Podążając drogą do boskości... [Descent, Droga do Legendy]

Relacje z pojedynczych gier, raporty z sesji oraz rozgrywki rpg na forum.
Awatar użytkownika
farmer
Posty: 1768
Rejestracja: 08 gru 2007, 10:27
Lokalizacja: Oleśnica
Has thanked: 373 times
Been thanked: 94 times

Podążając drogą do boskości... [Descent, Droga do Legendy]

Post autor: farmer »

Poniżej znajdują się robocze relacje z kampanii w Descenta. Treść poniższa nie była redagowana, jest więc nieokrzesana i niewygładzona - na co uczulam ewentualnych, postronnych, czytelników. Czytacie na własną odpowiedzialność.
Zapis poniższy zamieszczam głównie na potrzeby swoją oraz grupy śmiałków, którzy zdecydowali się stanąć na mej drodze do zajęcia należnego mi miejsca w panteonie bogów Terinoth.
Z uwagi na to, że zarówno droga do boskości (w moim przypadku), jak i droga do zostania legendą (w przypadku bohaterów) nie jest prosta i jej pokonanie musi zająć dłuższy czas, łatwiej będzie nam zorientować się, co działo się do tej pory i na jakim etapie obecnie jesteśmy.

farmer,
Władca Zwierzoludzi
Ostatnio zmieniony 18 lip 2012, 11:30 przez farmer, łącznie zmieniany 1 raz.
W czasie wojny, milczą prawa.
Pierwszą ofiarą wojny jest prawda.


W to gram...
Awatar użytkownika
farmer
Posty: 1768
Rejestracja: 08 gru 2007, 10:27
Lokalizacja: Oleśnica
Has thanked: 373 times
Been thanked: 94 times

Re: Podążając drogą do boskości... [Descent, Droga do Legend

Post autor: farmer »

[2012-03-25]

"… I stało się tak, że potężny Hegemon pojawił się pośród ziem świata Terrinoth. Nie szanując niczego, nawet naturalnego porządku rzeczy, istota ta postanowiła pokonać wszelkie ograniczenia, przewyższyć wszystko i wszystkich i stać się potężnym niczym sami bogowie.
Jednakże, osiągnięcie tak ambitnego przedsięwzięcia wymaga najpierw wzniesienia monumentalnych, plugawych świątyń, które swą mocą byłyby zdolne przywołać mroczną kometę. Kometę Przedświtu, mogącą poprowadzić Hegemona drogą do boskości.
Na szczęście w tym samym czasie, w mieście Tamalir, skrzyżowała swe drogi niewielka grupa bohaterów…"

Władca Zwierzoludzi farmer dąży do boskości!

Drużyna czterech śmiałków:
Laetalia Cisza Leśna Misato łuczniczka z celowniczym okiem
Hugo Chwalebny pedro rycerz z 3ema atakami i częściowym ruchem przy zmaganiu
Loghain guzik wojownik
Malmice D'ate Miika drowka straszna magiczka z kontrolą umysłu oraz duchowym podróżnikiem
próbuje go powstrzymać.

Jak dotąd kandydaci na wybawców krainy udali się na południe Drogą Thesalvan, gdzie w drodze napadła ich podczas snu horda koboldów - przygodę tę przypłacili życiem Loghain i drowka, jednak Hugo nie poddał się i wygrał dla towarzyszy tą potyczkę. W końcu, bohaterowie dotarli do lochów na szlaku i zanurzyli się w ich czelusći... pokonawszy czarnoksiężnika Carolusa w jego Laboratorium Alchemicznym oraz Szkieletora Argosa, doszli do trzeciego poziomu, skąd jednak tchórzliwie uciekli przed Nordekiem Tchurzliwym i matikorą Geradonem zwanym Mistykiem. Sir Alric i Lord Merric ruszyli tymczasem do Vylnevale, by rozpocząć oblężenie tego miasta...
Drużyna, po zakupach w Tamalir i zasłyszeniu plotki o kowalu, który naprawia i usprawnia każdą broń,jeśli odnajdzie się jego strzaskany miecz na dalekim południu, udali się tym razem na zachód do Lasu Spadających Gwiazd. Bez przeszkód dotarli do kolejnych podziemii i niezwłocznie rozpoczeli ich badanie.
Trafili na Smoczego Leża. gdzie zabili Płomiennego Ozora zwanego Szkarłatnym, poniżej na Więzienie, w którym trzymano chłopów z pobliskich wiosek (najprawdopodobniej jako pokarm dla smoka) - 4ech z 6ciu chłopów zdołali uratować... by w końcu dotrzeć do pieczary Władcy Marionetek Debilu i jego pupila giganta Gragnath'a... Dotychczas loch szedł bohaterom prawie jak spłatka... ale czy odważą się zapuścić w jego najgłębsze i najczarniejsze otchłanie?
Ostatnio zmieniony 21 lip 2012, 10:18 przez farmer, łącznie zmieniany 1 raz.
W czasie wojny, milczą prawa.
Pierwszą ofiarą wojny jest prawda.


