Jestem po piątej rozgrywce w Bitoku (4 solo i jedna dwusoobowa) i tu garść przemyśleń/wrażeń.
1. Grafika
Jestem fanką bajek studia Ghibli, więc graficznie mi się podoba bardzo ta gra i bałam się tego, że jest tam napaciane kolorów, ale ostatecznie nie mieliśmy problemów z przejrzystością gry. Jedyne co mnie trochę ukuło podczas czytania instrukcji to mnogość symboli, które nie są intuicyjne i tylko wydłużają wszystkie opisy w instrukcji (np. na kafelkach żółtych kryształów, czemu nie ma dwukropka między symbolami, bo tak na pierwszy rzut oka symbolika sugeruje, że po zdobyciu kafla dostaję akcję oraz punkty, a nie że punkty za każdym razem jak daną akcję wykonam, albo po co wprowadzać symbol martwej ryby dla punktów ujemnych - nie można było po prostu zrobić +6/-2 pkt?, czy też dlaczego nie ma jakiegoś symbolu śnieżynki czy czegokolwiek w dolnej części kart Yokai, która by od razu dawała znać, że te punkty można zdobyć w fazie zimy?), ale też nie chodzi o to, że w czasie gry jakieś symbole się mylą, tylko że po co je tak komplikować i wydłużać instrukcję - no uważam, że symbolikę kilku rzeczy można było zrobić przyjaźniej dla gracza po prostu.
To czego nie rozumiem, to overproduced plansza. Po co tam są te wycięcia po stronie dla 3-4 graczy? 90 proc. tych kafli, co się wkłada w plansze, to po prostu z jednej strony są np. 4 pola na wyłożenie kafelka a z drugiej 6 pól. Czemu to nie zostało zrobione standardowo z oznaczeniem "tego pola używaj tylko na 4 graczy" i już? jedyny element, który chyba jest znacząco różny, to tor ścieżki mądrości, to przecież można go było bez problemu zrobić jako nakładkę na plansze bez wycięć, zwłaszcza, że kafle punktowania za jeziora i tak po stronie na 2 graczy kładzie się na planszy, bo nie ma wcięć po tej stronie (teraz nie pamiętam, czy po drugiej stronie też tak jest), więc i tak nie jest to tak zaprojektowane, że nic na planszy nie leży luźno... No bez sensu to podniosło tylko koszt produkcji moim zdaniem i wydłuża czas przygotowania gry, a i bez tego trzeba mnóstwo elementów wyłożyć na planszę.
2. Klimat
No jak gram, to nie czuję klimatu w mechanice, tylko w grafice i tutaj mega smuteczek, że najpiękniejsze w ilustracji na kartach - czyli te znajdujące się na kartach Bitoku - są przez praktycznie całą grę zasłonięte
.
3. Mechanika
DICE PLACEMENT:
Bardzo podoba mi się, że nie jest to typowy dice placement, gdzie najpierw rzucamy garścią kości a potem z nich korzystamy, tylko że od początku wartości kości są znane i możemy je regulować w czasie gry sami, a nie że są losowe.
AKCJE DOSTĘPNE W TURZE, A CZAS GRY:
Z jednej strony fajnie, że każda tura to jedna krótka akcja do wykonania: zagranie karty/wysłanie kości na pole na planszy/przesunięcie kości na drugie pole na planszy i wykonanie akcji z karty/planszy. W teorii raz dwa i lecą tury kolejnych graczy, a my nie czekamy na swoją turę. W praktyce jak dochodzi nasza tura, to na planszy mogło się zmienić tyle, że to, co sobie zaplanowaliśmy turę wcześniej (np. teraz wezmę ten surowiec, żeby zaraz go wykorzystać do akcji budowy domu) już jest nieaktualne, bo ktoś podebrał kafel nam potrzebny albo wysłał kość na pole, którego chcieliśmy użyć i w jakiś sposób nam je zablokował. Można to lekko mitygować tym, że prawie że te same akcje dostępne na planszy mamy też dostępne na kartach, ale jednak akcje z kart są albo słabsze niż te z planszy, albo nie mają zniżek na które możemy się czaić z pół na planszy, więc często gęsto zaczynam od nowa kombinować, co chcę zrobić, jak tura wraca do mnie i to stąd ten czas gry, bo całą gra to jedynie 4 rundy i szybkie do wykonania akcje, ale mamy po drodze sporo rozkminki nad optymalizacją. Zgadzam się, że czasem trafi się też jakieś combo, które wydłuży nasz ruch, ale jest to raczej rzadkie, przynajmniej u nas - combo to raczej otrzymanie jakiegoś zasobu czy punktu ekstra poza akcją podstawową, więc nie wydłuża samego ruchu znacząco, jak już go sobie wymyślimy.
