Gra nie dla wygranej, a dla emocji

Tutaj można dyskutować na tematy ogólnie związane z grami planszowymi, nie powiązane z konkretnym tytułem.
Xoltro
Posty: 260
Rejestracja: 09 cze 2021, 12:50
Has thanked: 63 times
Been thanked: 70 times

Gra nie dla wygranej, a dla emocji

Post autor: Xoltro »

Siemka,

ostatnio luźno po grze w CoC rozmawialiśmy sobie na temat tego, czy w gry planszowe powinno się grać po to żeby wygrać. Ogólnie temat rozmowy wyszedł z uwagi na to, że sytuacja na planszy prezentowała się w ten sposób (postaram się opisać tak żeby ludzie nigdy nie grający w CoC wiedzieli o co chodzi).

gracz A zostawił niebronione miasto, co wykorzystał gracz B przesuwając tam część armii
gracz C widząc, że gracz A będzie miał duże problemy zaatakował również gracza A i jednocześnie gracza D, gdyż pozycja na mapie była taka, że graczowi D opłacało się ewidentnie rozpocząć konflikt z graczem B, gdyż ten swoje siły zaangażował na innym froncie, a odległość armii gracza D od zajętego miasta przez gracza C była spora i odbijanie nie miało większego sensu strategicznego również z tego powodu, że było to miasto w ogóle nierozwinięte.

Mimo to gracz D wcale nie zaatakował gracza B, a w zasadzie do końca gry został dość bierny. Takie ruchy z jego strony dawały w zasadzie pewne zwycięstwo graczowi B (zajął całkowicie za darmo miasta i nie był zmuszony do jakiejkolwiek obrony), gdyż gracz A postanowił skupić swoje siły na próbie odbicia miast od gracza C więc obie strony były zaangażowane mocno w konflikt. W efekcie gracz D miał pewne drugie miejsce, ale z takim nastawieniem pewne również było to, że nie mógł wygrać - i w efekcie nie wygrał, będąc dość sporo punktów za graczem B. Ogólnie gracz D był zadowolony z tego, że partia przyniosła dużo emocji, bo nad stołem walczyliśmy o wpływy, handlowaliśmy, a na końcu doszło do starcia. Problem jednak dla mnie jest w tym (chociaż nie jest to rzecz, która mnie bardzo jakoś irytuje, po prostu uważam, że z innym nastawineiem powinno się siadać do stołu, stąd ten temat), że część z moich współgraczy siada do gier po to żeby się dobrze bawić i w ogóle im nie zależy na zwycięstwie. Przez to często proponują też jakieś nowe dziwne house rulesy albo w ogóle podejmują ruchy, które ewidentnie nie są w ogóle opłacalne, a są nastawione wyłącznie na inicjowanie konfliktów, po to żeby walczyć dla samej walki albo z dziwnych powodów się od niej wzbraniać, np. z uwagi na zawarty quasi sojusz.

Ja mam nastawienie, że gram po to żeby wygrać. Oczywiście nie jest to główny sens grania w planszówki, bo chodzi przede wszystkim o zabawę, tylko dla mnie frajdą właśnie jest dążenie do zwycięstwa. Nie chodzi mi tutaj o to, żeby czytać wygrywające strategię i siedzieć jak kalkulator. Ba, ja sam rzadko wygrywam, bo zazwyczaj stosuje nowe strategie, chce zobaczyć co gra ma mi do zaproponowania i część z nich jest nieudana i przez to potem w końcowym rozrachunku przegrywam. Niemniej jednak staram się podejmować optymalne ruchy z założeniem że chce mieć najwięcej punktów. Dla mnie gracze, którzy często podejmują decyzję o rozpoczęciu np. walki, mimo że doskonale sobie zdają sprawę o tym, że jest to obiektywnie zły ruch i nawet głośno o tym mówią, psują trochę rozgrywkę. Tak samo w wypadku kiedy ktoś kogoś nie atakuje z różnych względów (sojusz, nawet w grach, które w ogóle sojuszu nie przewidują ale jest to taki sojusz nad stołem albo po prostu mają takie widzimisię), mimo że oczywistym jest, że to najlepsze rozwiązanie. Żebyśmy się źle nie zrozumieli. Nie chodzi mi o zachowanie gdy jeden gracz nie inicjuje walki albo inicjuje ja bo błędnie myśli, że to jest najlepsze rozwiązanie - nie mam z tym problemu, każdy z nas zrobił tak pewnie setki razy, gdy inny bardziej doświadczony gracz przy stole łapał się za głowę. Chodzi mi wyłącznie o sytuację, gdy inny ruch jest zdecydowanie najlepszy, a mimo to gracz wiedząc o tym, od niego odstępuje z innych przyczyn i jednocześnie zmniejsza swoje szanse na wygraną.