W to gram...
Awatar użytkownika
farmer
Posty: 1768
Rejestracja: 08 gru 2007, 10:27
Lokalizacja: Oleśnica
Has thanked: 373 times
Been thanked: 94 times

Re: Podążając drogą do boskości... [Descent, Droga do Legend

Post autor: farmer »

[2012-03-26]

.. bohaterowie nie zlękli się potężnego giganta na trzecim poziomie podziemii na w Lesie Spadających Gwiazd i podjęli wyzwanie.
Bój był to iście epicki i kosztował życie wszystkich poza Hugo Chwalebnym. W ostatecznym rozrachunku gigant padł pod ciosami przyjaciół, a wraz z nim liczne hordy stworów (Zwierzoludzie, szkielety, Mroczni Kapłani), jakie przyzwał na pomoc swemu słudze Debilu, sam Hegemon.
Po wyjściu z lochów, drużyna od razu przeniosła się do swego rodzimego miasta, gdzie spędziła z górą 2 tygodnie na zakupach i szkoleniu (Malmice i Laetalia zwiększyły swe umiejętności bojowe). Drużyna weszła również w posiadanie magicznej łodzi.
Po takim wzmocnieniu się, dzielni śmiałkowie ruszyli na południe, ku Dawnsmoor, ku Chacie Olmrica oraz w kierunku wcześniej zasłyszanych pogłosek o kowalu.
Po drodze na południe, gdy przyświecał im złowróżbny, czerwony księżyc, zostali zaatakowani przez demona przebudzonego krwawą poświatą sączącą się z nieba - zdołali jednak bohaterowie zbiec bez szwanku i dotrzeć do Bagien Nożoskrzydłych. Bez chwili namysłu, przyjaciele zdecydowali się oczyścić z plugastwa tamtejsze podziemia (wzbogacić kosztem ich mieszkańców).
Od razu natknęli się na silny opór bandy Nożoskrzydłych dowodzonych przez parę Piekielnych Ogarów: Blask i Lodowy Kieł. Dużo krwi napsuła bohaterom pierwszopoziomowa komnata Ogień i Lód - Blask podpalał, Lodowy Kieł wymroził morderczy Nadziak Loghaina, zaś Nożoskrzydli mordowali elfki (skutecznie). Ostatecznie, mimo przygniatającego uczucia beznadziei, dzielni herosi wyszli zwycięzko z tej potyczki, ubijając wszystkie stwory, a mając na koncie "jedynie" śmierć obu kobiet. Choć, uczciwie trzeba dodać, że obaj mężczyźni ciągnęli ostatkiem sił, a w dodatku obaj mocno się palili. Hugo cudem dobiegł dotarł do świątyni zanim powaliły go płomienie Blasku...
Drużyna ruszyła niżej i trafiła do Komnaty Przywołań, przepełnionej złowróżbnym śpiewem i inkantacjami. Pełni obaw, po dramatycznych przejściach w komnacie wyżej, ruszyli powoli w głąb komnaty. Okazało się jednak, że nie taki demon straszny... Mimo, że magom, szkieletom i Strasznemu Pająkowi, na spółkę udało się zabić Laetalię, większość sił złego została szybko anihilowana, zaś rytułał przyzwania Demona Azaxas przerwany... Bohaterowie prawie bez przeszkód explorowali komnatę, do czasu gdy spadła na nich banda koboldów, która zabiła Malmice oraz poraniła Hugona. W miedzyczasie od ran zadanych jeszcze przez Blask (ciągle jeszcze płonął) u progu zbawiennej świątyni zmarł Loghain.
Było tu więc odwrotnie, niż na górze - drużyna miała poczucie kontroli sytuacji, ale na koncie aż 3 zgony (choć po prawdzie, Loghaina zabił praktycznie Blask).
Drużyna uporała się w końcu z koboldami, zebrała złoto i skarby a następnie z trwogą w sercach, ruszyła w dół...

(obecny wynik Władca Zwierzoludzi 51 do 55 Drużyna Śmiałków)
W czasie wojny, milczą prawa.
Pierwszą ofiarą wojny jest prawda.


