecnej na BGG obok tytułu widnieje liczba 9.
Uwielbiam ten moment, grając w wariancie korporacyjnym, kiedy w pewnym momencie widać, że silniki graczy są już wystarczajaco rozbudowane aby "rzucić" się na Marsa. Uwielbiam ten moment jak ktoś przy stole zaczyna tłumaczyć jak zrobił jakieś godne uznania kombo: "kupuję kartę, ale płace mniej, to mi daje to i to, a jak mam to, to mogę wyłożyć to i to co mi daje 3 WT i jeszcze da mi to.I od tej rundy mogę robić taką i taką akcje..." I zapada na chwilkę taka cisza uznania dla kogoś kto "zmontował" taką akcję
(po czym patrzę na swoją "rękę" i zastanawiam się "kuźwa, jak to jest możliwe?!"
)
Uwielbiam też sam draft. Zwłaszcza moment kiedy dostajemy na rękę akurat cztery karty i chcielibyśmy mieć je wszystkie , a tutaj psikus, trzy z tych idealnych kart pójdą dalej. To oczywiście nie jest żadna innowacyjna mechanika ale wspaniale wpisuje się w grę.
No i sama końcówka gry. Nie wiem jak to u Was wyglada ale w moim gronie graczy ( pozdrawiam Was Marsjanie i życzę Wam wielu uszczelek
) emocje są do końca podtrzymywane przez brak ewidentnego lidera. Możemy mniej więcej ocenić ile ktoś zdobędzie punktów z głównej planszy (nagrody, tytuły, lasy, miasta) ale już to co dany gracz ma w wyłożonych przed siebie kartach jest w wystarczającym stopniu niewiadome, co generuje sporo emocji przy podliczeniu punktów.
Zaznaczę, że jeszcze ani razu nie zająłem pierwszego miejsca, aczkolwiek gram z takimi "mózgami" , że drugie miejsce traktuje jako mój mały sukces
Szczerze Wam napiszę, że jak Rebel zapowiedział grę to "olałem temat". Skupiłem się na Marsie od RedImpa i Robinsonie w kosmicznych przestworzach. Nie wiem, nie mam pojęcia, jak dobre musiałyby być te dwie gry aby przeskoczyć tak wysoko zawieszoną poprzeczkę... Oczywiście, to będzie zapewne inny typ gier ale wielkorotnie na forum już próbowaliśmy je i porównywać będziemy.
Po tak dobrej grze mam baaaardzo duże oczekiwania co do dwóch pozostałych tytułów z Marsem w tle.
Na koniec ogromne uznanie dla Rebela , że wziął do swojej stajni czarnego konia i zrobił to bez wielkiego hypu, bez pompowania balona. I mieli racje. Gra jest tak dobra, że my gracze, zrobimy im reklamę. Zasłużyli.
Polecam!
P.S. Podczas ostatniej wypowiedzi na temat Marsa nadawałem na wykonanie, ikonki jak z clipartów itp
Ilość zalet jest tak duża, że minusik zawiązany z ikonami jest niczym ważnym.
Czas rozgrywki może faktycznie być spory ale ja osobiście nie czuję ciężaru gry i po jednej parti z wielka chęcią zasiądę do jeszcze jednej gry.