Bardzo często zdarza się to u nas w grach, w których agresja jest nieopłacalna. Wtedy moi współgracze dla dodania pikanterii w grze atakują się mimo tego, że w ogóle nie ma to żadnego sensu logicznego. Po prostu jest wtedy walka i jest fajnie. Mi to osobiście trochę przeszkadza, bo uważam że w takim razie tytuł nie jest skrojony pod nas, a nie powinniśmy robić głupich ruchów żeby sobie powalczć dla draki, bo równie dobrze mogę w kogoś rzucać figurkami z gry i za głowę mieć 10 pkt, a za inną część ciała 6.

Co Wy o tym sądzicie?
Ostatnio zmieniony 16 maja 2022, 19:44 przez Xoltro, łącznie zmieniany 3 razy.
Awatar użytkownika
tekknoboy
Posty: 420
Rejestracja: 20 lip 2011, 09:07
Has thanked: 17 times
Been thanked: 50 times

Re: Gra nie dla wygranej, a dla emocji

Post autor: tekknoboy »

A umawiasz się z tymi osobami z góry wiedząc w jaką grę będziecie grać?

Pytam, bo ja mam podobny problem np. z gra o tron.
To kompletnie nie moja bajka. Nie ogarniam i nie lubię tego typu rozgrywek, jednak kilka razy zdarzyło mi się usiąść z kumplami do stołu
I tak, co powinienem był zrobić: zdecydowanie odmówić, mimo, że tak namawiali i prosili czyli postawić się okoniem i nie zagrać, czy jednak dołączyć do rozgrywki, mimo, że mam świadomość tego, że raczej będę tylko tłem dla "prawdziwych graczy"?
Xoltro
Posty: 260
Rejestracja: 09 cze 2021, 12:50
Has thanked: 63 times
Been thanked: 70 times

Re: Gra nie dla wygranej, a dla emocji

Post autor: Xoltro »

tekknoboy pisze: 16 maja 2022, 18:39 A umawiasz się z tymi osobami z góry wiedząc w jaką grę będziecie grać?

Pytam, bo ja mam podobny problem np. z gra o tron.
To kompletnie nie moja bajka. Nie ogarniam i nie lubię tego typu rozgrywek, jednak kilka razy zdarzyło mi się usiąść z kumplami do stołu
I tak, co powinienem był zrobić: zdecydowanie odmówić, mimo, że tak namawiali i prosili czyli postawić się okoniem i nie zagrać, czy jednak dołączyć do rozgrywki, mimo, że mam świadomość tego, że raczej będę tylko tłem dla "prawdziwych graczy"?
Zazwyczaj wiemy w co będziemy grać. Ekipa mi bardzo odpowiada, bo ogólnie jest tam mega gry nad stołem co bardzo lubię i jest to świetne. To jest towarzystwo, które przekłada grę nad stołem nad cokolwiek innego i to jest super. Problem w tym, że gra nad stołem i ogólnie jakaś walka w grach jest dla nich tak istotna, że jak jakaś gra czegoś takiego nie oferuje (albo nawet dana specyficzna rozgrywka, która się akurat ułoży w bardziej ekonomiczny sposób) to często dochodzi do sytuacji, że celowo prowokowane są zupełnie nieopłacalne (przez pryzmat wygranej) konflikty, żeby po prostu coś się działo.

Dalej zamierzam grać w tej ekipie i bawię się świetnie, po prostu niekiedy mnie to delikatnie irytuje, ale i tak rozgrywka to wynagradza.
Awatar użytkownika
RUNner
Posty: 4164
Rejestracja: 02 lip 2013, 12:25
Has thanked: 576 times
Been thanked: 1027 times

Re: Gra nie dla wygranej, a dla emocji

Post autor: RUNner »

Temat jest wielowymiarowy. Wspomniane powyżej problemy mogą wynikać z:
- nieodpowiedniej gry,
- nieodpowiedniej ekipy,
- różnicy w pojmowaniu definicji dobrej zabawy.
Nie marnuję już czasu. Wolę grać ;)
Sprzedam https://www.gry-planszowe.pl/viewtopic.php?t=64690
Xoltro
Posty: 260
Rejestracja: 09 cze 2021, 12:50
Has thanked: 63 times
Been thanked: 70 times

Re: Gra nie dla wygranej, a dla emocji

Post autor: Xoltro »