W to gram...
Awatar użytkownika
farmer
Posty: 1768
Rejestracja: 08 gru 2007, 10:27
Lokalizacja: Oleśnica
Has thanked: 373 times
Been thanked: 94 times

Re: Podążając drogą do boskości... [Descent, Droga do Legend

Post autor: farmer »

[2012-04-01]

... bohaterowie zeszli na trzeci poziom lochów zwący się Dwa po Dwa, a zobaczywszy spore bogactwo skarbów, zdecydowali się tu pozostać (mimo końca mojej talii). Nie był to jednak zbyt dobry pomysł... Straszliwa Naga Malem Niszczyciel tanio swej skóry nie sprzedał i wespół ze swymi sługami, w tym wielona mymi ZwierzoLudźmi, zadał bohaterom wiele klęsk, nim jego martwe ciało padło na ziemię (21 punktów dla mnie, dla Nich 7).
Poranieni herosi udali się z Bagien Nożoskrzydłych na południe, jednak w Ciasnym Kanionie natknęli się na bandę Sanguina Ferroxa, który wraz ze swymi sługami zaskoczył ich podczas snu. Longain szybko padł pod ciosami wrogów, podczas gdy pozostali z drużyny wiedli beznadziejną batalię o swe życia. Koniec końców, dogadali się z Ferroxem, że wykupią swą wolność za 1000 złota - tak też zrobili.
Po dotarciu do Dawnsmoor, uzupełnili zapasy, między innymi wchodząc w posiadanie tak potrzebnego Kostura Dziczy.
W międzyczasie Lord Merric Farrow zakończył niszczenie Vynelvale, zaś na jego gruzach wzniósł plugawą Świątynię Wichru.
"Strach sparaliżował świat gdy Hegemon zdołał zniszczyć kolejny prastary gród. Po tym, jak jego siły otoczyły miasto, niektórzy jego mieszkańcy próbowali ucieczki, jednak ich desperackie próby kończyły się śmiercią zadaną przez kościane strzały czy też kolce mantikor.
I wtedy pociemniało niebo a siedem gigantycznych tornad zstąpiło w dół pomiędzy przerażonych mieszkańców, rozrywając miasto na części i rozrzucając jego kawałki na wszystkie cztery strony świata.
Na przeklętych równinach, gdzie wcześniej wznosiło się miasto, słudzy mroku zbudowali świątynię, aby wykorzystać śmierć i męczarnię, które wisiały w powietrzu niczym ciężka mgła…"

Bohaterowie, niewiele sobie z tego robiąc, ruszyli na południe, zatrzymując się w Mglistej Dolinie, gdzie postanowili oczyścić podziemia ze zła.
Bez większych problemów wyczyścili Cmentarzysko, jakie zastali na pierwszym poziomie, wybijając hordę szkieletów i Adriana zwanego Wiecznym. Kolejny poziom, którym była Sala Tronowa Króla gigantów Athosa, zasiała trwogę w sercach bohaterów, którzy postanowili uciec z lochów w trosce o swe życie.
Wkrótce po tej walce, drużynę zaatakował, przybyły z twierdzy Hegemona Sir Alric Farrow - walka rozegrała się w Antycznym Gaju i poszła zupełnie nie po myśli dufnego w swe siły Porucznika, który zadawszy bohaterom nieco ran, musiał salwować się ucieczką...
Dalej już nie niepokojeni, obrońcy Terrinoth dotarli do Chaty Olmrica, gdzie wszyscy przeprowadzili trenning (Hugo nauczył się większej siły - zmęczenie, pozostali większej wytrzymałości - życia).
W miedzyczasie Lady Eliza Farrow doprowadziłą do ruiny Riverwatch, na którego gruzach powstała plugawa świątynia ognia. Choć Alrric musiał uciec do Twierdzy Hegemona, po Terinoth grasował Lord Merric, Lady Eliza oraz Kraz zwana Zarazą.
"Do bohaterów dotarła straszna opowieść, jak to siły Hegemona, zapieczętowawszy wszystkie wyjścia z miasta, podłożyły pod nie magiczny ogień, płomienie którego pochłonęły wszystko, aż do kamiennych fundamentów tego prastarego grodu. Niektórzy próbowali ujść z życiem salwując się ucieczką, jednak wojska prowadzące oblężenie nie pozostawiły nikogo żywym.
Na końcu nie pozostało nic poza straszliwym koszmarem i popiołem. Pośród tych popiołów siły zła wzniosły plugawą świątynię, aby wykorzystać moc płomieni i ból tych, którzy spłonęli żywcem w murach miasta…"

Po opuszczeni Olmrica, bohaterowie udali się na zachód, do Bukowego Zagajnika (Blackthorne Grove), po drodze będąc zaskoczonym w Cienistym Zagajniku przez samotną mroczną elfkę Ciszę. Szczęśliwie dla siebie, uciekli, unikając walki.
Dotarłszy do celu podróży, zapuścili się w głąb podziemii, odnajdując wielką komnatę nagrobną (Wór Kości) Króla Janusa. Janus i jego szkielety zamienili ten loch dla bohaterów w krwawą łaźnię, zabijając każdego po razie, a dziewczęta nawet dwa (Hugo zginął już wcześniej w walce z Malemem Niszczycielem) - koniec końców drużyna poddała się, zostawiając Janusa w spokoju, i uciekła do Tamalir.
Z uwagi na rychły koniec brązowego etapu Drogi do Legendy, szybkim marszem udali się na północ, zatrzymując się jedynie na chwilę w Greyheaven, a następnie ruszając do wrót Jaskiń Thull, by sprówować swych sił w walce o legendarne bogactwa ukryte w tym miejscu...

