Seasons / Pory roku (Régis Bonnessée)
Regulamin forum
Na tym podforum można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. Zapoznajcie się z wytycznymi tworzenia tematów.
TU JEST PODFORUM O MALOWANIU FIGUREK I ROBIENIU INSERTÓW
TU JEST WĄTEK, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O KOSZULKI!
TU JEST PODFORUM, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O ZASADY GIER!
Na tym podforum można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. Zapoznajcie się z wytycznymi tworzenia tematów.
TU JEST PODFORUM O MALOWANIU FIGUREK I ROBIENIU INSERTÓW
TU JEST WĄTEK, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O KOSZULKI!
TU JEST PODFORUM, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O ZASADY GIER!
- pan_satyros
- Posty: 6131
- Rejestracja: 18 maja 2010, 15:29
- Lokalizacja: Siemianowice
- Has thanked: 648 times
- Been thanked: 513 times
- Kontakt:
Re: Seasons
jakieś przykłady?dgbm pisze: gdyby nie strasznie żenujące miejscami tłumaczenie\
Censor emeritus podcastu ZnadPlanszy: Pełną parą
Nasze półki, szafy, regały i spory kawałek podłogi
Nasze półki, szafy, regały i spory kawałek podłogi
Re: Seasons
Służę:
1. 'Necrotic Kriss' -> 'Neurotyczny Kriss'
Nawet wiem chyba czemu tak, a nie inaczej: http://ling.pl/#necrotic
W tym miejscu zaznaczam, że bardzo lubię ling.pl i sam często z tego źródła korzystam, ale jednak warto zachować czujność, szczególnie wykonując pracę. Tak czy wspak, jeżeli tłumacz/tłumaczka zechciał/ała by przeczytać drugą definicję dostępną poniżej to zorientował/ała by się, że 'necrotic' znaczy "dotknięty martwicą", i nie ma wiele wspólnego z 'neurotic', przynajmniej w kwestii znaczenia.
Co gorsze, wystarczy rzut oka na kartę żeby zorientować się, że chodzi o kriss służący do poświęcania Kompanów w zamian za energię, można więc było z tego zrobić np. "Kriss Rytualny", albo "Kriss Śmierci", bo przecież nie sugeruję koszmarów w rodzaju "Krissa Martwicy".
Generalnie zabrakło choćby pobieżnego zapoznania się z grą, co ilustruje najlepiej kolejny przykład, czyli
2. 'Crystal Orb' -> "Kryształowe Jabłko"
Trzeciorzędnym znaczeniem słowa 'orb' rzeczywiście jest "jabłko monarsze", niemniej ilustracja dobitnie sugeruje po prostu "Kryształową Kulę" jako przyrząd magiczny, a nie insygnia władzy.
3. 'Temporal Boots' -> "Buty Doczesności"
I znowu trzeciorzędnym znaczeniem słowa 'temporal' jest "doczesny", niemniej oznacza ono przede wszystkim "związany z czasem"; jako że sama karta służy właśnie do podróży w czasie (poprzez przesuwanie znacznika tur), a do tego w naszym języku funcjonuje fraza "wehikuł czasu", to nie bardzo wiem, komu takie, dajmy na to, "Buty Czasu" tak strasznie przeszkadzały (wydaje mi się że jest to efekt typowego dla polskich tłumaczy fantastyki zadęcia pompatyczno-staropolskiego, stosowanego nawet w przypadkach, gdy jest ono całkiem nie na miejscu); gdyby tłumacz/tłumaczka kumplowali się z Robertem Zemeckisem, to Delorean pewnie miałby z boku wielki napis 'memento mori'.
Jeszcze kilka przykładów by się znalazło, choćby 'Scepter of Greatness' -> "Berło Wspaniałości" (jednak bardziej "wielkości"), albo 'Yjang's Lost Vase' ->"Zapomniana (?) Waza Yang (??)".
Chciałbym także dodać, że nawet osobie z ciężkim zboczeniem zawodowym (np. mi), powżysze kwestie nie przeszkadzają w cieszeniu się tą skądinąd świetną grą .
Poza tym właśnie uświadomiłem sobie, że tłumaczenie było prawdopodbnie robione z oryginału francuskiego, niemniej jednak nie chce mi się wierzyć, że między wersją francuską a angielską, na której oparłem argumentację, występują aż tak diametralne różnice.
1. 'Necrotic Kriss' -> 'Neurotyczny Kriss'
Nawet wiem chyba czemu tak, a nie inaczej: http://ling.pl/#necrotic
W tym miejscu zaznaczam, że bardzo lubię ling.pl i sam często z tego źródła korzystam, ale jednak warto zachować czujność, szczególnie wykonując pracę. Tak czy wspak, jeżeli tłumacz/tłumaczka zechciał/ała by przeczytać drugą definicję dostępną poniżej to zorientował/ała by się, że 'necrotic' znaczy "dotknięty martwicą", i nie ma wiele wspólnego z 'neurotic', przynajmniej w kwestii znaczenia.