RUNner pisze: 16 maja 2022, 19:11 Temat jest wielowymiarowy. Wspomniane powyżej problemy mogą wynikać z:
- nieodpowiedniej gry,
- nieodpowiedniej ekipy,
- różnicy w pojmowaniu definicji dobrej zabawy.
Ogólni się zgadzam co do "nieodpowiedniej gry". Zawsze mówię, że jeżeli któraś z rzędu rozgrywka nie przynosi emocji to należy zmienić grę i znaleźć coś co będzie lepsze. Na to moja ekipa często odpowiada, że gra jest dobra tylko my gramy zbyt zachowawczo i ktoś gra tzw. "eurogrę". Ja oczywiście stoję na stanowisku, że taki tytuł należy wyrzucić i szukać czegoś nowego, a nie za wszelką cenę próbować grać mimo, iż gra w rzeczywistości nie ma tyle interakcji na ile się na początku liczyło. Dlatego do mnie nie przemawia tworzenie house rules albo granie tak, żeby w ogóle "nie patrzeć na wynik".
Awatar użytkownika
PytonZCatanu
Posty: 4553
Rejestracja: 23 mar 2017, 13:53
Has thanked: 1694 times
Been thanked: 2130 times

Re: Gra nie dla wygranej, a dla emocji

Post autor: PytonZCatanu »

Bardzo podobny wątek pojawił się po sąsiedzku w wątku o "toksycznych graczach"

Mnie niezmiennie irytują takie postawy. Dawno temu próbowałem wciągać w planszówki znajomych mojej żony. Często na start wyciągałem Osadników z Catanu, który dobrze się sprawdza jako gateway. Niektórym znajomym gra się podobała i graliśmy nawet kilkakrotnie. I zawsze w składzie pojawiała się osoba z propozycją....żeby sobie pograć ale nie liczyć punktów.

Mój mózg wyświetlał bluescreen...

Ale znam też gamerów, którzy czasem tak grają. Wkurza mnie to wtedy podwójnie.

To nieuczciwa postawa IMHO.

Oczywiście pomijam jakiś gry typu TopTen czy inny dixit, gdzie imprezowy klimat powoduje, że można trochę odpuścić liczenie punktów.
Xoltro
Posty: 260
Rejestracja: 09 cze 2021, 12:50
Has thanked: 63 times
Been thanked: 70 times

Re: Gra nie dla wygranej, a dla emocji

Post autor: Xoltro »

PytonZCatanu pisze: 16 maja 2022, 19:45 Bardzo podobny wątek pojawił się po sąsiedzku w wątku o "toksycznych graczach"

Tamten wątek mnie trochę zainspirował, bo autor jest z mojej ekipy do grania, choć to nie ja jestem/ byłem tym toksycznym graczem z wątku :lol: :lol:
fitzroy
Posty: 292
Rejestracja: 28 sie 2012, 16:08
Lokalizacja: Zabrze
Has thanked: 189 times
Been thanked: 111 times

Re: Gra nie dla wygranej, a dla emocji

Post autor: fitzroy »

Gram w gry planszowe dla przyjemności, która wynika z rywalizacji więc jeśli ma być przyjemnie musi być chęć wygranej ze strony każdego z graczy. Inaczej nie ma poczucia wyzwania, zagrożenia czy nacisku a co za tym idzie zmagania się z tymi aspektami.
Xoltro
Posty: 260
Rejestracja: 09 cze 2021, 12:50
Has thanked: 63 times
Been thanked: 70 times

Re: Gra nie dla wygranej, a dla emocji

Post autor: Xoltro »

fitzroy pisze: 16 maja 2022, 20:28 Gram w gry planszowe dla przyjemności, która wynika z rywalizacji więc jeśli ma być przyjemnie musi być chęć wygranej ze strony każdego z graczy. Inaczej nie ma poczucia wyzwania, zagrożenia czy nacisku a co za tym idzie zmagania się z tymi aspektami.

Niekoniecznie u mnie się sprawdza to, że nie ma zagrożenia lub nacisku. Raczej w moim wypadku jest to tak, że jeden z graczy podejmie decyzję związaną z atakiem na innego, która nie ma żadnego sensu i rozwala grę jednemu i drugiemu. Czyli np. gracz A jest na 1 miejscu a gracz B na 3, gramy na 5 osób. Po "rozsądnym" ataku gracza B, ląduje on natychmiast na 5 miejscu, ale jednocześnie "zabiera" gracza A na 3 miejsce :D.
tomekmani3k
Posty: 600
Rejestracja: 29 lip 2015, 19:26
Has thanked: 59 times
Been thanked: 144 times

Re: Gra nie dla wygranej, a dla emocji

Post autor: tomekmani3k »

