Duże gry, duże rozczarowanie?

Tutaj można dyskutować na tematy ogólnie związane z grami planszowymi, nie powiązane z konkretnym tytułem.
dziobanes
Posty: 216
Rejestracja: 21 sie 2016, 10:30
Lokalizacja: Milanówek
Has thanked: 40 times
Been thanked: 15 times

Re: Duże gry, duże rozczarowanie?

Post autor: dziobanes »

Halloween pisze: 10 cze 2020, 16:44
dziobanes pisze: 10 cze 2020, 16:28
scarletmara pisze: 10 cze 2020, 16:01 Też sie wychowałam na Magii i Mieczu (nawet z tego sentymantu posiadłam Talisman z kilkoma dodatkami chociaz zagrałam w niego całe 1,5 raza). Ale wiek jednak robi swoje. Jak sie miało lat niespełna 20 to zarwanie nocki na Magię i Miecz wydawało sie być doskonałym pomysłem. Teraz na myśl, ze miałabym usiąść do Talismana z tymi wszystkimi dodatkami przychodzą z jednej strony ciarki podniecenia, że "bedzie jak za starych dobrych czasów", z drugiej pojawia się migrena na myśl o tak długiej i najprawdopodobniej bezowocnej grze (bo w moim towarzystwie predzej sie wszyscy pożrą o zasady i skończy sie na przysłowioym trzaskaniu drzwiami niż dotrwamy do końca) :wink: Generalnie dostaję małej migreny na myśl o siadaniu do gry dłuższej niż 2-3h. Blood Rage na 4 osoby to dla mnie taki maks czasu jaki mam ochotę poświęcić na 1 rozgrywkę. Wolę pyknąć sobie 5 róznych gier po 30 minut każda niż grac w jedną 2,5h zwykle.
I znowu ten wiek :D dla pocieszenia mogę Ci powiedzieć że mam 35 lat i kilkoro dzieci ( już nawet nie liczę :wink: ) . No to mamy odwrotnie, ja wolę zorganizować jedno długie granie raz w tygodniu w jeden tytuł niż rozmieniać to na drobne. A na migreny znam coś fajnego ,ale nie powiem co bo to nielegalne w naszym wspaniałym kraju :lol:
Zakladajac, ze wspolgracze tez maja swoje pociechy to napisz szczerze jak czesto takie spotkanie nie dochodzi do skutku. A takze jak czesto nie udaje sie dograc do konca rozpoczetej dlugiej gry.
Współgracze nie koniecznie mają swoje "pociechy" , zorganizowane granie w większym gronie, w duży tytuł to raz na miesiąc/dwa . Ale stały skład w postaci ja , moja żona i najstarsza córka (9 lat) , już częściej :D . Zawsze staramy się dokończyć tytuł, nawet dzień później. Oczywiście bywały sytuacje , kiedy nie kończyliśmy ale to na prawdę rzadkość. Żeby nie było, też czasem gram w krótkie , lekkie tytuły, ale traktuje je tak z przymróżeniem oka. Moje myśli ciągle krążą wokół dużych rozgrywek, których przebieg później wspomina się długo, jak dobry film , czy książkę :D
Awatar użytkownika
Piaskoryb
Posty: 423
Rejestracja: 14 lis 2016, 18:56
Has thanked: 112 times
Been thanked: 153 times

Re: Duże gry, duże rozczarowanie?

Post autor: Piaskoryb »

scarletmara pisze: 10 cze 2020, 15:10 Jakośnie podoba mi się taki podział na hardcorów i casuali :? O ile mogłabym się zgodzić na nazwanie osoby mającej zacięcie do takich tytułów jak Twilight (bo Runewarsów nie znam) hardcorem o tyle nazywanie casualem kogos kto nie ma ochoty siadac do tak długiej rozgrywki (pomijając już samo przygotowanie i zaznajomienie z zasadami) jest trochę "obraźliwe". Może mam króki staż bo moja fascynacja planszówkami trwa od niespełna półtorej roku ale grywam sobie prawie codziennie czasem w kilka róznych gier dziennie. Rozegrałam już przynajmaniej po jednej partyjce w ponad 100 różnych tytułów i sama mam w kolekcji z 70 gier. Ale wg. powyższej definicji jestem graczem casualowym :? ? Taka łatka jakoś mnie jednak uwiera bo w pewien sposób wyklucza mnie z tej społeczności prawdziwych fanów gier planszowych. Jednym z powodów, dla których ten watek początkowo mi sie spodobał (dopóki nie zaczęliscie sobie nawzajem bez powodu dogryzać) był właśnie ten przeciwny do powyższej tezy wydźwięk. I pod tym kątem mi się ten wątek spodobał, że stanowił pewną kontrę dla dość popularnego przekonania, że prawdziwy gracz gra w poważne/ciężkie tytuły a te mniejsze to co najwyżej za apetizer mogą robić. Nie podoba mi się stawianie na jakimś dziwacznym piedestale gier, do których "potrzebna jest ogromna pasja i determinacja" bo to one niby mają być "kwintesencją hobby" i spychanie na margines małych gier bo one niby kwintesencją nie są. I tu sie z autorem watku osobiście zgadzam, że w tych duzych moze być mniej samego "grania" niż w tych mniejszych i pozornie prostszych, więc które są kwintesencją, ha :twisted: ?
Miło jest czytać kogoś, kto nie jest jednym z tych starych forumowych wyjadaczy- naprawdę :) cenię sobie Twoje wypowiedzi bo nie są skażone żadnymi złośliwościami, przytykami, nie ma w nich żadnego wywyższania się, wymądrzania ani pokazywania "kto ma większe jaja, kto więcej widział, kto więcej grał i kto lepiej się zna bo gra w cięzkie super tytuły itd". Piszesz co myślisz i robisz to w sposób neutralny. Miło mi ;)