(obecny wynik Władca Zwierzoludzi 119 do 77 Drużyna Śmiałków)
Ostatnio zmieniony 10 sty 2013, 11:35 przez farmer, łącznie zmieniany 3 razy.
W czasie wojny, milczą prawa.
Pierwszą ofiarą wojny jest prawda.


W to gram...
Awatar użytkownika
farmer
Posty: 1768
Rejestracja: 08 gru 2007, 10:27
Lokalizacja: Oleśnica
Has thanked: 373 times
Been thanked: 94 times

Re: Podążając drogą do boskości... [Descent, Droga do Legend

Post autor: farmer »

[2012-04-07]

Bohaterowie weszli do Jaskiń Thull...
Najpierw przyszło Im walczyć z pożerającą wieśniaków pajęczą Królowa w Sieci Życia, poniżej znaleźli jej sługę, pająka Geosa pilnującego Kopalni by w końcu natrafić na szkieleta Legiona i jego wojowników w Dziel i Rządź. Cięzkie to były walki, ale bardzo udane dla Drużyny - mocno nadgoniła w chwale Hegemona. Dopiero poziom ze skarbami w Jaskiniach okazał się dla bohaterów krwawy - do tego stopnia, że wypracowane zmniejszenie przewagi zniknęło.
Nim bohaterowie zostali wyparci z lochu (drugie przewinięcie talii) zdołali ubić jednego Smoka Klejnotów oraz zrabować dwie kupy klejnotów.

Z Jaskiń thull drużyna udała się do Tamalir, gdzie uzupełniła zapasy, podczas gdy Lady Eliza i Kraz zwana Zarazą oblegały Dawnsmoor, zaś Alric i Meric zagrażali miastom północny...

Władca Zwierzoludzi zakupił sobie umiejętność Sobowtórów z Cienia.

(obecny wynik Władca Zwierzoludzi 145 do 115 Drużyna Śmiałków)
Ostatnio zmieniony 18 lip 2012, 11:18 przez farmer, łącznie zmieniany 1 raz.
W czasie wojny, milczą prawa.
Pierwszą ofiarą wojny jest prawda.


W to gram...
Awatar użytkownika
farmer
Posty: 1768
Rejestracja: 08 gru 2007, 10:27
Lokalizacja: Oleśnica
Has thanked: 373 times
Been thanked: 94 times

Re: Podążając drogą do boskości... [Descent, Droga do Legend

Post autor: farmer »

[2012-04-22]

Po powrocie z Jaskiń Thull do Tamalir, bohaterowie natychmiast udali się na odsiecz oblężonego Danwsmoor. Po drodze na południe, jednak, na Łące Motyli zostali zaatakowani przez stado ogarów prowadzonych przez Złamanego Kła - bez problemu sobie jednak poradzili z napastnikami. Pod murami Dawnsmoor, nad Burzliwym Potokiem, zaatakowali Kraz zwaną Zarazą, zmuszając ją do ucieczki i odstąpienia od oblężenia. Po ciężkiej walce udali się do miasta, by zrobić poważne zakupy na tutejszych targach. Kiedy na północy Alric oblegał GreyHeaven, zaś Merric Frostgate, bohaterowie zaatakowali na NAwiedzonym Szlaku Lady Elizę przepędzając ją bez problemu i ratując mieszkańców Dawnsmoor przed zgubą.
Tymczasem jednak na północy sytuacja zaczęła wyglądać rozpaczliwie...
Nim drużyna zdołała dojść na pomoc GreyHeaven, to upadło pod oblężeniem Sir Alrica i Kraz, zaś ich sługi wzniosły na tym miejscu Świątynię Ziemi, trzecią już plugawą budowlę.
"Nastał dzień żałoby w Terrinoth, gdyż kolejne wspaniałe miasto uległo potędze wojsk Hegemona. Sama ziemia zaczęła trząść się i otwierać potężne rozpadliny pod miastem. Jedynie potężny łoskot i przerażone krzyki odbijały się echem w powietrzu gdy miasto i jego mieszkańcy byli grzebani żywcem pod powierzchnią ziemi.
Po kilku minutach, ogromne pęknięcie samoczynnie się zasklepiło z ostatnim, potężnym hukiem i nawet ślad nie pozostał po dumnym mieście które jeszcze nie tak dawno stało w tym miejscu. Tańcząc z radości i świętując, słudzy Hegemona poczęli budować świątynię aby wykorzystać terror i beznadzieję które wypełniały to miejsce…
"
Ponieważ temu miastu nie mogli już i tak pomóc, dzielni kompanioni udali się na wschód, napadnięci podczas snu nad Niesfornym Strumieniem przez Gaxa i jego nożoskrzydłych, zaś potem natrafiwszy na Krąg czarnoksiężników Zagłady pod wodzą Martigana na Bezpiecznej Polanie - z obu tych przygód wychodząc jednak zwycięsko. Po drodze, przemierzając krainę Wrót Północy, zdecydowali się jeszcze zbadać tamtejsze lochy, co poszło im bardzo szybko i sparwnie, przysparzając im sporo bogactw i wiele chwały (za zdobyte kosztowności zakupili między innymi Mapę Kerraka!). Ani Valdon z odwróconej wieży Do góry i na Dół, anistraszne trio Xil'a, Gog'a i Teras'a z podziemnych Krypt, ani mój wierny sługa zwierzoczłek Chall strzegący Fontanny Życia, nie zdołali powstrzymać niosących śmierć śmiałków...
Po wyjściu z lochu drużyna kieruje sie już bezpośrednio ku oblężonemu Frostgate , o którym wiadomo już (rozegrałem już swoją połowę tury), że nie ugnie się w tym tygodniu przed siłami Merrica...