Nie muszę wygrać żeby się dobrze bawić. Ostatnio trafiłem na kilka gier gdzie pojawił się problem czy chcę wygrać, czy lepiej głębiej odkryć co oferuje gra.
Pierwszy przypadek to Destinies. Albo można było iść najprostszą ścieżką i szybko wygrać, albo nie robić ciągle tego samego ale wiadomo było, że straci się przez to okazję na wygraną bo będzie to bardziej czasochłonne.
Druga gra to brzdęk legacy. Tutaj pojawia się kooperacja przy wypełnianiu kontaktów i dążeniu do pól gdzie cos nowego można odkryć. Sam brzdęk jest nastawiony na rywalizację i w legacy czasami miałem problem czy pozwolić komuś na odkrywanie nowego czy kończyć scenariusz bo byłem najlepszy. Plus jest jeszcze tor agencji dran gdy komuś coś pójdzie nie tak.
W obu przypadkach nie wiem czy moje oczekiwania co do gry były za wysokie, czy jednak mechanicznie cos tutaj nie pasuje. Ogólnie brzdek legacy bardzo mi się podoba chociaż to dążenie do zrobienia niektórych zadań mocno wydłuża pojedynczą grę i potrafi męczyć. Destinies nie trafia do mnie jako do rywalizacji, lepszy jest pod solo lub gdyby był kooperacją, gra na raz i jeszcze mam się spieszyć żeby tylko wygrać.
Nie lubię też gdy gra trwa kilka godzin i widać, że jeden gracz jest o wiele bardziej do przodu od reszty i gra się czekając aż ten jeden gracz spełni wymagania gry i będzie koniec. Często to nie problem danej gry tylko szczęścia w danej rozgrywce.
Awatar użytkownika
RUNner
Posty: 4164
Rejestracja: 02 lip 2013, 12:25
Has thanked: 576 times
Been thanked: 1027 times

Re: Gra nie dla wygranej, a dla emocji

Post autor: RUNner »

Xoltro pisze: 16 maja 2022, 20:43
fitzroy pisze: 16 maja 2022, 20:28 Gram w gry planszowe dla przyjemności, która wynika z rywalizacji więc jeśli ma być przyjemnie musi być chęć wygranej ze strony każdego z graczy. Inaczej nie ma poczucia wyzwania, zagrożenia czy nacisku a co za tym idzie zmagania się z tymi aspektami.

Niekoniecznie u mnie się sprawdza to, że nie ma zagrożenia lub nacisku. Raczej w moim wypadku jest to tak, że jeden z graczy podejmie decyzję związaną z atakiem na innego, która nie ma żadnego sensu i rozwala grę jednemu i drugiemu. Czyli np. gracz A jest na 1 miejscu a gracz B na 3, gramy na 5 osób. Po "rozsądnym" ataku gracza B, ląduje on natychmiast na 5 miejscu, ale jednocześnie "zabiera" gracza A na 3 miejsce :D.
To jest odmiana kingmakingu i właściwie nie ma na to sensownej rady. W grach area control dość powszechna sprawa, zwłaszcza gdy poziom graczy jest nierówny lub po prostu ktoś będzie grał dla zadymy, a nie żeby wygrać.
Nie marnuję już czasu. Wolę grać ;)
Sprzedam https://www.gry-planszowe.pl/viewtopic.php?t=64690
Awatar użytkownika
rastula
Posty: 10023
Rejestracja: 04 sty 2012, 01:02
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 1277 times
Been thanked: 1309 times

Re: Gra nie dla wygranej, a dla emocji

Post autor: rastula »

u mnie dlatego chyba najlepiej sprawdzają się gry euro...owszem, czasem sytuacja na 1 miejscu jest widoczna i nie ma szans na dojście lidera, ale wciąż widzę innych e zasięgu i mogę rywalizować o 2 miejsce.

gorzej gdy gra opiera się na dominacji na planszy (często area control tak ma)...jak ktoś odejdze zbyt dakeko to ruchy nie wnoszące nic nowego do sytuacji tylko zabierają deficytowy czas na rozgrywkę... oczywiście zawsze dogrywam do końca, jeśli taka wola wspołgraczy bo to rozrywka społeczna...ale nudą wieje.

natomiast jeśli chodzi o sam aspekt wygranej, to tu wydaje mi się,że mam bardzo dobre i zdrowe podejście...do ostatniej chwili walka na noże...gdy gra się skończy naprawdę cieszę się wspólnymi emocjami i często głośno chwalę super ruch czy fajny układ...to czy akurat bylem drugi czy czwarty na końcu nijak ma się do dobrze spedzonego, emocjonującego czasu...

nagrodą jest gra ...nie zwycięstwo

zresztą bylbym chyba mało pożądanym graczem gdybym zawsze wygrywał...

no a już przegrana z wlasnym synem to czysta radość
Awatar użytkownika
MichalStajszczak
Posty: 9473
Rejestracja: 31 sty 2005, 19:42
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 508 times
Been thanked: 1449 times
Kontakt:

Re: Gra nie dla wygranej, a dla emocji

Post autor: MichalStajszczak »