Sam uważam że ta podziałka istnieje tylko dla pewnego rodzaju ludzi i tyle. Dla mnie na przykład gracze to gracze nie ważne w co grają. Jeden woli boks, inny szermierkę a jeszcze inny skoki wzwyż który z nich jest hardkorowym sportowcem? A który casualowym sportowcem? :)
kastration pisze: 10 cze 2020, 17:39
[Daruj sobie proszę osobiste wycieczki - Odi]
scarletmara
Posty: 424
Rejestracja: 23 sty 2020, 18:42
Lokalizacja: Lublin
Has thanked: 102 times
Been thanked: 142 times

Re: Duże gry, duże rozczarowanie?

Post autor: scarletmara »

Piaskoryb pisze: cenię sobie Twoje wypowiedzi bo nie są skażone żadnymi złośliwościami, przytykami
Złośliwości i przytyki wolę zachować dla bliskich i serwować na żywo :mrgreen: bo tylko wtedy mogę się w pełni napawać efektami swoich wysiłków :twisted: W necie pełno jest złosliwców i hejterów, za to w realu większośc unika konfrontacji a ja wolę iśc pod prąd i sie wyrózniać z tłumu :lol:
A tak bardziej serio uważam, że w necie warto bardziej ważyć słowa niż w rozmowie twarzą w twarz bo tu o wiele łatwiej o błędne odczytanie intencji i nieporozumienie wynikające ze zubożonej jednak o otoczkę niewerbalną formy przekazu.

Brylantino pisze:To, że Ci się nie podoba nie zmieni, że akurat podział na hardcorów i casuali bierze się właśnie tylko i wyłącznie pod względem nie ilości spędzanego czasu, a ciężkości i rodzaju produkcji. Przynajmniej tak to wygląda w branży gier video, gdzie masa osób potrafi przesiedzieć cały dzień przy jakiś małych grach na telefon, ale w życiu nie nazwałbyś ich graczami hardcorowymi.
Trzeba pamiętać, że bycie "hardcorowym" graczem to nie jest żadne wyróżnienie, a bycie "casualem" jakąś ujmą. Po prostu to są dwie różne kategorie, które trzeba brać pod uwagę już na starcie designu gry, gdyż obie z nich maja całkowicie inną tolerancję na czas gry, ilość zasad, skomplikowanie tych zasad, ilość interakcji i jej charakter, próg wejścia czy nawet pułap cenowy.
w moim odczuciu okreslenie "hardcorowy gracz" ma wydźwięk neutralny ani to dobrze ani źle, to wskazuje jedynie pewien typ gracza miłującego się w grach pod jakims względem ciężkich, ale "casual" wobec osoby wkręconej w świat planszówek (tyle, że w sposób inny niż dla niektórych jedyny słuszny i zasługujący na miano miłośnika gier planszowych) jest dyskredytujące, ma wydźwięk pejoratywny i lekcaważący i jest zwyczajnie smutne że tak sie określa osoby, których życiowym marzeniem nie jest spędzenie nocy z jakimś jednym słusznym z założenia tytułem bo wolą spędzić ten czas w otoczeniu całego wesołego rozbrykanego stadka małych, średnich i "dużych inaczej" :(
Awatar użytkownika
Brylantino
Posty: 1381
Rejestracja: 19 lut 2013, 22:30
Lokalizacja: Kraków
Been thanked: 191 times

Re: Duże gry, duże rozczarowanie?

Post autor: Brylantino »

