Jedyne podobieństwo do M44 jest takie, że w obu grach nie poruszysz jednostki bez zagrania karty. No, może jeszcze poziom komplikacji zasad jest mniej więcej ten sam. Koniec podobieństw.
Poza tym, to Undaunted jest "Memoirem XXI wieku", czyli popularyzatorską grą o II wś, ale już w nowoczesnej mechanice, z ogromnym potencjałem rozwojowym. Naprawdę ogromnym.
Grając pierwsze rozgrywki w Undaunted Normandy widzieliśmy z kolegami, że to jest swego rodzaju... demonstrator serii. Natomiast nie jest to uczucie zawodu, że np wydawnictwo coś wycięło z gry, czy dało produkt niepełnowartościowy. Nie, to od razu klika, od razu czujemy się swojsko, ale też myślimy "O rany, ile tu jeszcze można w tę mechanikę upakować! Można multi drużynowe, można solo, można samoloty, można pojazdy, można śmigłowce, można to, i tamto, i jeszcze, i jeszcze.... ".
Rastula ma rację pisząc, że ten db w serii U nie jest klasyczny i stanowi tak naprawdę jedynie powierzchniową warstwę całej mechaniki. Dzięki nałożeniu db na konkretną przestrzeń (czyli pole bitwy z jednostkami, celami itp.), operowanie talią jest wielowymiarowe, pomimo bardzo prostych zasad.