Xoltro pisze: 16 maja 2022, 20:43 Czyli np. gracz A jest na 1 miejscu a gracz B na 3, gramy na 5 osób. Po "rozsądnym" ataku gracza B, ląduje on natychmiast na 5 miejscu, ale jednocześnie "zabiera" gracza A na 3 miejsce
Ale jeżeli gracz B tego nie zrobi, to z kolei gracz C (który w tym momencie jest na drugim miejscu, a po ataku na gracza A awansuje na pierwsze) może mieć do gracza B pretensję, że nie stosuje się do "ogólnie przyjętej zasady atakowania lidera".
Awatar użytkownika
rastula
Posty: 10023
Rejestracja: 04 sty 2012, 01:02
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 1277 times
Been thanked: 1309 times

Re: Gra nie dla wygranej, a dla emocji

Post autor: rastula »

nie wspominając o tym, że gracz A po prostu źle grał skoro dopuścił do takiej niekorzystnej sytuacji...
Awatar użytkownika
SetkiofRaptors
Posty: 460
Rejestracja: 15 maja 2020, 02:04
Has thanked: 243 times
Been thanked: 377 times

Re: Gra nie dla wygranej, a dla emocji

Post autor: SetkiofRaptors »

Problem z graniem w Area Control jest właśnie taki, że nijako zasady i balans gry zakładają, że wszyscy będą grali na 100% swoich możliwości. One mogą być różne, ale tak długo jak przy rozważaniu potencjalnych poczynań przeciwnika, zakładam, że jest "racjonalnym graczem" tj. dąży do własnego dobra, to gra jest sensowna, bardziej policzalna, ciekawsza. Nic nie irytuje mnie bardziej, niż irracjonalne decyzje wynikające np z niechęci do jakiegoś gracza, z sympatii do innego, ze znudzenia itd. To nie tylko sprawia, że gra się gorzej, to wywraca grę do góry nogami! Jeśli ktoś tego nie rozumie, nie powinien grać w Area Control.

Bardzo często widzę to gdy uczę nowych graczy TI4. Włącza im się jakaś małpka w głowie, która każe im bić się o jakąś zupełnie nieznaczącą planetę z boku galaktyki o zasobach 2/1 bo "on mi ją zabrał!". Wtedy często pytam ich czy jest im po coś potrzebna? Do jakiegoś zdobycia jakiegoś punktu? Poooo co ci ta planeta? "no ale on mi ją zabrał!" - no bo jej nie broniłeś, no to zabrał jak się nadarzyła okazja. Teraz będziesz cała rundę tłuk się z drugiego końca galaktyki dosłownie po nic. TI4 pięknie działa, gdy wszyscy gracze przy stole rozumieją, że liczą się punkty, liczy się kto uciuła te 10 punktów przed innymi. Dosłownie jedna osoba na 6 graczy która obraża się o wynik bitwy, albo atakuje bez powodu, albo wymienia się wsparciem dla tronu (darmowy punkt powiedzmy) "bo konczmy już" moim zdaniem niszczy całe doświadczenie.

Do niektórych gier trzeba dedykacji wielu osób które chcą grać kompetytywnie - czyli właśnie racjonalnie, niekoniecznie bojowo i agresywnie (bo to jest sytuacyjne).
Wrocław. Kupiłem sobie już Inis i jest super.
Awatar użytkownika
PytonZCatanu
Posty: 4553
Rejestracja: 23 mar 2017, 13:53
Has thanked: 1694 times
Been thanked: 2130 times

Re: Gra nie dla wygranej, a dla emocji

Post autor: PytonZCatanu »

Pamiętam partię w Grę o Tron, gdzie jeden z graczy odpuścił poważne granie gdzieś w 2/3 gry, bo "on widzi, że nie ma szans wygrać". Mimo, że inni gracze zwracali uwagę, że jego sąsiad wygrywa, on wolał dla funu wysłać wojsko poprzez statki na drugi koniec planszy.

Myślałem, że zabiję.....
Awatar użytkownika
bajbaj
Posty: 1116
Rejestracja: 11 sie 2019, 11:39
Has thanked: 865 times
Been thanked: 631 times

Re: Gra nie dla wygranej, a dla emocji

Post autor: bajbaj »

