Mechanicznie nie ma to nic wspólnego z Istanbulem. I w Istanbule jest więcej klimatu niż w Vindication. (oraz jest lepszą grą. Dorn ma trochę więcej doświadczenia od chłopaków z Orange Nebula).
Pisałem już swego czasu w wątku "gra miesiąca", że niestety obcowanie z Vindication było jednym z moich większych tegorocznych rozczarowań. I akurat pewna nieczytelność, czy przesada produkcyjna w jakości (częściowo absolutnie zbędnych) komponentów - to są absolutnie najmniejsze z problemów jakie dotykają ten tytuł. Moim zdaniem gra nie bardzo wie czym chce być. Bo na pewno nie jest rasowym euro, ponieważ wyzwanie intelektualne jest maciupkie, a gra w pewnych aspektach jest bardzo losowa. Nie jest też przygodówką, bo ani przygód, ani emocji, ani rozbudowanej fabuły tu nie ma. Nie ma też w rozgrywce żadnej dramaturgii - gra jest bardzo statyczna i powtarzalna. Co turę (rozgrywkę) robimy w zasadzie to samo i finał nie ma w sobie napięcia. Gra jest niby wyścigiem, ale jakoś zupełnie nie ma w tym presji.
Bardzo chciałem polubić Vindication, bo to jedna z najpiękniejszych gier kiedykolwiek wydanych. Ilustracje są BOSKIE i jest tu mnóstwo kapitalnych pomysłów. Ale twórcy nie mieli w sumie spójnej koncepcji na to czym gra ma być. W efekcie jest tu multum rozwiązań, które słabo moim zdaniem spinają się w spójną całość. Można pograć do piwka, pogapić się na piękne ilustracje, podziwiać wykonanie i... W zasadzie tyle. Żałuję strasznie, bo chciałem się w grze zakochać, ale niestety rozgrywka mnie wynudziła. Jeżeli ktoś jednak szuka lekkich, pięknych gier z absolutnie fenomenalnymi ilustracjami - to polecam.