(obecny wynik Władca Zwierzoludzi 176 do 142 Drużyna Śmiałków)
Ostatnio zmieniony 21 lip 2012, 10:22 przez farmer, łącznie zmieniany 1 raz.
W czasie wojny, milczą prawa.
Pierwszą ofiarą wojny jest prawda.


W to gram...
Awatar użytkownika
farmer
Posty: 1768
Rejestracja: 08 gru 2007, 10:27
Lokalizacja: Oleśnica
Has thanked: 373 times
Been thanked: 94 times

Re: Podążając drogą do boskości... [Descent, Droga do Legend

Post autor: farmer »

[2012-07-20]

Natychmiast po opuszczeniu lochów we Wrotach Północny, drużyna niezwłocznie udała się bezpośrednio do Frostgate, oblężonego przez armię Lorda Merrica Farrow. Miasto na pierwszy rzut oka znajdowało się na skraju upadku, wymagając natychmiastowej pomocy, co też bohaterowie chcieli uczynić, ale...
... jakieś dziwne przeczucie, niby wizja, niby proroczy sen nawiedził Malmice, drużynową wiedźmę... wizję bitwy i Merriciem, wizję klęski...
Tak też, zaufawszy przepowiedni, zrezygnowali z ratowania miasta, a miast tego przemknęli się w obręb jego murów by w ostatnich dniach metropolii skorzystać z tamtejszego targu i wiedzy mistrzów magii.
Dopiero po dwóch tygodniach, po przejściu treningu Boskiej Zemsty przez Laetalię, zhańbieni tchórzliwym oczekiwaniem, śmiałkowie zdecydowali się stawić czoła przeznaczeniu i podjęli próbę zgładzenia wodza wojsk oblegających.
Udało się Im przydybać Merrica na Spokojnej Polanie nieopodal Frostgate, jednak ich siły, wciąż nadwątlone po lochach we Wrotach Północy, faktycznie okazały się niewystarczające na porucznika Władcy Zwierzoludzi - najpierw Loghain, potem Malmice, Laetalia a wreszcie nawet Hugo Chwalebny zostali powaleni przez siły mroku.
Raz jeszcze potężny kamień teleportacji w Tamalir musiał ratować drużynę przed ostateczną śmiercią...
Ocknąwszy się w świątyni w swym rodzinnym mieście, bohaterowie zasłyszeli straszne wieści...
"Opowieść o upadku miasta rozeszła się po świecie bardzo szybko. Mimo, że miasto znajdowało się w głębi lądu, siły Pana Podziemi w jakiś sposób przywołały gigantyczną falę powodziową, która zniszczyła miasto i wszystkich, którzy mieli nieszczęście znajdować się w obrębie jego murów.
Zaledwie w kilka chwil, dumny bastion wolności Terrinoth został zamieniony w błotniste pobojowisko. Nie czekając nawet aż grunt trochę przeschnie, potworna armia Hegemona zaczęła budować świątynię aby wykorzystać ogromny strach i desperację jakie gościły w sercach mieszkańców gdy nadeszła niszczycielska fala…
"
Władca Zwierzoludzi postawił czwartą już plugawą budowlę, Świątynię Morskich Fal...
Cóż pozostało śmiałkom innego, jak nie próba zemsty na Mroku za to nieszczęście. Po uzupełnieniu ekwipunku popłynęli tedy na wschód, Rzeką Czerwonego Echa w kierunku potężnej krasnoludzkiej twierdzy Forge. Po drodze, natrafiwszy na lochy epatujące energią złego...
Nie myśląc długo, zdecydowali się oczyścić podziemia z plugastwa. Szybko radząc sobie z magami Ebonem i Onyxem w Krętych Korytarzach, trafili na drugi poziom lochów, gdzie przejść musieli Próbę Ognia w walce przeciw Ognistemu Kłu, smokowi Ponuremu Płomieniowi a wreszcie przeciw straszliwemu demonowi Płomiennej Zgubie, który faktycznie przywiódł do śmierci 2oje ze śmiałków. Jednak i tej kabały zdołali śmiałkowie wyjść zwycięsko, trafiając w końcu do Starożytnej Biblioteki na najniższym poziomie, by po długiej walce z oślizgłymi pająkami, Obłąkanym Mędrcem i innymi stworami jakie kiedykolwiek trafiły w to miejsce, opuścić podziemia zwycięsko!
Wiele złota i przedmiotów zdołała Drużyna zrabować, tzn, uratować z tych podziemii, tak i humory jakby się im poprawiły...