SetkiofRaptors pisze: 16 maja 2022, 23:53 (...)
Bardzo często widzę to gdy uczę nowych graczy TI4. Włącza im się jakaś małpka w głowie, która każe im bić się o jakąś zupełnie nieznaczącą planetę z boku galaktyki o zasobach 2/1 bo "on mi ją zabrał!". Wtedy często pytam ich czy jest im po coś potrzebna? Do jakiegoś zdobycia jakiegoś punktu? Poooo co ci ta planeta? "no ale on mi ją zabrał!" - no bo jej nie broniłeś, no to zabrał jak się nadarzyła okazja. Teraz będziesz cała rundę tłuk się z drugiego końca galaktyki dosłownie po nic. TI4 pięknie działa, gdy wszyscy gracze przy stole rozumieją, że liczą się punkty, liczy się kto uciuła te 10 punktów przed innymi. Dosłownie jedna osoba na 6 graczy która obraża się o wynik bitwy, albo atakuje bez powodu, albo wymienia się wsparciem dla tronu (darmowy punkt powiedzmy) "bo konczmy już" moim zdaniem niszczy całe doświadczenie.
Do niektórych gier trzeba dedykacji wielu osób które chcą grać kompetytywnie - czyli właśnie racjonalnie, niekoniecznie bojowo i agresywnie (bo to jest sytuacyjne).
Ja to widzę odmiennie. Dla mnie gry area control to symulatory konfliktu. Konflikty budzą emocje, często prowadzące właśnie do nieracjonalnych działań, gdy beznamiętnie oceniamy je z perspektywy zewnętrznego obserwatora. Spójrzmy na różne konflikty zbrojne - przecież wiele z nich, jeśli nie większość, to były i są właśnie walki o niewiele znaczące kawałki lądu, o które się walczy(ło) ponieważ ... były nasze, uroiliśmy sobie, że należą się nam, powinny być nasze etc. Takie więc walki o nieznaczące wiele planety, regiony, czy cokolwiek innego są właśnie dla mnie esencją emocji przy area control. Może dlatego, że lubię, gdy gracze wczuwają się w granie daną frakcją, dorabiają do niej jakąś historię i walczą właśnie niby bezsensownie o mało znaczące miejsca. Mało znaczące dla finalnej punktacji/wygranej, ale wiele znaczące dla nich. To jak najbardziej jest granie kompetetywne i jak najbardziej jest to granie racjonalne. Racjonalne w racjonalności tych graczy, przy czym najpewniej nieoptymalne dla osiągnięcia wygranej:D Zgodzę się z tym, że wraz z masterowaniem gry najpewniej liczba takich nieoptymalnych zagrań może, a wręcz powinna maleć.
mineralen
Posty: 976
Rejestracja: 01 gru 2019, 19:07
Has thanked: 573 times
Been thanked: 645 times

Re: Gra nie dla wygranej, a dla emocji

Post autor: mineralen »

PytonZCatanu pisze: 16 maja 2022, 19:45 Bardzo podobny wątek pojawił się po sąsiedzku w wątku o "toksycznych graczach"

Mnie niezmiennie irytują takie postawy. Dawno temu próbowałem wciągać w planszówki znajomych mojej żony. Często na start wyciągałem Osadników z Catanu, który dobrze się sprawdza jako gateway. Niektórym znajomym gra się podobała i graliśmy nawet kilkakrotnie. I zawsze w składzie pojawiała się osoba z propozycją....żeby sobie pograć ale nie liczyć punktów.

Mój mózg wyświetlał bluescreen...

Ale znam też gamerów, którzy czasem tak grają. Wkurza mnie to wtedy podwójnie.

To nieuczciwa postawa IMHO.

Oczywiście pomijam jakiś gry typu TopTen czy inny dixit, gdzie imprezowy klimat powoduje, że można trochę odpuścić liczenie punktów.
To tak jakbyś przyszedł do znajomego, fana koszykówki, on proponuje mecz w kosza. Mówisz fajnie, porzucajmy sobie do kosza bez liczenia punktów. Jemu się wyświetla bluescreen i mówi „Nie, gramy pełny mecz, cztery kwarty na punkty.”

Co w tym złego i nieuczciwego? Ludzie nieograni w planszówkach mogą nie czuć się pewnie i nie chcieć rywalizować z doświadczonym graczem.

Może trochę empatii? Jakby mnie ktoś taki wprowadzał w planszowki (i jeszcze mnie pewnie zaorał w grze) to bym czuł urazę do planszówek zamiast się wkręcić w hobby.

Rozumiem, że Ty możesz nie chcieć grać bez punktacji, ale dorabianie ideologii do przeciwnego stanowiska jest moim zdaniem nie na miejscu.
Awatar użytkownika
PytonZCatanu
Posty: 4553
Rejestracja: 23 mar 2017, 13:53
Has thanked: 1694 times
Been thanked: 2130 times

Re: Gra nie dla wygranej, a dla emocji

Post autor: PytonZCatanu »

mineralen pisze: 17 maja 2022, 00:40
PytonZCatanu pisze: 16 maja 2022, 19:45 Bardzo podobny wątek pojawił się po sąsiedzku w wątku o "toksycznych graczach"

Mnie niezmiennie irytują takie postawy. Dawno temu próbowałem wciągać w planszówki znajomych mojej żony. Często na start wyciągałem Osadników z Catanu, który dobrze się sprawdza jako gateway. Niektórym znajomym gra się podobała i graliśmy nawet kilkakrotnie. I zawsze w składzie pojawiała się osoba z propozycją....żeby sobie pograć ale nie liczyć punktów.