scarletmara pisze: 11 cze 2020, 00:47
Brylantino pisze:To, że Ci się nie podoba nie zmieni, że akurat podział na hardcorów i casuali bierze się właśnie tylko i wyłącznie pod względem nie ilości spędzanego czasu, a ciężkości i rodzaju produkcji. Przynajmniej tak to wygląda w branży gier video, gdzie masa osób potrafi przesiedzieć cały dzień przy jakiś małych grach na telefon, ale w życiu nie nazwałbyś ich graczami hardcorowymi.
Trzeba pamiętać, że bycie "hardcorowym" graczem to nie jest żadne wyróżnienie, a bycie "casualem" jakąś ujmą. Po prostu to są dwie różne kategorie, które trzeba brać pod uwagę już na starcie designu gry, gdyż obie z nich maja całkowicie inną tolerancję na czas gry, ilość zasad, skomplikowanie tych zasad, ilość interakcji i jej charakter, próg wejścia czy nawet pułap cenowy.
w moim odczuciu okreslenie "hardcorowy gracz" ma wydźwięk neutralny ani to dobrze ani źle, to wskazuje jedynie pewien typ gracza miłującego się w grach pod jakims względem ciężkich, ale "casual" wobec osoby wkręconej w świat planszówek (tyle, że w sposób inny niż dla niektórych jedyny słuszny i zasługujący na miano miłośnika gier planszowych) jest dyskredytujące, ma wydźwięk pejoratywny i lekcaważący i jest zwyczajnie smutne że tak sie określa osoby, których życiowym marzeniem nie jest spędzenie nocy z jakimś jednym słusznym z założenia tytułem bo wolą spędzić ten czas w otoczeniu całego wesołego rozbrykanego stadka małych, średnich i "dużych inaczej" :(
No nic nie poradzę, że masz bardzo mylne pojęcie o tym słowie i IMO mocno z nim przesadzasz - w słowie "casual" nie ma nic złego i wcale nie ujmuje ono możliwości bycia fanatykiem gier planszowych. To, że wolimy po prostu tytuły lżejsze, które nie zajmą nam 6 godzin, nie będziemy musieli się ich uczyć kilku dni oraz zagramy w każdej grupie wiekowej, oznacza coś złego? Oczywiście że nie...
Jeżeli to dla Ciebie punkt honoru i jedyne słuszne określenie, to proszę bardzo możesz określać się hardcorem grając w Monopoly i Scrabble, ale co to tak naprawdę zmienia? Równie dobrze mógłbyś się denerwować, że na twojego SUVVa ludzie nie mówią auto sportowe... Czy któraś z tych nazw jest lepsza od innych? Nie, po prostu oznaczają coś zupełnie innego.
Awatar użytkownika
Gizmoo
Posty: 4107
Rejestracja: 17 sty 2016, 21:04
Lokalizacja: Warszawa/Sękocin Stary
Has thanked: 2650 times
Been thanked: 2562 times

Re: Duże gry, duże rozczarowanie?

Post autor: Gizmoo »

Pojęcie wzięło się z elektronicznego gameingu i od "stu lat" ( a w każdym razie od czasów, które pamiętają "starzy wyjadacze" :lol: ) jest używane do określenia prostych, niezobowiązujących gier.
Gra casual (ang. casual game) gra rekreacyjna, gra codzienna – rodzaj gier (komputerowych), charakteryzujących się prostymi zasadami rozgrywki oraz tym, że nie wymagają od gracza poświęcenia dużej ilości czasu i zaangażowania.
.

Nie wiem, co w tym pejoratywnego. :?

[Nie ciągnijcie wątku osobistych przytyków - Odi]
Skid_theDrifter
Posty: 581
Rejestracja: 25 mar 2017, 19:53
Has thanked: 26 times
Been thanked: 182 times

Re: Duże gry, duże rozczarowanie?

Post autor: Skid_theDrifter »

Piaskoryb pisze: 11 cze 2020, 00:14 Jeden woli boks, inny szermierkę a jeszcze inny skoki wzwyż który z nich jest hardkorowym sportowcem? A który casualowym sportowcem? :)
Słodki Jezu na wrotkach, "harcore gamer" to pojęcie które realnie istnieje i coś denotuje. "Hardcore sportowiec" to jakaś banialuka, sprokurowana na potrzeby argumentu który, kulejąc przez prowincję, zdążył zatruć studnię i zwymyślać wieśniaczki, nie oferując niczego w zamian, nikczemnik.

Istnieje natomiast pojęcie casualowego uprawiania sportów. Dla własnej potrzeby, dla ruchu, dla jakiejś tam kondycji, najczęściej bez udziału w zawodach lub starty jedynie w zawodach amatorskich. Przeważnie jednak "casual" przeciwstawia się w sporcie do słowa "professional". Zawodowcy, ludzie którzy mają tak zwaną karierę sportową, to drugi biegun. Nie istnieje oś określania stopnia casualowości uprawiania sportu "po konkurencji", tylko "po stopniu zaangażowania". Gry wideo i planszowe mają więcej niż tą jedną oś "casualowości".

OP pomieszał znawstwo w temacie z czerpaniem satysfakcji/frajdy i chce wyłożyć jakąś obiektywną prawdę, której nie ma - bo nie może być. Argument jest na poziomie "tanie wina są lepsze niż droższe, bo są dobre i tanie i takie mi smakują", a naklepaliście cztery strony wątku próbując rozwiązać nierozwiązywalny problem. OPie, nie martw się. Ja też nie potrafię za cholerę poczuć różnicy w winie za 20 i 220, choć bóg mi świadkiem, próbowałem. Lubi się co się lubi. Jak się nie czuje różnicy, lub, co gorsza, ma się wrażenie, że droższe wina są gorsze, to ma się dwa wyjścia do myślenia o świecie: Albo 1) wszyscy którzy lubią drogie wina/gry to jełopy które się dały nawinąć na nieistniejący realnie elityzm, trochę jak w "Nowych szatach cesarza", albo 2) można się pogodzić z tym, że w tak rozwiniętym hobby istnieje tak wiele różnych win/gier z jakiegoś powodu. Tak jak wiele gatunków muzycznych, filmowych, literackich... Obecnie proponowany argument wygląda jak publiczna krytyka utworów na orkiestrę symfoniczną, bo "sam flet poprzeczny lepiej mnie w tany ciągnie. Wake up, sheeple!". Albo gruntowna krytyka XIX-wiecznej literatury, bo "why waste time say lot word when few word do trick?" Krok wstecz, głęboki oddech i głowa do góry. Tu nie ma o czym rozmawiać, można tylko popychać truizmy. Pax między chrześcijany.
Awatar użytkownika
Piaskoryb
Posty: 423
Rejestracja: 14 lis 2016, 18:56
Has thanked: 112 times
Been thanked: 153 times

Re: Duże gry, duże rozczarowanie?

