Beskid pisze: ↑23 lip 2022, 23:15
Takie tytuły jak wspomniana już Praga czy choćby Trismegistus zaczynają fajnie trybić po trzeciej czy kolejnej rozgrywce. Zasady są na tyle rozbudowane, że trzeba się przemęczyć zanim zaczniemy czerpać satysfakcję. Tu może być podobnie.
Ale racja, nie ma sensu drążyć.
Na teraz gra po prostu nie siadła w tej grupie i tyle.
W Pragę graliśmy chyba nawet w takiej samej albo z 1 graczem wymienionym ekipie i akurat wrażenia każdy miał o niej lepsze po pierwszej partii. Na tyle lepsze, że właśnie chcemy kiedyś zagrać ponownie. W niej trzeba się na czymś skupić i zanim ogarnie się w pierwszej partii zależności to w sumie już nam PZ i opcje uciekły. W Pradze miałem uczucie, że wiele jest do zrobienia, a akcji mało i w wielu miejscach są rzeczy do spróbowania.
Z kolei Trismegistus w ogóle mi nie siadł. Grałem w 3os i ogromnie mnie męczyło to sprawdzanie jaki znaczek kiedy i gdzie mogę dostać/użyć. Dodatkowo to chyba pierwszy tytuł, gdzie miałem wrażenie, że kołderka jest mega krótka(co dla mnie zawsze było plusem
).Zagrałem raz parę lat wstecz i dla mnie tytuł trafił na kupkę gier odchaczonych i nie do wracania. Ja lubię czuć grę i rozumieć jej zasady od pierwszej partii.
A teraz wróćmy do Boonlake na bazie tych dwóch gier. Po pierwsze zasady choć spore, to są finalnie proste i zrobić możemy w sumie bardzo dużo. Nie było akcji, toru czy czegokolwiek dającego cokolwiek co by nie było w partii użyte w sumie przez każdego gracza. Dla mnie to minus, gdyż przez bardzo długą kołderkę sprawdziłem w sumie wszystko co gra ma do zaoferowania. Wynik pokazał, że nie jest to dobra ścieżka i się miotałem strasznie, ale przez to nie mam odczucia jak w GWT lub Pradze, że kurde chciałbym zagrać ponownie i teraz sprawdzić to lub tamto. Już sprawdziłem, teraz zostało maksowanie, a to robię z tytułami, które mi się na prawdę spodobają.
Z kolejnymi partiami w Boonlake na pewno gra szłaby i sprawniej(choć i tak czas wykręciliśmy świetny) i wyniki by znacząco podskoczyły, ale czy mój fun z gry? Dla mnie gra pokazała wszystko co miała pod spódniczką. A, że nie wszyscy mają tyle czasu by wracać do gier, które im średnio weszły, to szanse powrotu Boonlake są u mnie w grupie bliskie zeru.
@Beskid, spodobał mi się pomysł z frycowym, ale w swojej długiej karierze gracza nie pamiętam by tytuł, który najpierw mi nie wszedł, po następnej(jednej czy kilku partiach) mi się zaczął na tyle podobać by zmienić diametrialnie opinię. Mi się frycowe najbardziej kojarzą z FCM. Tam początkowe partie z bardziej doświadczonymi graczami takie są. Coś próbujemy pograć, coś zrobić a wszystko nasi przeciwnicy spuszczają w kiblu jednym ruchem i wygrywają