SAŁATKA PUNKTOWA:
Fajnie, że jest dużo możliwości zdobywania punktów, ale póki co mam wrażenie, że są łatwiejsze i trudniejsze drogi do zwycięstwa:
a) Cele wynikające z
kamieni Iwakury są mocno zależne od losowych elementów gry. Zależą od tego, czy w ciągu gry na planszę wyjdą odpowiednie karty i kafle, dodatkowo np. kafle budynków i mitam są dużo trudniejsze do pozyskania (nawet jak nam będzie sprzyjał bóg losowości), bo aby je kupić z planszy musimy mieć odpowiednie zasoby dostępne, a zwykle mamy opcję pozyskania jednego zasobu, maks dwóch w jednej akcji. Ogólnie to punktowanie za Iwakury widzę, że są łatwiejsze i trudniejsze, bo (pomijam fakt, który tyczy się wszystkich kamieni, czyli losowość wychodzenia kart i kafli w czasie gry na planszę):
- jeśli chcemy iść w punktację teoretycznie najłatwiejszą, bo za kolory kart. Niby najprostszy sposób na zapunktowanie Iwakury, bo nie płaciły zasobów za zdobywanie tych kart (dodatkowo pierwszą kartę w danym kolorze mamy już od początku w talii), a czasem nawet mamy dodatkową akcję z czegoś, która pozwala dobrać kartę z talii bez konieczności wysyłania kości na drugą stronę rzeki, ale... nie zrobimy tutaj combo z dwóch kamieni z pokrywającym się warunkiem punktującym, bo karty "wiedźm", które są jokerami możemy użyć tylko jako punktowanie jednego z kamieni, więc tak naprawdę maks, jaki wyciągniemy z kart, to mnożnik x3 za kartę w danym kolorze. No ale równoważy to możliwość odrzucania kart zimą, co pozwala nam dostać w ciągu gry dodatkowe nawet 10-12 pkt, a to sporo. Więc wciąż uważam, że opcja grania z kamieniem Iwakury punktującym za karty jest najlepsza ze wszystkich dostępnych 3 opcji Iwakur. Chociaż zdobywanie kart Yokai w czasie gry trochę nam blokuje inny sposób punktowania w grze, czyli zdobywanie kart Bitoku,
- jeśli chcemy iść w punktację za budynki, to tutaj mamy małe utrudnienie w postaci konieczności zdobycia konkretnych zasobów, ale są one znane od początku gry, bo są nadrukowane na planszy gracza, więc tylko od nas zależy, czy dobrze zasobami zarządzamy. Dodatkowo można dobrać sobie kolejny kamień Iwakury, którego warunek połowicznie będzie się pokrywał z naszym pierwszy kamieniem i zrobić fajne combo punktowe na koniec z tego. Dodatkowo podobnie, jak przy kartach Yokai dodawały nam one dodatkowe punkty za ich odrzucenie, to tutaj sam fakt zbudowania budynku odsłania nam kolejne punktujące pola na koniec gry na naszej planszetce gracza i ostatecznie, jak zbudujemy wszystkie 6 budynków, to poza punktami za kamienie Iwakury mamy też +20pkt za odkryte pola na planszetce gracza. Więc pójście w Iwakury z budynkami też jest spoko, ale moim zdaniem trudniejsze do dobrego zapunktowania niż za karty Yokai, ponieważ moim zdaniem wymaga zrobienia combo z dwóch podobnych kamieni, a rzadko kiedy akurat dwa takie podobne kamienie są dostępne do zdobycia, ale to widzimy już na początku gry, bo dostępne kamienie znamy od pierwszej rundy,