Co gorsze, wystarczy rzut oka na kartę żeby zorientować się, że chodzi o kriss służący do poświęcania Kompanów w zamian za energię, można więc było z tego zrobić np. "Kriss Rytualny", albo "Kriss Śmierci", bo przecież nie sugeruję koszmarów w rodzaju "Krissa Martwicy".
Generalnie zabrakło choćby pobieżnego zapoznania się z grą, co ilustruje najlepiej kolejny przykład, czyli
2. 'Crystal Orb' -> "Kryształowe Jabłko"
Trzeciorzędnym znaczeniem słowa 'orb' rzeczywiście jest "jabłko monarsze", niemniej ilustracja dobitnie sugeruje po prostu "Kryształową Kulę" jako przyrząd magiczny, a nie insygnia władzy.
3. 'Temporal Boots' -> "Buty Doczesności"
I znowu trzeciorzędnym znaczeniem słowa 'temporal' jest "doczesny", niemniej oznacza ono przede wszystkim "związany z czasem"; jako że sama karta służy właśnie do podróży w czasie (poprzez przesuwanie znacznika tur), a do tego w naszym języku funcjonuje fraza "wehikuł czasu", to nie bardzo wiem, komu takie, dajmy na to, "Buty Czasu" tak strasznie przeszkadzały (wydaje mi się że jest to efekt typowego dla polskich tłumaczy fantastyki zadęcia pompatyczno-staropolskiego, stosowanego nawet w przypadkach, gdy jest ono całkiem nie na miejscu); gdyby tłumacz/tłumaczka kumplowali się z Robertem Zemeckisem, to Delorean pewnie miałby z boku wielki napis 'memento mori'.
Jeszcze kilka przykładów by się znalazło, choćby 'Scepter of Greatness' -> "Berło Wspaniałości" (jednak bardziej "wielkości"), albo 'Yjang's Lost Vase' ->"Zapomniana (?) Waza Yang (??)".
Chciałbym także dodać, że nawet osobie z ciężkim zboczeniem zawodowym (np. mi), powżysze kwestie nie przeszkadzają w cieszeniu się tą skądinąd świetną grą .
Poza tym właśnie uświadomiłem sobie, że tłumaczenie było prawdopodbnie robione z oryginału francuskiego, niemniej jednak nie chce mi się wierzyć, że między wersją francuską a angielską, na której oparłem argumentację, występują aż tak diametralne różnice.
Ostatnio zmieniony 14 wrz 2012, 01:04 przez dgbm, łącznie zmieniany 1 raz.
- pan_satyros
- Posty: 6131
- Rejestracja: 18 maja 2010, 15:29
- Lokalizacja: Siemianowice
- Has thanked: 648 times
- Been thanked: 513 times
- Kontakt:
Re: Seasons
O kur... czę - masz rację ;/
To ten paskudny rodzaj tłumaczeń bez uwzględnienia tematu. Szkoda, bo bardzo mnie coś takiego irytuje.
To ten paskudny rodzaj tłumaczeń bez uwzględnienia tematu. Szkoda, bo bardzo mnie coś takiego irytuje.
Censor emeritus podcastu ZnadPlanszy: Pełną parą
Nasze półki, szafy, regały i spory kawałek podłogi
Nasze półki, szafy, regały i spory kawałek podłogi
Re: Seasons
Informacyjnie. Bardzo często (i z tego co wiem, również w tym przypadku) tłumaczenia robione są na podstawie tekstu, autor tłumaczenia nie tylko nie ma możliwości zagrać w grę, ale nawet jej nie miał możliwości zobaczyć. Nie widział ilustracji, wszystkiego musi się domyślać. Często jest też tak, że instrukcja w wydanej grze różni się od tej jaka została posłana do tłumaczenia. Niestety, to zła praktyka ale taka jest Tak jest z grami, które wychodzą równolegle w kilku językach, a których instrukcje są jeszcze pisane
- Trolliszcze
- Posty: 4779
- Rejestracja: 25 wrz 2011, 18:25
- Has thanked: 69 times
- Been thanked: 1039 times
Re: Seasons
Abstrahując już od faktu, czy i dlaczego tłumaczenie jest słabe, takie generalizacje są dość niebezpieczne. Osobiście nie znam żadnego polskiego tłumacza fantastyki (i wcale nie dlatego, że nie znam ich wcale, choć z pewnością nie znam wszystkich) z pompatyczno-staropolskim zadęciem. Nie ukrywam jednak, że chętnie bym się dowiedział, którzy to mają takie nieprzyjemne zboczenia. Mam nadzieję, że chodzi o jakieś popularne nazwiska, a nie o Kowalskiego, który przetłumaczył dla wydawnictwa X piętnaście arkuszy za głodową stawkę, bo nikt inny nie chciał mu dać roboty. To co, jakieś nazwiska?dgbm pisze:(wydaje mi się że jest to efekt typowego dla polskich tłumaczy fantastyki zadęcia pompatyczno-staropolskiego, stosowanego nawet w przypadkach, gdy jest ono całkiem nie na miejscu)
No i miło, że Folko oświecił Cię w sprawie tłumaczeń gier. Bardzo podobnie dzieje się czasem w przypadku tłumaczeń gier komputerowych.