Post autor: Piaskoryb »

Skid_theDrifter pisze: 11 cze 2020, 05:43
Piaskoryb pisze: 11 cze 2020, 00:14 Jeden woli boks, inny szermierkę a jeszcze inny skoki wzwyż który z nich jest hardkorowym sportowcem? A który casualowym sportowcem? :)
Słodki Jezu na wrotkach, "harcore gamer" to pojęcie które realnie istnieje i coś denotuje. "Hardcore sportowiec" to jakaś banialuka, sprokurowana na potrzeby argumentu który, kulejąc przez prowincję, zdążył zatruć studnię i zwymyślać wieśniaczki, nie oferując niczego w zamian, nikczemnik.

Istnieje natomiast pojęcie casualowego uprawiania sportów. Dla własnej potrzeby, dla ruchu, dla jakiejś tam kondycji, najczęściej bez udziału w zawodach lub starty jedynie w zawodach amatorskich. Przeważnie jednak "casual" przeciwstawia się w sporcie do słowa "professional". Zawodowcy, ludzie którzy mają tak zwaną karierę sportową, to drugi biegun. Nie istnieje oś określania stopnia casualowości uprawiania sportu "po konkurencji", tylko "po stopniu zaangażowania". Gry wideo i planszowe mają więcej niż tą jedną oś "casualowości".

OP pomieszał znawstwo w temacie z czerpaniem satysfakcji/frajdy i chce wyłożyć jakąś obiektywną prawdę, której nie ma - bo nie może być. Argument jest na poziomie "tanie wina są lepsze niż droższe, bo są dobre i tanie i takie mi smakują", a naklepaliście cztery strony wątku próbując rozwiązać nierozwiązywalny problem. OPie, nie martw się. Ja też nie potrafię za cholerę poczuć różnicy w winie za 20 i 220, choć bóg mi świadkiem, próbowałem. Lubi się co się lubi. Jak się nie czuje różnicy, lub, co gorsza, ma się wrażenie, że droższe wina są gorsze, to ma się dwa wyjścia do myślenia o świecie: Albo 1) wszyscy którzy lubią drogie wina/gry to jełopy które się dały nawinąć na nieistniejący realnie elityzm, trochę jak w "Nowych szatach cesarza", albo 2) można się pogodzić z tym, że w tak rozwiniętym hobby istnieje tak wiele różnych win/gier z jakiegoś powodu. Tak jak wiele gatunków muzycznych, filmowych, literackich... Obecnie proponowany argument wygląda jak publiczna krytyka utworów na orkiestrę symfoniczną, bo "sam flet poprzeczny lepiej mnie w tany ciągnie. Wake up, sheeple!". Albo gruntowna krytyka XIX-wiecznej literatury, bo "why waste time say lot word when few word do trick?" Krok wstecz, głęboki oddech i głowa do góry. Tu nie ma o czym rozmawiać, można tylko popychać truizmy. Pax między chrześcijany.
ooo ładnie ujęte, lubie takie złożone zdania :D Jednak to co napisałeś jest oczywiste. Wszyscy o tym wiedzą. Fakt popełniłem małą gapę z tym przykładem, bo pisałem na szybko po powrocie z pracy jednak pomyślałem że takie porównanie będzie jasne. Przecież żaden z wymienionych sportowców nie jest ani hardkorem ani casualem. Wszyscy są sportowcami pomimo że uprawiają inne dziedziny.

Co do win, wystarczy znać się odrobinę by wiedzieć że te droższe często nie są "lepsze" (według znawców także z tego co wyniosłem z wędrowania miesiącami po italii - mmm to zielone w kartonie któego nazwy nie pamiętam a wszyscy je uwielbiali!!! Tanie i każdy to pił! Jeśli wiecie o czym pisze ;p), ale przecież są ludzie którym smakuje tylko wtedy kiedy jest droższe (choć poddani tylko próbie smaku/zapachu itp nie odróźniliby wina taniego od droższego :lol: i ja też nie), znałem kiedyś faceta który nie czuł się usatyfakcjonowany dopóki nie zjadł obiadu za 200zł gdzieś w restauracji twierdząc że "lubi dobrze" zjeść i choć nie znał się na kuchni na tyle by wiedzieć czy to co mu serwują jest serwowane tak jak powinno - jemu to nie przeszkadzało i wcianał zadowolony że "porządnie zjadł" oczywiście w bistro (gdzie ja wole się stołować - tanie dobre jedzenie domowe) za tą kwote zjadł by porządniej wraz z grupą ludzi! Jednak dla niego dobry schab to schab za 200zł nawet jeśli jest robiony przez tego samego kucharza pracujacego na codzien w bistro :lol: Ale przecież koniec końców to jego sprawa czyż nie? Jeśli tak mu pasuje i nie czyni nikomu krzywdy to czy wolno mi albo komukolwiek go krytykować albo prostować tylko dlatego że uważamy że nie ma racji? Są tu tacy którzy chętnie by się za to zabrali :D I wielu z nich zrobiłoby to nieświadomie!