Mój mózg wyświetlał bluescreen...

Ale znam też gamerów, którzy czasem tak grają. Wkurza mnie to wtedy podwójnie.

To nieuczciwa postawa IMHO.

Oczywiście pomijam jakiś gry typu TopTen czy inny dixit, gdzie imprezowy klimat powoduje, że można trochę odpuścić liczenie punktów.
To tak jakbyś przyszedł do znajomego, fana koszykówki, on proponuje mecz w kosza. Mówisz fajnie, porzucajmy sobie do kosza bez liczenia punktów. Jemu się wyświetla bluescreen i mówi „Nie, gramy pełny mecz, cztery kwarty na punkty.”

Co w tym złego i nieuczciwego? Ludzie nieograni w planszówkach mogą nie czuć się pewnie i nie chcieć rywalizować z doświadczonym graczem.

Może trochę empatii? Jakby mnie ktoś taki wprowadzał w planszowki (i jeszcze mnie pewnie zaorał w grze) to bym czuł urazę do planszówek zamiast się wkręcić w hobby.

Rozumiem, że Ty możesz nie chcieć grać bez punktacji, ale dorabianie ideologii do przeciwnego stanowiska jest moim zdaniem nie na miejscu.

Obrazek

Wybacz, nie mogłem się powstrzymać 😁😁😁 oczywiście w nawiązaniu to sąsiedniego wątku, gdzie szczudel argumentował, że nie można zajmować pól w worker placementach, jeśli gramy z casualami, żeby się nie obrazli. 😉
M_T
Posty: 81
Rejestracja: 24 sie 2019, 21:35
Has thanked: 353 times
Been thanked: 22 times

Re: Gra nie dla wygranej, a dla emocji

Post autor: M_T »

Gry nie znam, ale z opisu wynika, że to gracz C rozwalił całą rozgrywkę. Zamiast atakować gracza B, który zdobył - trochę za darmo - przewagę, to nie dość że dobił gracza A, który przez to nie mógł się w pełni bronić przed B. Jedyna szansa odwrócenia losu rozgrywki leżała w rękach mało agresywnego gracza D... ale ten również został zaatakowany przez gracza C, co dodatkowo ostudziło jego zapał do ataków.

I winny całej tej sytuacji jest niby... D???? Niech zgadnę, autor pierwszego postu był w tej rozgrywce graczem C, który nie dość że zabawił się w kingmakera rozwalając naturalnych przeciwników gracza B, to jeszcze teraz ma pretensje do wszystkich innych, tylko nie do siebie. No sorry.
mineralen
Posty: 976
Rejestracja: 01 gru 2019, 19:07
Has thanked: 573 times
Been thanked: 645 times

Re: Gra nie dla wygranej, a dla emocji

Post autor: mineralen »

PytonZCatanu pisze: 17 maja 2022, 00:54
Wybacz, nie mogłem się powstrzymać 😁😁😁 oczywiście w nawiązaniu to sąsiedniego wątku, gdzie szczudel argumentował, że nie można zajmować pól w worker placementach, jeśli gramy z casualami, żeby się nie obrazli. 😉
Moim zdaniem postawa szczudela była dużo bardziej skrajna w porównaniu do mojej (bo z tego co rozumiem on się w grach podkłada). Natomiast mam wrażenie, że Ty reprezentujesz drugą skrajność - żadnej litości. „Będę cię rozjeżdżał na punkty, casualu, dopóki się nie nauczysz.”. Tylko, że gra to nie jest wszystko, po grze jesteśmy z powrotem w swoim życiu ze swoimi problemami i słabościami. Ktoś może miał ciężki okres, gdzie dużo rzeczy mu nie wychodziło i miał podkopaną pewności siebie i dlatego poprosił o nieliczenie punktów? Co jest dla Ciebie ważniejsze, uczucie rywalizacji czy uczucia Twojego znajomego? Dla mnie liczy się, żeby przede wszystkim wszyscy się dobrze bawili przy stole, rywalizacja w tej chwili jest dla mnie drugorzędna - ale to może ja jestem jakiś dziwny.
Awatar użytkownika
donmakaron
Posty: 3523
Rejestracja: 16 kwie 2009, 09:33
Has thanked: 198 times
Been thanked: 646 times

Re: Gra nie dla wygranej, a dla emocji

Post autor: donmakaron »

Xoltro pisze: 16 maja 2022, 17:57 Bardzo często zdarza się to u nas w grach, w których agresja jest nieopłacalna. Wtedy moi współgracze dla dodania pikanterii w grze atakują się mimo tego, że w ogóle nie ma to żadnego sensu logicznego.
Przypilnuj, żeby koło stołu nie leżał kij albo deska z gwoździem, bo dopiero zrobi się pikantnie.

