Miszon pisze: ↑25 kwie 2023, 15:27
Ja się zgadzam w zasadzie ze wszystkim co wyżej napisałeś (no, może nie miałem aż tak zmaksowanej postaci, ale też nie przejeżdżałem wszystkich lokacji wszerz i wzdłuż, dając sobie szansę na zagranie kiedyś ponownie i odkrycie wtedy nowych rzeczy).
Zabawne jest to, że mimo wyczyszczenia całej mapy także mógłbym w to spokojnie zagrać drugi raz. Jest tyle historii, które mnie ciekawią jak by się potoczyły, gdybyśmy dokonali innych wyborów.
garg pisze: ↑25 kwie 2023, 16:02
Rozegrałem razem z synami 10 rozdziałów i GDYBY NIE FABUŁA, w życiu nie dojechalibyśmy tak daleko. Czyli graliśmy tak długo WBREW SILNIKOWI, poprawiając sobie rozgrywkę i usuwając z niej elementy, które nam przeszkadzały (powtarzalność walk i grind zasobów).
Ehh, znów to samo... W tym wątku pojawia się mnóstwo konkretnych rad od osób, które mówią, że w tej grze żadnego grindu nie ma. Konkrety - zdolności, buildy, rady. Z drugiej strony mamy osoby, które piszą o grindzie i nigdy nie podają żadnego konkretnego przykładu co takiego musiały zbierać co im popsuło grę. Nic. Proszę podaj konkretnie jakie zasoby na jakim etapie musiałeś zbierać.
Magię?
Kosztowności?
To oczywiście tylko przykłady. Możliwości jest dużo, dużo więcej.
Miszon pisze: ↑25 kwie 2023, 16:36
No ale moim zdaniem silnik się psuje przez homeruly - one sprawiają że gra staje się mechanicznie nudniejsza niż jest (bo patrzenie jak ktoś przez 15 minut zagrywa jakieś karty myśląc długo nad każdą - to nie jest dobra opcja w grze kooperacyjnej).
Oczywiście, że tak jest. Homeruly psują tę grę. I widać na tym forum, że praktycznie wszyscy, którzy je wprowadzają albo mają negatywną opinię o grze, albo jej nie ukończyli. I mogą zaklinać rzeczywistość, że naprawili grę, podczas gdy, tak naprawdę najprawdopobniej nie nauczyli się w nią grać.
Właśnie mi przypomniałeś, że o jednej rzeczy zapomniałem napisać w mojej opinii. Downtime. Na dwóch graczy był dokładnie zerowy. Nigdy w czasie spotkania się nie nudziliśmy. Była ciągła gra nad stołem, przeliczanie wariantów, analiza synergii. Zawsze byliśmy tak samo zaangażowani bez względu na to czyja aktywacja miała miejsce.
Miszon pisze: ↑25 kwie 2023, 16:36
Mnie przeszkadzała powtarzalność walk, ale grindu nie odczułem za bardzo - co więcej, to on sprawiał, że gra była wyzwaniem i była ciekawsza w swej warstwie "growej". bo jak to olać, to nie ma tu żadnego planowania, a walki w drugiej części gry to już w 90 % bułka z masłem - można rzec bez zarządzania zasobami nie ma tam gry planszowej, tylko paragrafówka do poczytania. Czyli wywalenie zarządzania surowcami to jak usunięcie kart z Gloomhaven i rozstrzyganie tam walk za pomocą rzutu kostką jak w Magii i Mieczu.
Dokładnie. Nie tyle grind, co zarządzanie zasobami. Trzeba się tego nauczyć, kupić odpowiednie zdolności i z głową je wykorzystywać. Wtedy można się cieszyć eksploracją i fabułą, a reszta po prostu robi się sama.
Poochacz pisze: ↑25 kwie 2023, 16:51
Ale coś czego nie wybaczyłem to fakt że gra po przejściu prawie całej mapy zmusiła mnie do powrotu bo okazało się że mam o jeden status za mało i dopiero dowiedziałem się że niedaleko miejsca z którego wystartowałem PRAWDOPODOBNIE mogę dostać tą ostatnią część. Tak - rozumiem że po to te statusy są. Tyle że niejednokrotnie słyszałem że trzeba znaleźć umiar między eksploracją i postępem a tu okazuje się że jednak trzeba grzebać gdzie się tylko da żeby przypadkiem niezbędnego paragrafu nie pominąć. Jak pomyślałem że muszę teraz biec z powrotem po czym ponownie te wszystkie menhiry przedłużać żeby z tym statusem wrócić to po prostu wolałem sobie rozłożyć coś innego.
Z ciekawości, czy możesz podać KONKRETNIE o jaką sytuację chodzi?
Może trzeba było zainwestować w zdolność, która pozwala na teleportację między menhirami? A może w taką, która pozwala zmieniać liczniki pod menhirami? A może wykorzystać zwój teleportacyjny? A może miałeś zdolność legendarną, która mogłaby pomóc w tej sytuacji? Czy widać, że lubię konkrety
?
Miszon pisze: ↑25 kwie 2023, 17:07
Denerwujące były też sytuacje, kiedy wiedziałem (albo niemal na pewno wiedziałem) co mam robić i w jakiej lokacji muszę szukać, ale gra mnie nie przepuszczała dalej poprzez rzuty kostką... Tak było o ile pamiętam ze zdobyciem tytułowego Graala - straciłem na to 5 dni eksploracji, bo za każdym razem traciło się dużo kondycji, dużo kondycji, dużo kondycji, a potem rzut kostką i... a sorry, wracaj na start. Owszem, mogłem bardziej spakować testowany stats, ale to trwałoby jeszcze dłużej niż próby wyrzucenia 4-6 na k6.
A to ciekawe. Ostatnie rzuty kostką mające jakiekolwiek znaczenie, to chyba w 4-5 rozdziale były. Potem mieliśmy takie staty, że automatycznie bez rzutu uzyskiwaliśmy najlepszy wynik. I tak już do końca gry. Ale tutaj akurat może mieć znaczenie ilość graczy. Przy grze solo ten element losowy może być denerwujący.
PS. Jest przedmiot, który daje przerzut. Wiem, trzeba go mieć