(obecny wynik Władca Zwierzoludzi 208 do 167 Drużyna Śmiałków)
Ostatnio zmieniony 06 sty 2013, 13:07 przez farmer, łącznie zmieniany 1 raz.
W czasie wojny, milczą prawa.
Pierwszą ofiarą wojny jest prawda.


W to gram...
Awatar użytkownika
farmer
Posty: 1768
Rejestracja: 08 gru 2007, 10:27
Lokalizacja: Oleśnica
Has thanked: 373 times
Been thanked: 94 times

Re: Podążając drogą do boskości... [Descent, Droga do Legend

Post autor: farmer »

[2012-07-22]

W międzyczasie, podczas gdy bohaterowie podążali rzeką Czerwonego Echa, mijając Forge, zmierzając ku Wodogrzmotom Głupców, siły Hegemona doprowadziły do upadku miasto Nerekhall, zaś sam Hegemon rozpoczął starożytny rytuał przywołujący Kometę Przedświtu, który to rytuał miał go uczynić jednym z bogów! Był to dla niego prawdziwy Przedświt Boskości!
Gdy Hegemon zdołał zbudować cztery świątynie, na nocnym niebie pojawiła się krwawa Kometa, wyraźnie rosnąc z każdym mijającym dniem.
Jak świat długi i szeroki, odczuwalne było nikczemne piętno związane z bliskością Komety. Zsiadało się mleko, trzoda masowo zdychała, a dzieci dręczyła tajemnicza słabość i choroby.
Wygląda na to, że wszystko co mogą zrobić ludzie to czekać i modlić się o ratunek przed tym nowym złem. Jeśli bohaterowie wkrótce nie pokonają Hegemona, wszystko będzie stracone…

Strach zagościł tedy w sercach naszych śmiałków, zwłaszcza usłyszawszy od kapłanów w Forge, że raptem 9 tygodni wystarczy, by wpływ Komety był na tyle potężny, by wynieść Złego na firmament, jednak postanowili oni na razie nie zmieniać swych planów. Wiedząc więc już z cała pewnością, że siedliskiem dążącego do boskości Władcy Zwierzoludzi są Jabłonne Lasy, miast udać się tam by wydać mu bitwę, kontynuowali podróż w kierunku legendarnych Wodogrzmotów Głupców obiecujących wyjątkową chwałę i bogactwa - minąwszy po drodze Zdradzieckie Urwiska, gdzie (jak słyszeli od pijanego marynarza) ukryty jest drogocenny skarb, dotarli wreszcie do celu i zagłębili się w ciemnościach tamtejszych podziemi. Od razu, trafili bardzo pechowo, gdyż po długim przedzieraniu się ciasnymi korytarzami wyszli na zbroczony krwią piasek Areny, na której odbywały się krwawe walki ku uciesze okrutnej publiki, jaka się tu gromadziła. Z niejakimi problemami, ale udało się bohaterom pokonać ogra, będącego Mistrzem Areny, a następnie znaleźć drogę w dół i zbiec, nim rozstrzelają ich kościani łucznicy. Na kolejnym poziomie trafili na To Co Leży Poniżej gdzie przyszło się im zmierzyć z mantikorą Harg Chciwą, jednak stwór nie był dla nich zbyt dużym wyzwaniem. Groźniej wyglądał Most Śmierci strzeżony przez Dunnixa z Kamienia i jego nożoskrzydłych, na jaki trafili dalej, ale nawet troll i ogr jakie Hegeomn wezwał na pomoc w obronie mostu, nie potrafiły zatrzymać śmiałków, zmierzających wprost do ukrytego w czeluściach podziemii Magicznego Źródła. Dużo krwi napsuł drużynie strażnik Źródła, potężny Ślepy Olbrzym - jednak dzięki sprytowi, sieci pajęczej i czarowi latania, udało się im go przechytrzyć i dotrzeć do wymarzonej nagrody...
Tak to opisała potem Laetalia...
"Każdy z nas zajął miejsce w pobliżu sadzawki, a następnie sięgnął drżącą dłonią by dotknąć lśniących w pobliżu kryształów. Z ich narastającym brzęczeniem i oślepiającym błyskiem, nad sadzawką pojawiła się duchowa postać pięknej kobiety, o niemożliwym do ustalenia wieku. „Spojrzałam w Wasze serca. Choć każde z Was ma swoje grzechy i nieczyste uczynki, nie ma najmniejszych wątpliwości, że Wasza obecna misja należy do najszlachetniejszych. Dlatego, podzielę się z Wami mą mądrością.”