- yosz
- Posty: 6359
- Rejestracja: 22 lut 2008, 22:51
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 193 times
- Been thanked: 490 times
- Kontakt:
Re: Seasons
Dzisiaj w The Dice Tower usłyszałem dlaczego niektóre gry mogą mieć z czapy oznaczenie 14+ . Otóż żeby być oficjalnie w sprzedaży w USA i mieć oznaczenie wiekowe niższe niż 14 lat, komponenty muszą przejść badania na toksyczność farb itp itd. Christian T. Petersen mówił że dosłownie niektóre ich gry muszą być stopione i przebadane czy nie mają szkodliwych substancji i podobno ten proces nie jest tani. Stąd niektóre wydawnictwa decydują się na klepnięcie 14+ jeżeli uważają że i tak ich targetem nie są dzieci.Banan2 pisze:No i napiszcie dlaczego to jest 14+ ?
Pozdrawiam
ZnadPlanszy | YouTube
Always keep at the back of your mind the possibility that you're dead wrong. -- T. Pratchett --
Always keep at the back of your mind the possibility that you're dead wrong. -- T. Pratchett --
Re: Seasons
folko: rozumiem, po prostu podałem najbardziej rażące przykłady w odpowiedzi na pytania przedmówców; uwagi do osoby tłumacza/tłumaczki zawarte w poście rzeczywiście były zbędne.
Trolliszcze: nazwisk niestety nie podam, zacytowane zdanie było wynikiem być może nadmiernie emocjonalnej reakcji, wywołanej lekturami z czasów młodości - tak czy inaczej uwaga nie do obronienia, a do piwnicy rodziców mam w tej chwili dość daleko, w związku z czym wycofuje się rakiem i odwołuję kalumnie.
Jednocześnie serdecznie przepraszam jeżeli kogoś z Państwa uraziłem swoimi uwagami - nie było to moim zamiarem.
Na marginesie warto chyba zaznaczyć, że przegląd francuskiej (czyli źródłowej) wersji instrukcji i porównanie z angielską przynosi takie oto rezultaty:
Bottes Temporelles -> Temporal Boots
Vase oublié d’Yjang -> Yjang's Lost Vase
Orbe de cristal -> Crystal Orb
Kriss nécrotique -> Necrotic Kriss
Na pierwszy rzut oka wydaje się więc, że angielskie tłumaczenia zasadniczo nie odbiegają od oryginałów w języku francuskim.
Chciałbym także dodać że, niezależnie od czynników "branżowych", przeciętny odbiorca nie posiadający w kwestii w/w czynników żadnej wiedzy ma kontakt wyłącznie z produktem końcowym, i jedynie w tym świetle może go ew. oceniać.
Na końcu po raz kolejny podkreślam że a) jakość tłumaczenia nie wpływa w żaden sposób na przyjemność z gry; b) bardzo się cieszę że wydanie polskie jest i pomimo wspomnianych wątpliwości zakupiłem, a zakupu nie żałuję.
Trolliszcze: nazwisk niestety nie podam, zacytowane zdanie było wynikiem być może nadmiernie emocjonalnej reakcji, wywołanej lekturami z czasów młodości - tak czy inaczej uwaga nie do obronienia, a do piwnicy rodziców mam w tej chwili dość daleko, w związku z czym wycofuje się rakiem i odwołuję kalumnie.
Jednocześnie serdecznie przepraszam jeżeli kogoś z Państwa uraziłem swoimi uwagami - nie było to moim zamiarem.
Na marginesie warto chyba zaznaczyć, że przegląd francuskiej (czyli źródłowej) wersji instrukcji i porównanie z angielską przynosi takie oto rezultaty:
Bottes Temporelles -> Temporal Boots
Vase oublié d’Yjang -> Yjang's Lost Vase
Orbe de cristal -> Crystal Orb
Kriss nécrotique -> Necrotic Kriss
Na pierwszy rzut oka wydaje się więc, że angielskie tłumaczenia zasadniczo nie odbiegają od oryginałów w języku francuskim.
Chciałbym także dodać że, niezależnie od czynników "branżowych", przeciętny odbiorca nie posiadający w kwestii w/w czynników żadnej wiedzy ma kontakt wyłącznie z produktem końcowym, i jedynie w tym świetle może go ew. oceniać.
Na końcu po raz kolejny podkreślam że a) jakość tłumaczenia nie wpływa w żaden sposób na przyjemność z gry; b) bardzo się cieszę że wydanie polskie jest i pomimo wspomnianych wątpliwości zakupiłem, a zakupu nie żałuję.