I oczywiście nie zgodzę się z Tobą. Duże gry są po prostu duże, jednak dla nas stosunek "wielkości" do zabawy i satysfakcji z grania w wiele z nich (wszystkich przecież nie spróbowaliśmy) i czas wymagany na zabawę z nimi jest po prostu na niekorzyść takich gier. To jakie inni mają gusta i preferencje to oczywiście ich sprawa, przecież to jasne że są ludzie którzy uwielbiają takie tytuły! I może kiedyś przyjdzie dzień (może gdy nasi znajomi wejdą też na wyższy poziom w planszówkach) gdy wszyscy razem z znajomymi spojrzymy w stronę np Tłilajt Imperium albo czegoś takiego - ale szczerze wątpie żeby taki dzień nadszedł ;p
Skoro siadamy razem do grania w 4-5-6-8 osób i gramy w te "mniejsze" i "nie tak duże" gry i ekonomiczne i wiele innych i wszyscy dobrze się bawią to znaczy że te gry spełniają swoją rolę bardzo dobrze :) Zawsze obserwuje reakcje innych gdy przedstawiamy im coś nowego i wyciągam wnioski.

Jeśli natomiast ktoś celuje w granie Solo wyłącznie/w większości to chąc nie chcąc, jest skazany na wiele większych gier, głównie dlatego że być może tylko one swą złożonością i skomplikowaniem (a właściwie często dzieki temu) mogą zapewnić rozrwykę takim graczom gdzie mogą móżdżyć i grać przeciw grze ku ich uciesze(graczy solo). Rozumiem potrzebe do pewnego stopnia. Sam jednak wybrałbym inne rozwiązanie i tyle.

Zawsze jest o czym rozmawiać :) Jak widać wielu tu hardkorowych forumowiczów :D

Pax nie chrześcijany!
scarletmara
Posty: 424
Rejestracja: 23 sty 2020, 18:42
Lokalizacja: Lublin
Has thanked: 102 times
Been thanked: 142 times

Re: Duże gry, duże rozczarowanie?

Post autor: scarletmara »

Brylantino pisze: No nic nie poradzę, że masz bardzo mylne pojęcie o tym słowie i IMO mocno z nim przesadzasz - w słowie "casual" nie ma nic złego i wcale nie ujmuje ono możliwości bycia fanatykiem gier planszowych. To, że wolimy po prostu tytuły lżejsze, które nie zajmą nam 6 godzin, nie będziemy musieli się ich uczyć kilku dni oraz zagramy w każdej grupie wiekowej, oznacza coś złego? Oczywiście że nie...
Jeżeli to dla Ciebie punkt honoru i jedyne słuszne określenie, to proszę bardzo możesz określać się hardcorem grając w Monopoly i Scrabble, ale co to tak naprawdę zmienia? Równie dobrze mógłbyś się denerwować, że na twojego SUVVa ludzie nie mówią auto sportowe... Czy któraś z tych nazw jest lepsza od innych? Nie, po prostu oznaczają coś zupełnie innego.
Już ostatni raz się odnoszę do tej kwestii :wink: obiecuję nie wałkować tego tematu dalej, no ale nie mogę no... z googla żywcem wyjęte:
casual – tłumaczenia
przymiotnik: przypadkowy (casual, random :roll: , accidental, incidental, chance, occasional)
dorywczy (casual, haphazard, irregular, snatchy)
nieformalny (informal, casual, illegal :lol: )

Na upartego moge przyjąć, że masz rację bo tak twierdzisz i że sie znasz lepiej bo tak twierdzisz i że wiesz co dokładnie to słowo ma oznaczać i z czym się ma kojarzyć i koniec kropka. No ale ja przeciez pisze o swoich odczuciach do diaska, a w moim odczuciu to słówko ma wydźwięk pejoratywny w kontekście, o którym pisze bo sprowadza kogoś kto daną dziedzinę kocha do jakiegoś randoma, illegala i inne takie wyżej wymienione :lol: Jesli rzeczywiście jest tak jak piszesz i ktoś kiedyś tak nazwał ludzi, którzy kochają grać w gry ale nie w "TE" gry to moim zdaniem popełnił błąd i skutkeim tego błedu moze być np. to że nie moge znaleźć swojego Świętego Graala planszówek bo zostałam kiedys tam kiedyś błednie zaszufladkowana razem z całą masa innych mi podobnych "randomów" i wrzucona do worka z podpisem: "gracz niewymagający można mu rzucić cokolwiek a będzie merdał ogonkiem ze szczęścia bo ma planszę i pionki" (oczywiście celowo trochę przesadzam jakby ktoś miał wątpliwości :wink: ). Można mi nawrzucać, że czepiam się o słówka ale te słówka czasem wiele zmieniają i nie trzeba być adwokatem żeby wiedzieć, że dobór słów potrafi zrobić robotę :twisted: dobrą lub złą. W tym wypadku moim zdanie złą.