Jak się gra w trwające 4 i pół minuty take that, nie mam nic przeciwko przypadkowym aktom wstrząsającej, nieuzasadnionej przemocy (ktoś pamięta skąd to cytat? ;) ). Ale w poważnej grze trwającej godzinę albo więcej to jest skandal i jedyne wyjście to telefon na policję, a może nawet do jakiegoś trybunału.
Awatar użytkownika
ave.crux
Posty: 1615
Rejestracja: 20 maja 2021, 08:34
Lokalizacja: Piekary Śląskie
Has thanked: 733 times
Been thanked: 1101 times

Re: Gra nie dla wygranej, a dla emocji

Post autor: ave.crux »

mineralen pisze: 17 maja 2022, 01:24
(...) gra to nie jest wszystko, po grze jesteśmy z powrotem w swoim życiu ze swoimi problemami i słabościami. Ktoś może miał ciężki okres, gdzie dużo rzeczy mu nie wychodziło i miał podkopaną pewności siebie i dlatego poprosił o nieliczenie punktów?
Stwierdzenie, że gra to nie wszystko działa w dwie strony.
Pokażcie mi dorosłego, który się smuci i podłamuje, bo przegrał w grę planszową. Jak nie chce liczyć punktów w grze o zbieraniu punktów to może niech zagra w np.: Nemesis. Nie trzeba tam liczyć, a jak jest taki niepewny siebie to będzie robił bezpieczne ruchy i dłużej przeżyje. Samo dobro. No, a najlepiej jak już takie skrajności wrzucamy do wora na temat nie liczenia punktów w grze na punkty, to może niech pogada z tym znajomym o swoich problemach.
Nic na siłę, wszystko młotkiem. Wieczne narzekanie obrzydza radość grania.
Fidel-F2
Posty: 313
Rejestracja: 12 gru 2021, 15:21
Has thanked: 129 times
Been thanked: 44 times

Re: Gra nie dla wygranej, a dla emocji

Post autor: Fidel-F2 »

Tytuł książki Jacka Womacka - Chaotyczne akty bezsensownej przemocy - rodzaj post-apo.
Xoltro
Posty: 260
Rejestracja: 09 cze 2021, 12:50
Has thanked: 63 times
Been thanked: 70 times

Re: Gra nie dla wygranej, a dla emocji

Post autor: Xoltro »

M_T pisze: 17 maja 2022, 01:09 Gry nie znam, ale z opisu wynika, że to gracz C rozwalił całą rozgrywkę. Zamiast atakować gracza B, który zdobył - trochę za darmo - przewagę, to nie dość że dobił gracza A, który przez to nie mógł się w pełni bronić przed B. Jedyna szansa odwrócenia losu rozgrywki leżała w rękach mało agresywnego gracza D... ale ten również został zaatakowany przez gracza C, co dodatkowo ostudziło jego zapał do ataków.

I winny całej tej sytuacji jest niby... D???? Niech zgadnę, autor pierwszego postu był w tej rozgrywce graczem C, który nie dość że zabawił się w kingmakera rozwalając naturalnych przeciwników gracza B, to jeszcze teraz ma pretensje do wszystkich innych, tylko nie do siebie. No sorry.
No właśnie wychodzi, że niestety nie znasz gry. Nie dało się zaatakować gracza B bo był po przeciwległej stronie mapy i było to po prostu niemożliwe, kiedy gracze D i A byli "sąsiadami". Gracza D nic ostudzić nie mogło bo stracił zupełnie nic nie znaczące miasto, które było zbyt bardzo wysunięte poza jego główny ośrodek rozwoju i to nie tak, ze gracz D był zaatakowany dla draki, ale założeniem było, że dojdzie do konfliktu pomiędzy graczem B i graczem D bo był to jedyny konflikt w zasadzie możliwy do wykonania. Dlatego też do konfrontacji pomiędzy graczem D i C nie doszło, bo w zasadzie sytuacja na mapie na to nie pozwalała (na odbicie miasta i kontraatak), jak również nie doszło do konfrontacji pomiędzy D i B bo gracz D stwierdził, że po prostu tego nie będzie robił i dla niego 2gie miejsce w rozgrywce jest okej.

Nie miałem do nikogo pretensji o nic bo nie jestem takim typem gracza, po prostu wywiązała się dyskusja, że skoro gra nie spełnia naszych wymagań z różnych powodów to może powinniśmy spróbować znaleźć coś dla nas fajniejszego, a nie grać dla zabawy i przy okazji w ogóle nie patrzeć na punkty tylko cieszyć się, że gra polega na dużo interakcji.
ODPOWIEDZ