-
- Posty: 397
- Rejestracja: 09 maja 2009, 19:49
- Lokalizacja: Pszczyna
- Has thanked: 10 times
- Been thanked: 14 times
Re: Seasons
Przeczytałem instrukcję i gra mi się strasznie spodobała. Zagrałem raz na boardgamearena na 2 graczy w wariant dla początkujących (bez draftu). Moje wrażenia były takie, że strasznie mało decyzji jest w tej grze. Na daną turę mogę praktycznie wykonać rzecz, którą wskazuje wybrana kostka. Wg mnie, jest za mało akcji niezależnych od kostek. Wyglądąło to, jakby gra sobie sama grała. W 3 roku się to polepszyło, bo było więcej kart na ręce.
-
- Posty: 1681
- Rejestracja: 13 paź 2007, 08:46
- Lokalizacja: Lublin
- Has thanked: 27 times
- Been thanked: 19 times
Re: Seasons
Zagrałem raz na BGA, tak na waleta i faktycznie może się tak zdawać na początku. Ale to chyba raczej wina złego planowania niż kiepskiej gry;)
Re: Seasons
Niesmiało sugerowałym spróbowanie draftu, bo bez tego połowa gry moim skromnym zdaniem znika.
Zarzut że "nic się nie dzieje" czasami się pojawia; fakt, że czasami akcja trochę spowalnia, ale ja akurat lubię takie czajenie się i wyczekiwanie na idealny moment, albo wybadanie czy przeciwnik ma akurat daną kartę czy nie - trochę mi to przypomina Combat Commandera .
Zarzut że "nic się nie dzieje" czasami się pojawia; fakt, że czasami akcja trochę spowalnia, ale ja akurat lubię takie czajenie się i wyczekiwanie na idealny moment, albo wybadanie czy przeciwnik ma akurat daną kartę czy nie - trochę mi to przypomina Combat Commandera .
Re: Seasons
Grałem trzy razy na razie i:
1) Poważnie obawiam się, że 50 różnych kart to za mało. Podobno jeden dodatek już oczekuje na wyniki sprzedaży podstawki, ale ja bardzo nie lubię takiej polityki, szczególnie w grach karcianych, które słyną ze swojej różnorodności.
2) Przy pechowo dobranych kościach i pechowych rzutach może być sporo nudy z powodu braku kart. Grając drugi raz już potrafiliśmy zbierać sporo Energii i ona po prostu leżała. Wiem, że w takim wypadku warto ją sprzedawać na punkty, ale jeśli przez 3/4 roku nie zagrywam żadnej karty, bo wszystkie zagrałem na samym początku, to jest słabo jak na grę karcianą.
Będziemy grać dzisiaj dalej i zobaczymy.
1) Poważnie obawiam się, że 50 różnych kart to za mało. Podobno jeden dodatek już oczekuje na wyniki sprzedaży podstawki, ale ja bardzo nie lubię takiej polityki, szczególnie w grach karcianych, które słyną ze swojej różnorodności.
2) Przy pechowo dobranych kościach i pechowych rzutach może być sporo nudy z powodu braku kart. Grając drugi raz już potrafiliśmy zbierać sporo Energii i ona po prostu leżała. Wiem, że w takim wypadku warto ją sprzedawać na punkty, ale jeśli przez 3/4 roku nie zagrywam żadnej karty, bo wszystkie zagrałem na samym początku, to jest słabo jak na grę karcianą.
Będziemy grać dzisiaj dalej i zobaczymy.
- pan_satyros
- Posty: 6131
- Rejestracja: 18 maja 2010, 15:29
- Lokalizacja: Siemianowice
- Has thanked: 648 times
- Been thanked: 513 times
- Kontakt:
Re: Seasons
+1 mam te same obawy.Wookie pisze:Grałem trzy razy na razie i:
1) Poważnie obawiam się, że 50 różnych kart to za mało. Podobno jeden dodatek już oczekuje na wyniki sprzedaży podstawki, ale ja bardzo nie lubię takiej polityki, szczególnie w grach karcianych, które słyną ze swojej różnorodności.
2) Przy pechowo dobranych kościach i pechowych rzutach może być sporo nudy z powodu braku kart. Grając drugi raz już potrafiliśmy zbierać sporo Energii i ona po prostu leżała. Wiem, że w takim wypadku warto ją sprzedawać na punkty, ale jeśli przez 3/4 roku nie zagrywam żadnej karty, bo wszystkie zagrałem na samym początku, to jest słabo jak na grę karcianą.
Będziemy grać dzisiaj dalej i zobaczymy.
Graliśmy na BGA i często było tak, że 1 rok nic nie grałem, bo nie miałem okazji i miejsca (sloty były notorycznie podbierane przez współgracza), toteż cała moja tura kończyła się klikaniem "pass". Następnie na początku 2 roku zagrałem kilka kombosów = zero kart na ręce, posucha do 3 roku, szybkie zagranie 3 kart i transmutacje do końca gry.