Raptem wiedza wtargnęła do naszych umysłów doprowadzając nas do utraty przytomności. Kiedy ponownie powróciliśmy do zmysłów, byliśmy już poza podziemiami, leżąc na trawie pod rozłożystym dębem.
"

Niewątpliwie był to wielki sukces drużyny, która cała znacznie zwiększyła swoje umiejętności walki (jako nagrodę, wybrali zmianę czarnej w złotą kostkę), jednak cieniem na ich radość kładła się zbliżająca się do końca intryga Hegemona oraz wieści o tym, że rodowite miasto bohaterów, wspaniałe Tamalir, zostało oblężone przez Lady Elizę Farrow wspomaganą przez Kraz zwaną Zarazą... złowróżbne, ponure i coraz czarniejsze chmury zbierały się nad Terrinoth...

(obecny wynik Władca Zwierzoludzi 238 do 189 Drużyna Śmiałków)
a więc jesteśmy na złotym poziomie Kampanii
W czasie wojny, milczą prawa.
Pierwszą ofiarą wojny jest prawda.


W to gram...
Awatar użytkownika
farmer
Posty: 1768
Rejestracja: 08 gru 2007, 10:27
Lokalizacja: Oleśnica
Has thanked: 373 times
Been thanked: 94 times

Re: Podążając drogą do boskości... [Descent, Droga do Legend

Post autor: farmer »

[2013-01-09]

Po udanej wyprawie w głąb Wodogrzmotów Głupców, grupa śmiałków udała się w drogę powrotną ku Zdradzieckim Urwiskom i ukrytemu w tamtejszych lochach, według mapy jaką niegdyś otrzymali w tawernie FrostGate, skarbowi kapitana Jones'a. W drodze, podczas obozowania w obsypanym śniegiem lesie, nieopodal Urwisk upatrzyła sobie ich za cel banda Manticor dowodzona przez Krwawego Ogona. Mimo zaskoczenia podczas snu i przewagi napastników wynikającej z umiejętności latania, drużyna dość łatwo uporała się z zagrożeniem, by już bez dalszych przeszkód dotrzeć do Urwisk, odnaleźć wejście do pieczary i zagłębić się w czeluściach jej ciemności.
To, o czym nie wiedzieli, to fakt, iż w drugim tygodniu obecności na nieboskłonie Komety Przedświtu, Pan Podziemii tchnął nowe siły w swych magicznych sługów, podnosząc ich na złoty poziom.
Z tego to powodu, Strzępy Nocy czyli pierwszy poziom lochów strzeżony przez smoczycę Sess zwaną Kuźnią i jej koboldzich i szkieletowych sługów, okazał się dla bohaterów istnym piekłem. Najpierw Loghain potem Hugo, Malmice aż w końcu Laetalia... jeden po drugim, śmiałkowie padali pod razami niezliczonych zastępów wrogów. Sytuację uratowała poniekąd śmierć Laetalii, która dzięki swej umiejętności Boskiej Zemsty pociągnęła za sobą większość sług mroku. Mimo to, dobranie się do skarbów smoczycy i ubicie jej samej wymagało jeszcze naprawdę sporo energii i kosztowało ich dużo krwi.
Następny poziom zamieszkiwała Poczwara z Rozpadliny i jej towarzysze: Nożoskrzydli. Mimo wsparcia, jakiego udzielili im moi właśni słudzy, Zwierzoludzie, loch ten nie przysporzył śmiałkom specjalnie dużo kłopotów - niestety bestie nie są już dla mych wrogów żadnym wyzwaniem.
Jednak na trzeci poziom podziemii drużyna zeszła w sporym osłabieniu. Tym gorzej dla nich, gdyż trafili do odwiecznego więzienia Charbresh'a zwanego Dręczycielem, Straszliwego Demona z niższych światów. Nim Mroczny Kapłan, jego przyboczna Mroczna Elfka i służący za strażników szkieletowi łucznicy zdołali zareagować, niepomni niebezpieczeństwa śmiałkowie uwolnili Charbresh'a z okowów. Liczyli na to, że unikną walki i szybko wydostaną się z tej matni. Nie mogli być jednak w większym błędzie. Zaatakowani z dziką furią przez szkielety, przybyłe niewiadomo skąd hordy koboldów i cichą jak sama śmierć straszliwą elfkę, padli najpierw Malmice, następnie Hugo... Widząc, co się dzieje Laetalia postanowiła wykorzystać swoje niebywałe zdolności akrobatyczne i przemknąć między przeciwnikami by dotrzeć do upragnionych kosztowności a następnie wyjścia (w tej właśnie kolejności), jednak nie doceniła mocy i aury straszliwego Charbresh'a... sama bliskość tego plugawego stwora sprawiła, że uszła z niej cała energia witalna i nim zdążyła zorientować się co się stało, ocucali ją kapłani w świątyni w Tamalir. Chwilę potem kule piekielnego ognia ciskane przez demona wyprawiły w tą samą drogę biednego Loghaina... Mimo, że śmierć Laetalii i jej Boska Zemsta* ponownie mocno przetrzebiły szeregi mych sług, walka drużyny z przerażającym Charbresh'em była długa i ciężka, niejednokrotnie sprawiając, że niektórzy ze śmiałków tracili nadzieję - jak choćby Loghain, który z uwagi na przejmujący strach (i trzęsące się ręce), jakim przeszywała go obecność bestii, nie był w stanie wyprowadzić właściwie żadnego ciosu w przeciwnika.
Jednak w ostatecznym rozrachunku, dzięki determinacji drużyny oraz umiejętnościom Malmice, również ten pojedynek okazał się zwycięski dla naszych awanturników, którzy zdołali dotrzeć w końcu do ostatniej kryjówki sławnego pirackiego kapitana Jones'a. Mimo tego, że magiczny wiatr we wschodnim korytarzu wepchnął Loghaina do szybu znajdującego się na środku pieczary, zaś ogry-ochroniarze ducha kapitana poturbowały Laetalię i Hugona, również ta przygoda zakończyła się dla drużyny sukcesem.
Splądrowawszy skrzynię ze skarbami, w której znaleźli niezwykle morderczy, wymarzony przez Loghain'a Topór Mrozu, śmiałkowie skorzystali z mocy kamienia teleportacji w Tamalir i powrócili do swego rodzinnego miasta...
miasta pełnego dymu, płaczu i smrodu martwych ciał,
miasta znajdującego się na skraju katastrofy, oblężonego przez wojska Władcy Zwierzoludzi z całą familią Farrow'ów na czele (Tamalir ma 5 punktów oblężenia, jest zagrożone upadkiem).
Dużo sił, szczęścia i determinacji będzie potrzebnych elfowi Loghainowi, półelfce Laetalii, człowiekowi Hugo Chwalebnemu oraz drow'ce Malmice D'ate by podołać wyzwaniom, jakie postawił przed nimi los w tych, jakze ciężkich, czasach...