- jeśli chcemy punktować za kolor duchów mitamy, to uważam, że to najgorszy kamień jaki może nam się trafić i ja nigdy się na nim nie skupiam w swojej strategii, jeśli to on mi się wylosuje na początku gry. Kafelki mitam kupujemy z planszy i wymagają one opłaty konkretnych zasobów w zależności, na którym polu na planszy leży dany kafelek. Oznacza to, że ja mogę poświęcić dwa ruchy, żeby zebrać zasoby i jak już je mam, to inny gracz mi ten kafelek podkupi i kupa, bo na kafelek z innego pola już mnie nie stać w tej turze i potrzebuję jeszcze jednego ruchu na zdobycie zasobu, albo był to jedyny kafel spełniający warunek mojego kamienia Iwakury w tej rundzie. Dodatkowo choć kafle mitam, jak i karty Yokai czy budynki mają nadrukowany dodatkowy bonus, to przy kaflach mitamy jest to jednorazowy bonus, natomiast karty Yokai czy budynku możemy skorzystać kilkukrotnie w czasie gry. Stąd uważam, że kamień Iwakury punktujący za mitamy jest słaby, bo ani mitamy nam nie dają żadnej dodatkowej formy zdobycia dodatkowych punktów (jedynie jako warunek do kart wizji, ale to dodatkowo musimy taką kartę wizji dociągnąć, a to znowu jest losowe albo jak kupujemy droższe mitamy to dostajemy dodatkowe 3 lub 5 pkt, ale to najpierw musi być nas stać i dodatkowo potrzebna nam mitama musi być właśnie na tym drogim polu), ale poza tym są dużo trudniejsze do zdobycia podczas gry niż kafle budynków czy karty Yokai.
b) Cele wynikające z
kart wizji są ok, bo najczęściej robimy tyle w czasie gry różnych rzeczy, że jeszcze mi się nie trafiło nie spełnić ostatecznie jakiejś wizji na koniec, a zazwyczaj mam 2-3 tych kart do spełnienia. Więc można powiedzieć, że te wizje to tak troszkę same się spełniają podczas gry (owszem czasem np. trzeba jednego pielgrzyma na szybko wsadzić na ścieżkę mądrości, a nie mieliśmy tego w planach, ale to można jednym ruchem zrobić itp.). Dodatkowo, jak je dobieramy w czasie gry to bierzemy dwie karty i wybieramy jedną (lub odrzucamy obie), więc zazwyczaj trafi się jakaś karta, która współgry z tym co i tak chcemy zrobić w czasie gry. Jedyny minus, że te karty też dość słabo punktują, bo tylko 4 lub 6 pkt za kartę i przy końcowych wynikach 130-150 pkt, to zaledwie kropla w morzu, no ale może przeważyć o zwycięstwie, więc ja zawsze, korzystam, jak mogę dobrać sobie kartę wizji, a nie mam pomysłu na inny ruch.
c) Punkty
za ścieżkę Bitoku, to moim zdaniem najpewniejszy sposób na zdobycie sporej liczby punktów w grze. W czasie gry zazwyczaj bez problemu udaje mi się zdobyć co najmniej 5 kart różnych Bitoku, bo nie dość, że można je dobierać z planszy, to czasem może się też trafić dodatkowa akcja wzięcia karty z talii. Poza tym, że zdobywamy na koniec punkty za set collection tych kart (zwykle co najmniej 11 pkt w moim przypadku), to jeszcze wędrowanie naszym pionkiem po tej ścieżce daje nam punkty w czasie gry i jest to zazwyczaj kolejnych co najmniej 10 pkt. Co więcej, podczas wędrowania dostajemy też jednorazowe akcje z tych kart, więc same korzyści jak na moje oko. Ani nie potrzeba zasobów na ich zdobycie, jedne co, to trzeba przechodzić przez rzekę szybciej od innych i używać kart i akcji dających ruch (a żeby przejść po 5 kartach potrzebujemy jedynie 5 punktów, które możemy zdobyć w zaledwie dwóch ruchach, więc nie jest to zbyt trudne do osiągnięcia).