Na kilkanaście gier starczy, ale wątpię by był to tytuł który zagości w kolekcji na stałe.
Btw. naturalni dodatek jeśli się pojawi nie wyjdzie PL
Censor emeritus podcastu ZnadPlanszy: Pełną parą
Nasze półki, szafy, regały i spory kawałek podłogi
Nasze półki, szafy, regały i spory kawałek podłogi
Re: Seasons
Też trochę pograłem na BGA i muszę przyznać, że problem małej ilości kart może dotyczyć w dużej mierze gry na dwóch graczy. Wynika to z faktu, że mniejsza liczba kostek generuje mniejszą liczbę możliwych do wybrania akcji a co za tym idzie rozegrałem grę w której dobranie karty pojawiło się raz, a ja byłem wtedy drugi. Przez tą sytuację zagrałem w pierwszych dwóch turach 3 karty, potem na początku drugiego roku 4 karty (+1 z jakiejś akcji dobierz 4 zostaw jedną) i na początku 3 roku 3 karty. Czyli na kilkanaście tur w 4 lub 5 zagrywałem karty - reszta to pass albo zamiana na kryształy jak się poszczęściło, ale trudno tą zamianę nazwać jakąś super akcją. Kolejna rzecz to to, że chyba we wszystkich grach zagrałem wszystko co miałem na ręce czyli decyzji co jak i kiedy nie uświadczyłem. Może moje uwagi wynikają z niewielkiej ilości rozegranych partii ale z tego co czytam nie tylko ja mam takie wrażenie, że wyborów to tu za wiele nie ma. Jest oczywiście draft ale mam wrażenie, że to trochę dziwne posunięcie albo pójście na łatwiznę. Jak dla mnie to jest podejście, mało kombosów i karty nie działają ze sobą w setkach kombinacji tak więc dajmy graczowi wybrać bo wybierze tak, że będzie miał wrażenie, że gra za każdym razem oferuje masę ciekawych kombinacji. Wyobrażacie sobie w RFTG, że dobieram sobie na przykład same brązowe dev 6 na brązowe plus devy, za które są punkty i mówię ale tu jest fajne kombo jak sobie dobrałem karty?
Re: Seasons
Stuknęło mi właśnie 300 gier na BGA, więc może skromna refleksja podsumowująca:
1. Draft to ok. połowa rozgrywki - jak dla mnie ogromne emocje, wydzieranie sobie nawzajem kart i psucie kombinacji, i to jeszcze tak, żeby złożyć coś sensownego dla siebie. Wartość kart zmienia się diametralnie zależnie od dostępnej puli, np. Wróżki Złodziejki czasami mogą wygrać grę, szczególnie jeżeli weźmiemy je jako pierwszą kartę i przeciwnik nie dojrzy, a potem uda się go wmanewrować w karty aktywacyjne; widziałem też gry, w których były warte 6 kryształów i nic poza tym. Albo Syllas - czasami potrafi strasznie zgnębić, ale jeżeli akurat chwycimy dobrą kartę wartą zero na koniec (Wampirza Korona, Traktat, Błogosławiony P. Olafa) to bardzo proszę szanownego pana/szanowną panią, pan/pani sobie ciuła te 3 żółtej, na zdrowie.
2. Jednak nadal odkrywam ciekawe kombinacje i ciągle zdarza mi się zmienić zdanie o jakiejś karcie, np. Smocza Czaszka - nie lubiłem, do momentu kiedy w jednej z rozgrywek przeciwnik regularnie zabierał mi "gwiazdki" i do tego jeszcze nie za dużo ich wypadało; w pewnym momencie zorientowałem się, że właśnie mija połowa gry, a ja mam wykorzystane 3 bonusy, wskaźnik mocy na 6 i 6 kart na stole. Przy najbliższej okazji zagrałem Czaszkę, skasowałem 3 niepotrzebne już karty (ze stratą punktową) i jakoś od tamtego momentu poszło - udało mi się wygrać ok 40-stoma punktami.
To, jak inni postrzegają karty ma znowuż duże znaczenie przy drafcie - jeżeli coś jest nam potrzebne, ale przeciwnik nie kwapi się do zbiórki, można poczekać z doborem; strategia ta obarczona jest oczywiście ryzykiem.
3. Popularnym wśród wielu producentów frazesem jest zdanie "elementy losowe zapewniają, że każda rozgrywka będzie niepowtarzalna". No więc w przypadku tej gry wydaje mi się, że jest to wyjątkowo trafne stwierdzenie; oczywiście wiele kombinacji już widziałem i stosowałem, niemniej dzięki losowemu pojawianiu się energii i innych zasobów nigdy nie można do końca przewidzieć jak dana gra się potoczy. Poza tym nawet jeżeli trafi się akurat znajomy układ kart, to czasami wystarczy, że pojawi się w nim jeden nowy element, i cała rozgrywka zmienia się kompletnie.