(obecny wynik Władca Zwierzoludzi 281 do 218 Drużyna Śmiałków)

* - ta Zemsta nie powinna zadziałać, z uwagi na śmierć z powodu aury demona. Inna sprawa, że ja zapominałem o znaczniku oczu przy przywoływaniu swych sług, więc niech będzie, że jesteśmy na zero :).
W czasie wojny, milczą prawa.
Pierwszą ofiarą wojny jest prawda.


W to gram...
Awatar użytkownika
farmer
Posty: 1768
Rejestracja: 08 gru 2007, 10:27
Lokalizacja: Oleśnica
Has thanked: 373 times
Been thanked: 94 times

Re: Podążając drogą do boskości... [Descent, Droga do Legend

Post autor: farmer »

[2012-01-13]

Niestety, kiedy drużyna naszych śmiałków wróciła do swego rodzinnego miasta, dla Tamalir było już za późno. Po długiej i krwawej walce, wojska Władcy Zwierzoludzi zdołały sforsować mury metropolii i rozpoczęły rzeź obrońców i mieszkańców. Nic i nikt nie ostał się z masakry, ni kamień na kamieniu, ni drzewo, ni zwierzę ni człowiek...
Po upadku niepisanej stolicy Terrinoth, wszelki zorganizowany opór przeciw zakusom Pana Mroku ustał. Nawet nasi dzielni kompanioni, straciwszy dom, źródło zaopatrzenia i bazę, nie byli już w stanie przeszkodzić Złemu w jego zamiarach...
Czasem, choć nie wiem jak mocno chcielibyśmy w to nie wierzyć, dobro nie zwycięża.
Tak się stało tego dnia gdy Władca Podziemii posiadł potęgę Komety Przedświtu i wzniósł się w niebo by zająć miejsce pośród bogów Terrinoth.
Codzienne, misterne dzieło zniszczenia czynione przez Hegemona z samego panteonu było nieopisane i bezgraniczne. Miasta upadały, lasy płonęły, rzeki wysychały, ziemia drżała a, oceany wrzały.
Wszyscy ci, którzy ginęli - niczym mrówki dla kolosalnej, nawet nie zauważającej ich, niewzruszonej potęgi - wiedzieli, że był to już…

KONIEC


pozdr,
farm
W czasie wojny, milczą prawa.
Pierwszą ofiarą wojny jest prawda.


W to gram...
ODPOWIEDZ