Sigismundus Augustus - jak "zepsuć" grę...

Relacje z pojedynczych gier, raporty z sesji oraz rozgrywki rpg na forum.
Awatar użytkownika
WRS
Administrator
Posty: 2179
Rejestracja: 09 sty 2009, 09:39
Lokalizacja: Ropczyce
Has thanked: 7 times
Been thanked: 96 times
Kontakt:

Sigismundus Augustus - jak "zepsuć" grę...

Post autor: WRS »

[url=http://www.gry-planszowe.pl/forum/viewtopic.php?f=1&t=20401&start=100#p438324]w innym miejscu[/url] Legun pisze:Spróbowałem [...] w specyficznych okolicznościach, o których najlepiej wie WRS, któremu całą tą próbę zawdzięczam (wielkie dzięki). Zostałem dość szybko zwarzywiony a po chwili przestało mi się nawet chcieć to zmieniać.
Rozgrywka na Nowej Gralicji (czerwiec 2013) była nadzwyczaj dziwna.
WRS - znający grę i wprowadzający pozostałych graczy
Michał - o ile pamiętam rozegrał co najmniej pół partii, ale wówczas się nie zachwycił
Legun - poznający grę, zainteresowany bardzo
Jaśko - świeżo poznany gracz

Początkowo wybuchła jakaś zaraza wśród senatorów, bo co i rusz komuś umierał. I to ten jeden jedyny...
Tak stracili senatorów wszyscy prócz bodajże Michała.

WRS miał najmniej kassy, bo i senatorowie z niebieskim tłem kasy nie dodają. Znając jednak grę, był spokojny, że Marszałek (a później Wicemarszałek) dadzą punkty, ale co najważniejsze głosy!
Współgracze pozwolili mu wygrać te głosowania.
Michał poszedł w rozwój militarny. Mając wszystkie typy jednostek, a niektórych więcej mógł straszyć pozostałych i skutecznie najeżdżać, grabić i porywać.
Jaśko skubał swoje punkciki, próbował sabotować akcje WRSa, ale udało się dojść do swego rodzaju paktu o nieagresji, gdy udany najazd pokazał Jaśkowi, że to nie jest łatwy kierunek ataków.
Listwa punktacji się rozjechała.
WRS co rundę naście pktów do przodu, Michał i Jaśko nieco wolniej, ale jednak... Legun pogodził się z losem (lasem? warzywniakiem? ;P).

[dygresja]Większość gier, które rozgrywam toczy się w skupieniu i ciszy. Zdarzają się dyskusje, namawiania, ale jednak przeważa samodzielna walka.
Legun, co mnie początkowo zaskoczyło, jest typem growego gaduły. Tak to na początku wyglądało! :) Jednak po chwili dotarło do mnie, że to jednak szczwany lis, który próbuje tkać sieć intryg. (wcześniejsza posiada z Legunem przy innym grach pozwoliła na takie wnioski).
A tu się okazało, że Jaśko był onieśmielony i siedział cicho, a Michał - tradycyjnie, jak to grywamy w naszym gronie - słuchał, ale robił swoje. I cały plan, metoda Leguna poszła... się...
Obawiam się, że ten wstrząs - brak powodzenia intryg, które - chyba - zawsze się udawały, miały decydujący wpływ.[/dygresja]


W innym miejscu będę odnosił się do ogólnych rozważań nt. w ogóle gier z silną konfrontacją (linka wyedytuję później).
Tutaj pozwolę sobie na kilka spostrzeżeń Sigismundusa Augustusa i - w moim odczuciu - błędów, które się skumulowały w naszej dziwacznej rozgrywce.

Śmierć senatora. W grze występuje 5 takich kart. Po zarazie w dwóch początkowych etapach zagrane zostały bodajże 2-3 razy. A żółte karty przetasowaliśmy co najmniej trzykrotnie. Gdyby gracze konsekwentnie zaatakowali lidera (WRS) czy siebie nawzajem różnice punktowe byłyby zdecydowanie mniejsze.

Wojsko można pozyskać akcją specjalną oraz przez akcję zaciągu. Do tego dochodzą wojewodowie i Szwecja. Legun zupełnie to odpuścił. A mając więcej tańszej piechoty, gdy artylerię miał tylko jeden gracz można było grozić atakiem. Skutecznie!
Zgadzam się z (pierwszym) wrażeniem Leguna, że wojsko nie jest najmocniejszym środkiem w tej grze. Podkreślałem to w czasie tłumaczenia zasad! Ale jak pokazał przykład Michałowej strategii - może się to bardzo opłacać.

Osobistości Druga ścieżka zaniechana. Jasne, że potrzebne jest wojsko by się ustrzec porwania. Owszem dukaty trzeba poświęcić. Ale osobistości są tak zróżnicowane, że można było na nich wiele zyskać. Na bieżąco i na koniec.
Łatwo mi pisać, bo grę znam. Ale zaniechanie oznacza w tym przypadku kapitulację.