Mówiąc w skrócie: ułożyć sobie dobry zestaw kart to jedno, ale rozegrać go optymalnie, dostosowując się do przeciwnika i aktualnie dostępnych kostek to zupełnie co innego. Można oczywiście powiedzieć "energia mi nie podeszła", "gwiazdek za mało", itd., ale można też zastanowić się, czy oby nie można było tego po prostu lepiej zagrać; w moim przypadku odpowiedź zazwyczaj brzmi: "tak, można było", więc albo jestem matołem, albo żywotność tej gry jest jednak dość przyzwoita - pozostawiam to Państwa ocenie .
Warto też wspomnieć, że w pierwszej dziesiątce na BGA są osoby, które mają skuteczność oscylującą w granicach 80 %; oczywiście 150 albo 200 gier to jeszcze nie jest poważna próbka statystyczna.
Podsumowując: nie wiem czy "Porach Roku" jest dość regrywalności na następne 300 gier, ale na razie bawię się świetnie, szczególnie kiedy trafi się dobry przeciwnik .
1. Draft to ok. połowa rozgrywki - jak dla mnie ogromne emocje, wydzieranie sobie nawzajem kart i psucie kombinacji, i to jeszcze tak, żeby złożyć coś sensownego dla siebie. Wartość kart zmienia się diametralnie zależnie od dostępnej puli, np. Wróżki Złodziejki czasami mogą wygrać grę, szczególnie jeżeli weźmiemy je jako pierwszą kartę i przeciwnik nie dojrzy, a potem uda się go wmanewrować w karty aktywacyjne; widziałem też gry, w których były warte 6 kryształów i nic poza tym. Albo Syllas - czasami potrafi strasznie zgnębić, ale jeżeli akurat chwycimy dobrą kartę wartą zero na koniec (Wampirza Korona, Traktat, Błogosławiony P. Olafa) to bardzo proszę szanownego pana/szanowną panią, pan/pani sobie ciuła te 3 żółtej, na zdrowie.
2. Jednak nadal odkrywam ciekawe kombinacje i ciągle zdarza mi się zmienić zdanie o jakiejś karcie, np. Smocza Czaszka - nie lubiłem, do momentu kiedy w jednej z rozgrywek przeciwnik regularnie zabierał mi "gwiazdki" i do tego jeszcze nie za dużo ich wypadało; w pewnym momencie zorientowałem się, że właśnie mija połowa gry, a ja mam wykorzystane 3 bonusy, wskaźnik mocy na 6 i 6 kart na stole. Przy najbliższej okazji zagrałem Czaszkę, skasowałem 3 niepotrzebne już karty (ze stratą punktową) i jakoś od tamtego momentu poszło - udało mi się wygrać ok 40-stoma punktami.
To, jak inni postrzegają karty ma znowuż duże znaczenie przy drafcie - jeżeli coś jest nam potrzebne, ale przeciwnik nie kwapi się do zbiórki, można poczekać z doborem; strategia ta obarczona jest oczywiście ryzykiem.
3. Popularnym wśród wielu producentów frazesem jest zdanie "elementy losowe zapewniają, że każda rozgrywka będzie niepowtarzalna". No więc w przypadku tej gry wydaje mi się, że jest to wyjątkowo trafne stwierdzenie; oczywiście wiele kombinacji już widziałem i stosowałem, niemniej dzięki losowemu pojawianiu się energii i innych zasobów nigdy nie można do końca przewidzieć jak dana gra się potoczy. Poza tym nawet jeżeli trafi się akurat znajomy układ kart, to czasami wystarczy, że pojawi się w nim jeden nowy element, i cała rozgrywka zmienia się kompletnie.
Mówiąc w skrócie: ułożyć sobie dobry zestaw kart to jedno, ale rozegrać go optymalnie, dostosowując się do przeciwnika i aktualnie dostępnych kostek to zupełnie co innego. Można oczywiście powiedzieć "energia mi nie podeszła", "gwiazdek za mało", itd., ale można też zastanowić się, czy oby nie można było tego po prostu lepiej zagrać; w moim przypadku odpowiedź zazwyczaj brzmi: "tak, można było", więc albo jestem matołem, albo żywotność tej gry jest jednak dość przyzwoita - pozostawiam to Państwa ocenie .
Warto też wspomnieć, że w pierwszej dziesiątce na BGA są osoby, które mają skuteczność oscylującą w granicach 80 %; oczywiście 150 albo 200 gier to jeszcze nie jest poważna próbka statystyczna.
Podsumowując: nie wiem czy "Porach Roku" jest dość regrywalności na następne 300 gier, ale na razie bawię się świetnie, szczególnie kiedy trafi się dobry przeciwnik .