P.S. nie żeby to wyjasniało dlaczego czepiam się o słówka ale jestem kobietą :lol:

P.S. Kogoś kto gra w Scrabble i wciąz robi w tej grze postępy itd. to ja zdecydowanie i z całą pewnością nazwałabym hardcorem :!: Scrabble są akurat megahardcorowe dla mnie, to trochę jak szachy, nie muszą mieć kilkudziesieciu stron skomplikowanych zasad żeby były koniec końców hardcorową grą. No ale co ja taki tam sobie zwykły "random" moge wiedzieć :twisted: ...
suibeom
Posty: 790
Rejestracja: 18 cze 2019, 16:02
Has thanked: 1561 times
Been thanked: 252 times

Re: Duże gry, duże rozczarowanie?

Post autor: suibeom »

Piaskoryb pisze: 11 cze 2020, 09:39 znałem kiedyś faceta który nie czuł się usatyfakcjonowany dopóki nie zjadł obiadu za 200zł gdzieś w restauracji twierdząc że "lubi dobrze" zjeść i choć nie znał się na kuchni na tyle by wiedzieć czy to co mu serwują jest serwowane tak jak powinno - jemu to nie przeszkadzało i wcianał zadowolony że "porządnie zjadł" oczywiście w bistro (gdzie ja wole się stołować - tanie dobre jedzenie domowe) za tą kwote zjadł by porządniej wraz z grupą ludzi! Jednak dla niego dobry schab to schab za 200zł nawet jeśli jest robiony przez tego samego kucharza pracujacego na codzien w bistro :lol: Ale przecież koniec końców to jego sprawa czyż nie? Jeśli tak mu pasuje i nie czyni nikomu krzywdy to czy wolno mi albo komukolwiek go krytykować albo prostować tylko dlatego że uważamy że nie ma racji? Są tu tacy którzy chętnie by się za to zabrali :D I wielu z nich zrobiłoby to nieświadomie!
:D dobre, przykład którym dowodzisz, że każdy kto kupuje duże gry, kupuje bo jest snobem i krezusem, a tak naprawdę nie zna się na grach, ale ma prawo, bo to jego wybór :D

A co do tej nieświadomości, to mniemam, że Ty oczywiście krytykujesz i prostujesz cudze wybory świadomie, czy mam zaliczyć Cię do tej nieświadomej grupy? Pytam całkiem serio, bo nie wiem już jak traktować to co wypisujesz.
Piaskoryb pisze: 11 cze 2020, 09:39 I oczywiście nie zgodzę się z Tobą. Duże gry są po prostu duże, jednak dla nas stosunek "wielkości" do zabawy i satysfakcji z grania w wiele z nich (wszystkich przecież nie spróbowaliśmy) i czas wymagany na zabawę z nimi jest po prostu na niekorzyść takich gier. To jakie inni mają gusta i preferencje to oczywiście ich sprawa, przecież to jasne że są ludzie którzy uwielbiają takie tytuły! I może kiedyś przyjdzie dzień (może gdy nasi znajomi wejdą też na wyższy poziom w planszówkach) gdy wszyscy razem z znajomymi spojrzymy w stronę np Tłilajt Imperium albo czegoś takiego - ale szczerze wątpie żeby taki dzień nadszedł ;p
Ale po co macie się do czegoś zmuszać. Z tego co piszesz wygląda na to, że masz liczną ekipę z określonymi preferencjami i oczekiwaniami wobec typu gier jakie lubią (małe, tanie, szybkie, nie mózgożery). Po co to zmieniać skoro cały czas się rozczarowujecie? Czas dojrzeć i przyjąć, że nie wszystko jest dla wszystkich i bawić się tym co się lubi.

Piaskoryb pisze: 11 cze 2020, 09:39 Zawsze jest o czym rozmawiać :) Jak widać wielu tu hardkorowych forumowiczów :D
zbierasz co siejesz, stara prawda, a tak często zapominana
Golfang
Posty: 1982
Rejestracja: 10 wrz 2018, 21:47
Lokalizacja: Będzin
Has thanked: 228 times
Been thanked: 311 times

Re: Duże gry, duże rozczarowanie?

Post autor: Golfang »

Jedni lubią zapach róż inni jak im nogi śmierdzą... Czy obie te strony są w błędzie? Czy obie mają rację?

Jeśli przełożyć to na gry - Ty jesteś zawiedziony grami dużymi, a ja je lubię - i co to znaczy? Ty jesteś "gupi" czy ja? Przecież ludzie są inni. Jedna gra mi spasuje Tobie nie i odwrotnie też się tak może zdarzyć.
Czy nigdy nie zawiodłeś się na małej grze?
----------------
10% flamberg.com.pl
suibeom
Posty: 790
Rejestracja: 18 cze 2019, 16:02
Has thanked: 1561 times
Been thanked: 252 times

Re: Duże gry, duże rozczarowanie?

Post autor: suibeom »

Golfang pisze: 11 cze 2020, 10:58 Jedni lubią zapach róż inni jak im nogi śmierdzą... Czy obie te strony są w błędzie? Czy obie mają rację?

Jeśli przełożyć to na gry - Ty jesteś zawiedziony grami dużymi, a ja je lubię - i co to znaczy? Ty jesteś "gupi" czy ja? Przecież ludzie są inni. Jedna gra mi spasuje Tobie nie i odwrotnie też się tak może zdarzyć.
Czy nigdy nie zawiodłeś się na małej grze?
to co, może nowy temat :) mała gra małe/duże rozczarowanie, ale tym razem jako wyścig na protekcjonalność i wywyższanie mojszej prawdy. Może komuś uda się pokonać obecnego mistrza?
Awatar użytkownika
Fyei
Posty: 393
Rejestracja: 13 lut 2018, 11:49
Lokalizacja: Wrocław
Has thanked: 56 times
Been thanked: 165 times

Re: Duże gry, duże rozczarowanie?