Król a właściwie jego przedstawiciel. Mając słabszą (no dobra - najsłabszą) pozycję należało się skupić na tym torze. Korzyści? 5 głosów oraz argument we wszelkich negocjacjach - rozstrzyganie remisów. Sądzę, że Michał nie zawsze atakowałby tego, kto mógłby się "zemścić" przy remisach.
No i te 5 głosów!

Głosy Kombo Marszałek+Wicemarszałek daje 3 głosy. Przy dość wyrównanej pozycji na torach poparcia (od 7 do 9 głosów zwykle) i równie wyrównanej możliwości dobrania głosów za żółte karty dawało WRSowi znaczny komfort.
Z drugiej strony głosowanie za "zarezerwowanym" urzędem, w którym daje się zero głosów, licząc na rezygnację pozostałych i wygraną dwoma głosami to ryzykowny manewr.

Przekupstwo ten element upadł zanim wstał. A można było dobić targu z pozostałymi graczami. Głosy za kasę. Konkretną kasę.
Ryzyko było, bo ktoś dając 3, 4 czy 5 dukatów za pełną pulę mógł się nadziać na oszusta dającego 1 głos. Ale dobry deal mógł dać kolosalną przewagę.
Gdyby Jaśko i Michał chcieli rozmawiać...

Nie zdawałem sobie sprawy, a widać tak się dzieje, że młodsi, mniej doświadczeni gracze doceniają 2. czy 3. miejsce. I w ten sposób udało się skanalizować ich energię na walkę o swoje dobre pozycje, a nie na (przecież całkiem beznadziejną ;P) próbę szkodzenia i gonienia WRSa.
Legun cierpiał... :?

Czy SA to gra zepsuta?
Chyba nie. Mechanizmów jest sporo. Znajomość gry - która nie jest prosta - pozwala świadomie z nich korzystać. Kluczowe wydaje się zagrywanie kart Śmierć senatora przez wszystkich graczy w toku całej gry.
Tydzień wcześniej grałem w Gliwicach (a tam nie ma miętkiej gry) i senatorowie padali jak muchy. Wyniki były bardzo wyrównane.

Ta partia była i dla mnie bardzo pouczająca, bo pozwoliła zrozumieć efekt kumulacji bardzo zróżnicowanych czynników na jakość partii.

Inne zobowiązania wyrwały nam Leguna w czasie VII etapu. Bardzo prawdopodobne, że mając dużo osobistości wygrałby ostatecznie Michał. Albo jednak WRS...

Ciekawe, czy takie kuriozum jeszcze się kiedyś powtórzy ;)
Baruk Khazad!
Jak mawia Folko:
gry logiczne to kwintesencja rozrywki, to czysta postać gry: mechanika bez dodatkowej otoczki wnoszącej, lub starającej się coś wnieść do rozgrywki
i ja się (pod) tym podpisuję
Awatar użytkownika
Galatolol
Posty: 2319
Rejestracja: 23 mar 2009, 13:03
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 567 times
Been thanked: 912 times

Re: Sigismundus Augustus - jak "zepsuć" grę...

Post autor: Galatolol »

Jako Jaśko powiem, że w moich niezbyt przemyślanych ruchach niepotrzebnie razem z Legunem doszukujecie się jakiejś "strategii" (walki o 2. miejsce). W rzeczywistości ciągle popełniałem błędy, co mogło wyglądać jakbym faktycznie odpuścił gonienie lidera, co stoi w sprzeczności z moim podejściem do gier.
Dziwię się, że tak nienajlepsze ruchy robiłem, zważywszy na fakt, że lubię tego typu pozycje i przeważnie sobie radzę. Być może powodem jest ciągłe punktowanie co turę, o którym trzeba od samego początku pamiętać i pilnować, by nikt nie wyskoczył.
Awatar użytkownika
WRS
Administrator
Posty: 2179
Rejestracja: 09 sty 2009, 09:39
Lokalizacja: Ropczyce
Has thanked: 7 times
Been thanked: 96 times
Kontakt:

Re: Sigismundus Augustus - jak "zepsuć" grę...

Post autor: WRS »

O! Galatolol
Czyli jednak trzeba pisać na identyfikatorach także nicki z forum :)

Doszukujecie się...
Były takie dysputy, gdy - mam wrażenie skutecznie - przekonałem Cię albo Michała do odpuszczenia ataków na mnie.
Jasne, że tak złożona gra w pierwszej partii daje tylko/aż możliwość poznania zasad. Toteż wymieniając możliwe i faktyczne błędy nie wypominam, ale - w takiej relacyjnej formie - układam coś na kształt nieformalnego poradnika jak grać.

Jeśli się uda, to jesienią chętnie zagram raz jeszcze na Gralicji w SA.
Baruk Khazad!
Jak mawia Folko:
gry logiczne to kwintesencja rozrywki, to czysta postać gry: mechanika bez dodatkowej otoczki wnoszącej, lub starającej się coś wnieść do rozgrywki
i ja się (pod) tym podpisuję
ODPOWIEDZ