Re: Seasons
Nie widzę zbyt wielu combosów w tej grze.
Niektóre karty troszkę się uzupełniają, ale tak ogólnie to bardzo dużo kart działa przy zagraniu, albo ma jakiś nieznaczny efekt stały (np. 1 punkt kradziony od innych graczy po każdej porze roku). Także zagrywamy kartę, ona coś daje i od tego momentu bardzo ona nas nie obchodzi. A kart, które można aktywować, albo jakoś realnie wpływają na grę jest raczej niewiele.
Takie mam wrażenie po 4 partiach, także na razie w rękach miałem pewnie z 35 kart spośród 50, ale wszystkie przejrzałem kilka razy już.
Niektóre karty troszkę się uzupełniają, ale tak ogólnie to bardzo dużo kart działa przy zagraniu, albo ma jakiś nieznaczny efekt stały (np. 1 punkt kradziony od innych graczy po każdej porze roku). Także zagrywamy kartę, ona coś daje i od tego momentu bardzo ona nas nie obchodzi. A kart, które można aktywować, albo jakoś realnie wpływają na grę jest raczej niewiele.
Takie mam wrażenie po 4 partiach, także na razie w rękach miałem pewnie z 35 kart spośród 50, ale wszystkie przejrzałem kilka razy już.
- Veridiana
- Administrator
- Posty: 3240
- Rejestracja: 12 wrz 2008, 17:21
- Lokalizacja: Czyżowice
- Has thanked: 15 times
- Been thanked: 71 times
- Kontakt:
Re: Seasons
Folko ma rację. Rozumiem irytację klienta, który zapłacił za produkt i pragnie, aby był on dopracowany. Niemniej, tłumacz cudotwórcą nie jest. Zdarza się, że:
- tłumacz pracuje na suchym tekście bez grama obrazka
- nazwy kart i elementów gry są tekstem bez grama obrazka
- brak w tekście wskazań co do położenia różnych symboli (przy składzie zagranicą wychodzi wtedy kaszanka)
- podkład do tłumaczenia zawiera błędy
- ostateczna wersja instrukcji jest inna niż podesłana do tłumaczenia
- na tłumaczenie kilkunastu stron i kilkudziesięciu kart są niespełna dwa dni
Do tego dochodzi wieloznaczność wyrazów w języku angielskim i robi się z tego naprawdę trudna robota.
Tak więc, trochę litości dla tłumaczy. Oni naprawdę robią, co mogą.
- tłumacz pracuje na suchym tekście bez grama obrazka
- nazwy kart i elementów gry są tekstem bez grama obrazka
- brak w tekście wskazań co do położenia różnych symboli (przy składzie zagranicą wychodzi wtedy kaszanka)
- podkład do tłumaczenia zawiera błędy
- ostateczna wersja instrukcji jest inna niż podesłana do tłumaczenia
- na tłumaczenie kilkunastu stron i kilkudziesięciu kart są niespełna dwa dni
Do tego dochodzi wieloznaczność wyrazów w języku angielskim i robi się z tego naprawdę trudna robota.
Tak więc, trochę litości dla tłumaczy. Oni naprawdę robią, co mogą.
Re: Seasons
IMO jak tłumacze mają takie warunki to coś z procesem wydawania gry jest nie tak...
Zupełnie nie rozumiem pomysłu formułowania tłumaczenia instrukcji bez zagrania w grę. Potem wychodzą jakieś naprawdę bezsensowne sformułowania albo losowe decyzje przy kawałkach zależnych od kontekstu...
Nawet partia w prototyp wystarczy. A jeśli nie grafiki na start, bo jeszcze nie ma, to chociaż korekta tłumaczenia, jak już grafiki będą.
A samą grę muszę przetestować, jest trochę elementów które lubię (kombinowanie, szybka rozgrywka, interakcja między kartami) i trochę za którymi nie przepadam (negatywna interakcja, kostki wpływające na strategię, losowe zestawy kart którymi gra się potem całą grę) ciekawe jakie będę miał wrażenia po kilku partiach.
Zupełnie nie rozumiem pomysłu formułowania tłumaczenia instrukcji bez zagrania w grę. Potem wychodzą jakieś naprawdę bezsensowne sformułowania albo losowe decyzje przy kawałkach zależnych od kontekstu...
Nawet partia w prototyp wystarczy. A jeśli nie grafiki na start, bo jeszcze nie ma, to chociaż korekta tłumaczenia, jak już grafiki będą.
A samą grę muszę przetestować, jest trochę elementów które lubię (kombinowanie, szybka rozgrywka, interakcja między kartami) i trochę za którymi nie przepadam (negatywna interakcja, kostki wpływające na strategię, losowe zestawy kart którymi gra się potem całą grę) ciekawe jakie będę miał wrażenia po kilku partiach.
Science is a way of trying not to fool yourself. The first principle is that you must not fool yourself, and you are the easiest person to fool.