d) Punkty
za pielgrzymów na ścieżce mądrości, to moim zdaniem kolejny dość pewny sposób punktowania. Człapiemy pierwszym pielgrzymem jak najszybciej do drugiej bramy Tori i potem już stamtąd rzut kamieniem do najwyżej punktujących pół na ścieżce. Jednak moim zdaniem gorzej ta trasa punktuje niż ścieżka Bitoku, bo czasem trzeba się mocno ścigać z innymi graczami o najlepsze pola, a to wiąże się z wyścigiem o zajęcie pól akcji dających punkty ruchu, no i tego ruchu potrzebujemy znacznie więcej niż do chodzenia po kartach Bitoku. Dodatkowo jak skończą nam się pielgrzymi, to musimy obudzić nowych i potem wystawienie każdego piegrzyma też kosztuje punkt ruchu, co wiąże się z dodatkowym wysiłkiem, a po kartach Bitoku idziemy tylko jednym pionkiem. No i z tej ścieżki też nie zdobywa się jakiejś fury punktów, ale pod te 20 pkt w sumie można dojść, a to już sporo.
Podsumowując, nigdy nie wygramy skupiając się tylko na jednym sposobie punktowania, ale uważam, że są łatwiejsze i trudniejsze metody punktowania, więc dla mnie np. punktowanie za kamienie Iwakury jest mocno sytuacyjne i można się nim mocno przejechać albo nagle ugrać mnóstwo punktów - ryzyk fizyk.
4. Interakcja między graczami
W grze dwuosobowej niestety pozbawiona elementu siły kości, jako blokera dla innych graczy, ale poza tym to wciąż tej interakcji sporo jest w grze. Właściwie cała gra to wyścig o to, czy uda mi się wykonać akcję zanim ktoś mi ją przyblokuje lub zabierze potrzebny kafel/kartę, czy wyścig na torze mądrości. Dodatkowo na dwóch graczy dość łatwo można śledzić na co czai się drugi gracz i czasem zagrać specjalnie, żeby mu zaszkodzić, więc cała interakcja jak dla mnie na duży plus, bo nie jest zbyt ciężka, a dodaje fajnego rozkminiania tego, co i w jakiej kolejności musimy zrobić w rundzie.
5. Surowce
Tu się zgodzę z tym, co ktoś napisał. Wolałabym, żeby surowce był tylko dwa, zwłaszcza, że rozróżnienie surowców na 4 jest wymagane tylko na 2 polach kacji - kupowanie budynków i kupowanie mitam, reszta wymaga jakiegokolwiek surowca, więc wolałabym, żeby były tylko dwa surowce i jeden konkretny do mitam i jeden konkretny do budynków, bo tak to kupowanie mitam jest mega irytujące
Ogólnie mam wciąż mieszane uczucia, co do tej gry. Niby gra się przyjemnie, czasu rozgrywki zazwyczaj nie czuję, ale jak już skończę grać, to mam poczucie, że ok fajna gra, ale wolałabym mieć czas zagrać w coś jeszcze, a tak to rozłożenie, zagranie i złożenie zajmuje praktycznie cały wieczór. Jak już mam na grę poświęcić w sumie ponad 2h to chyba wolę bardziej mięsisty tytuł. Ciągle nie wiem, co dalej będzie z Bitoku w mojej kolekcji. Chyba na razie zostaje, ale czas pokaże, czy będę wracać do tej gry.