I tutaj zgodzę się z
giventofly. Gra planszowa, jaka by nie była zawsze na pewne aspekty patrzy (czy wręcz musi patrzeć) z przymrużeniem oka i po prostu je "uogólniać, upraszczać", a gracz albo się z tym godzi albo nie.
Na to by wychodziło, ale dla mnie to wszystko strasznie psuje klimat... No bo jakim cudem może wygrać armia, której nie pozostały ŻADNE jednostki...? Obrońca, którego całe wojsko zginęło, zmuszający pokonane wojska do odwrotu... Ale czym on je zmusza?? Telepatią? WTF??? To przecież zupełnie nielogiczne...
Jakby się tak wgłębić w historie to takie "cuda" się zdarzały
A prosto ujmując sprawę, czasami po prostu można mieć dość, dostać wciry (gdzie "wygranemu" przeciwnikowi zostaje garstka wojska i z logicznego punktu widzenia powinien przegrać) i się wycofać ? W końcu w w tej grze to ludzie się prali między sobą (między innymi). Psycha może klęknąć na wojnie każdemu hehe
No i tutaj, jeżeli chciałoby się uzyskać "logiczny" (wg mnie) efekt, to trzeba pójść w stronę czegoś w rodzaju symulatora pola walki. Ale czy można oddać taki symulator w grze planszowej...?