R.Feynman
R.Feynman
Re: Seasons
Wczoraj kolejna partia - przegrałem i jestem wkurzony.
Przez całą grę żadnej mocnej karty nie zdobyłem, karty kompanów prawie zblokowały grę (taka interakcja w tego typu karciankach nie jest mile widziana) a gra skończyła się zupełnie niespodziewanie przez głupie "Buty doczesności".
Tak, czy siak - nie jest gra pokroju R4tG, Innowacji, Nowej Ery czy innych tego typu karcianek.
Przez całą grę żadnej mocnej karty nie zdobyłem, karty kompanów prawie zblokowały grę (taka interakcja w tego typu karciankach nie jest mile widziana) a gra skończyła się zupełnie niespodziewanie przez głupie "Buty doczesności".
Tak, czy siak - nie jest gra pokroju R4tG, Innowacji, Nowej Ery czy innych tego typu karcianek.
Re: Seasons
Gdy narzekamy na tłumaczenia (przy planszówkach, grach komputerowych itd.), to najczęściej nie na tłumaczy, tylko właśnie na złą organizację projektu, gdzie tłumacz dostaje goły tekst i nie wie co z nim zrobić.
- yosz
- Posty: 6359
- Rejestracja: 22 lut 2008, 22:51
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 193 times
- Been thanked: 490 times
- Kontakt:
Re: Seasons
A z ciekawości kto tłumaczył instrukcję bo w instrukcji nie ma takiej informacji.
ZnadPlanszy | YouTube
Always keep at the back of your mind the possibility that you're dead wrong. -- T. Pratchett --
Always keep at the back of your mind the possibility that you're dead wrong. -- T. Pratchett --
- Veridiana
- Administrator
- Posty: 3240
- Rejestracja: 12 wrz 2008, 17:21
- Lokalizacja: Czyżowice
- Has thanked: 15 times
- Been thanked: 71 times
- Kontakt:
Re: Seasons
Jam to jest.
I nie wiem, od czego to zależy, kiedy informacja o tłumaczeniu jest, a kiedy nie ma.
I nie wiem, od czego to zależy, kiedy informacja o tłumaczeniu jest, a kiedy nie ma.
- yosz
- Posty: 6359
- Rejestracja: 22 lut 2008, 22:51
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 193 times
- Been thanked: 490 times
- Kontakt:
Re: Seasons
A wiesz, ze jak czytałem instrukcje to czułem, ze to Twoje tłumaczenie?
I jak to od kogo zależy .. od tłumacza było trzeba dorzucić jedna linijkę w creditsach
I jak to od kogo zależy .. od tłumacza było trzeba dorzucić jedna linijkę w creditsach
ZnadPlanszy | YouTube
Always keep at the back of your mind the possibility that you're dead wrong. -- T. Pratchett --
Always keep at the back of your mind the possibility that you're dead wrong. -- T. Pratchett --
- tajemniczy_padalec
- Posty: 469
- Rejestracja: 16 paź 2009, 01:18
Re: Seasons
Neurotyczna zamiast nekrotycznej? Czuję tu złowrogą rękę autokorekty lub... zwykłą, maleńką literówkę, o którą robi się dużo szumu. Mój Word akurat nie zmienia "neurotyczny" na "nekrotyczny", ale na Wordzie świat się nie kończy - a na moim Wordzie to już na pewno nie.
Tym niemniej, mała rada od tłumacza dla tłumacza: najlepiej wyłączyć autokorektę w cholerę. Sam nie wiem, ile razy "games" zmieniało mi na "gamet", gdy musiałem jakąś nazwę zapisać w oryginale. Lepiej potem czujnym okiem parę minut dłużej śledzić poczynania modułu sprawdzania pisowni, niż zupełnie przeoczyć coś, co jest ledwie małą chmurką, z której spada potem duży deszcz. A - no i przywyknąć do tego, że za błędy będzie się rozliczanym przez niezliczone strony wątków na forach czy minuty wideorecenzji, a za dobrze wykonaną robotę otrzyma się (w najlepszym przypadku) pochwałę treści: "do tłumaczenia nie mam zastrzeżeń".
Tym niemniej, mała rada od tłumacza dla tłumacza: najlepiej wyłączyć autokorektę w cholerę. Sam nie wiem, ile razy "games" zmieniało mi na "gamet", gdy musiałem jakąś nazwę zapisać w oryginale. Lepiej potem czujnym okiem parę minut dłużej śledzić poczynania modułu sprawdzania pisowni, niż zupełnie przeoczyć coś, co jest ledwie małą chmurką, z której spada potem duży deszcz. A - no i przywyknąć do tego, że za błędy będzie się rozliczanym przez niezliczone strony wątków na forach czy minuty wideorecenzji, a za dobrze wykonaną robotę otrzyma się (w najlepszym przypadku) pochwałę treści: "do tłumaczenia nie mam zastrzeżeń".