Post autor: Fyei »

scarletmara pisze: 11 cze 2020, 00:47 w moim odczuciu okreslenie "hardcorowy gracz" ma wydźwięk neutralny ani to dobrze ani źle, to wskazuje jedynie pewien typ gracza miłującego się w grach pod jakims względem ciężkich, ale "casual" wobec osoby wkręconej w świat planszówek (tyle, że w sposób inny niż dla niektórych jedyny słuszny i zasługujący na miano miłośnika gier planszowych) jest dyskredytujące, ma wydźwięk pejoratywny i lekcaważący i jest zwyczajnie smutne że tak sie określa osoby, których życiowym marzeniem nie jest spędzenie nocy z jakimś jednym słusznym z założenia tytułem bo wolą spędzić ten czas w otoczeniu całego wesołego rozbrykanego stadka małych, średnich i "dużych inaczej"
Nawet jeżeli ominiemy zastosowanie takiego słownictwa (hardcore i casual), to wcale nie zmieni tego, że jakiś podział istnieje i jest on podyktowany przecież samymi preferencjami graczy. Tak jak ktoś wspomniał wcześniej, podział wskazuje jedynie dla której grupy docelowej może trafić dany produkt i się przyjmie. Osobiście nie widzę nic złego ani w pierwszym, ani drugim określeniu. Równie dobrze każdy określony mianem casuala w dowolnej dziedzinie powinien się czuć lekceważony.

Zaznaczę również, że w całej tej dyskusji nikt nie powiedział, że duże gry są tymi jedynymi słusznymi. Gra to gra i każda może znaleźć swoich odbiorców.
"Jego zdaniem fakt, że osoba nieznająca ani jednej reguły gry zawsze wygrywa, oznaczał, że same te zasady zawierają jakiś poważny błąd"
scarletmara
Posty: 424
Rejestracja: 23 sty 2020, 18:42
Lokalizacja: Lublin
Has thanked: 102 times
Been thanked: 142 times

Re: Duże gry, duże rozczarowanie?

Post autor: scarletmara »

Hmmm... pewnie niczego tym wpisem nie załagodzę ale przecyztajcie prosze uważnie i bez najeżenia jeszcze raz pierwszy post autora watku. czy tam w tym konkretnym pierwszym poście widzicie gdzieś jakieś wywyższanie się ? jakas arbitralną ocenę co jest lepsze, słuszniejsze ? Jeśli tak to dajcie cytata bo ja niczego takiego tam nie widzę. Pyskówki, dowalanki i uszczypliwości zaczęły się później. I w sumie nie wiem czemu ? Ktoś coś źle doczytał, źle zrozumiał, poczuł sie urażony samymy tytułem wątku ? Co sie stało, że nagle z propozycji luźnych rozważań nad głebią dużych gier lub jej brakiem pisanych w 100% w tonie własnych odczuć autora a nie jakiegoś arbitralnego "ja tak piszę, wiec tak jest i Wy się nie znacie" zrobiła się taka nieprzyjemna wymiana zdań ? Po co pisać teksty w stylu: "odczep sie od dużych gier bo ja je lubię, więc mi nie pisz, ze ty nie bo mnie to nie obchodzi ? " Nie lepiej albo zignorowac wówczas wątek albo jeśli komus zależy starać się przedstawić co takiego sie w tym czy tamatym dużym tytule widzi ?

Ja takie dysputy o tych duzych wypasionych tytułach z moim drugim połówkiem prowadzę już od kilku tygodni bo on np. baaaardzo chciałby miec Nemesisa ale ja go nie czuje zupełnie, więc biedny nie miałby z kim w niego grać. On natomiast już rzyga tymi moimi eurosucharkami ekonomicznymi, które zdominowały moja kolekcję. Szukamy jakiegoś konsensusu, dyskutujemy sobie co i dlaczego nam sie w tym czy tamtym podoba a co nie i ja w sumie juz całkiem dobrze wiem co go ciągnie do tego nieszczęsnego Nemezisa, niestety jego ciągnie dokładnie to co mnie odpycha, więc trochę utkneliśmy w martwym punkcie jesli chodzi o dalszy rozwój naszej kolekcji bo każde z nas ma zupełnie inną definicję tego co w grze jest dla niego "kwintesencją gry". Też się nie raz ostro popstrykaliśmy w tym temacie bo nijak jedno drugiego nie mogło zrozumieć, ale koniec końców ja przynajmniej wiem już o co jemu kaman i co go w grach planszowych jara, on mnie chyba nadal nie rozumie ale to już trudno. Faceci tak mają widocznie :wink: że rozumieją tylko swój punkt widzenia co dosc dobrze widac w tym wątku :twisted:

Przy okazji ten powyższy akapit chyba całkiem dobrze odpowiada na zadane wyżej pytanie (wiem, że nie do mnie było skierowane ale co tam...):
Ale po co macie się do czegoś zmuszać. Z tego co piszesz wygląda na to, że masz liczną ekipę z określonymi preferencjami i oczekiwaniami wobec typu gier jakie lubią (małe, tanie, szybkie, nie mózgożery). Po co to zmieniać skoro cały czas się rozczarowujecie? Czas dojrzeć i przyjąć, że nie wszystko jest dla wszystkich i bawić się tym co się lubi.
P.S. Żeby nie było autor watku tez ma swoje za uszami bo poza tym pierwszym zupełnie neutralnym wpisem każdy kolejny to juz było tylko dolewanie oliwy do ognia i odgryzanie się wszystkim na prawo i lewo zarówno za rzeczywiste jak i urojone złosliwości :roll:
suibeom
Posty: 790
Rejestracja: 18 cze 2019, 16:02
Has thanked: 1561 times
Been thanked: 252 times

Re: Duże gry, duże rozczarowanie?

Post autor: suibeom »

Spoiler:
Widzisz problem z tą dyskusją i stosunkiem do autora u mnie wiąże się z tym, że już wcześniej rozmawialiśmy/ścieraliśmy się dokładnie o to samo, ale w innych tematach. Dlatego traktuję ten watek jako kontynuację poprzednich rozmów a nie próbę zainicjowania nowej dyskusji, a czuję się do tego upoważniony tym bardziej, że nie poruszył ani nie przedstawił tu nic nowego, czego wcześniej już nie powiedział ( o przepraszam, nowe są przykłady, którymi podbija swoje racje, zwracam więc honor). Nie chcę wypowiadać się za innych, ale czytając reakcje innych forumowiczów odnoszę wrażenie, że mają podobnie co ja. Ale powtórzę, to tylko wrażenie, nie pewność. Myślę, że moglibyśmy spróbować uporządkować ten temat i poprowadzić go w satysfakcjonujący dla wszystkich sposób, ale tu potrzeba jest usunięcie piedestału "wiem najlepiej" i rzeczywiste zainteresowanie, co inni sądzą w tym, czy innych tematach. Bez tego od razu wrócimy do prostej zasady trzech prawd -moja prawda, twoja prawda i cenzura prawda, gdzie nie wiedzieć czemu tę drugą zawsze traktuje się jak tę trzecią.
Więc jak, próbujemy?
Awatar użytkownika
trance-atlantic
Posty: 686
Rejestracja: 02 sty 2012, 11:41
Lokalizacja: Wlkp
Has thanked: 47 times
Been thanked: 225 times
Kontakt:

Re: Duże gry, duże rozczarowanie?

Post autor: trance-atlantic »

Golfang pisze: 11 cze 2020, 10:58 Jedni lubią zapach róż inni jak im nogi śmierdzą... Czy obie te strony są w błędzie? Czy obie mają rację?

Jeśli przełożyć to na gry - Ty jesteś zawiedziony grami dużymi, a ja je lubię - i co to znaczy? Ty jesteś "gupi" czy ja? Przecież ludzie są inni. Jedna gra mi spasuje Tobie nie i odwrotnie też się tak może zdarzyć.
Czy nigdy nie zawiodłeś się na małej grze?
Ja bym jednak wrócił do początku dyskusji, bo zaczęło się od czegoś zgoła innego, tylko się temat rozjechał.

Nie chodziło o to, kto głupi czy mądry, ani kto co lubi lub nie lubi, tylko o to, czy duże gry - gdyby pozbawić je tego całego plastiku i innych bajerów - byłyby rzeczywiście o tyle "lepsze" (subiektywnie) i tak samo "długowieczne" jak gry, które takich atrybutów nie posiadają. Później doszła kwestia taka, czy gry większe stanowią dla nas większe rozczarowanie, gdy zakup okazuje się nieudany, to się rozpoczęło pouczanie, że trzeba zrobić research, wtedy rozczarowania nie będzie. Odpowiadając jednakże na Twoje pytanie - nie uważam, że gry małe nie rozczarowują. Moim zdaniem - nawet częściej niż gry duże, choćby czysto statystycznie, bo jest ich na rynku więcej, ale... nie o grach małych był temat.

Sprawa jest naprawdę prosta - jeśli kupujesz grę za 300 zł i ona Ci nie podejdzie, to logicznym jest, że czujesz rozgoryczenie tym faktem. Rzecz nawet nie w tym, że odsprzedasz ją za 280zł, będziesz tylko 20 zł do tyłu i w sumie szybko zapomnisz, że kiedykolwiek ją miałeś. Po prostu, jeśli przymierzasz się do kupna gry dużej (jakkolwiek byśmy sobie tego nie definiowali), to raczej zakładasz, że będzie ona... noo, duża, tj. większa, dłuższa i bardziej rozbudowana, na więcej wystarczy i więcej dostarczy. Mało tego, przecież są autorzy, którzy lubują się w tworzeniu takich właśnie gier. Oni nie wymyślają ich dla klientów Empiku, przypadkowych rodziców z dzieciakami, którzy w dziale z zabawkami przyglądają się opakowaniu Dobble Star Wars.

Brak rozczarowania może się ewentualnie brać tylko stąd, że kupujesz wszystkie gry jak leci i że normalnym jest w takim przypadku, że nie każda musi Ci pasować. Ale to już jest kwestia nastawienia, choć ja akurat tak nie mam, więc dla mnie większy wydatek = większa 'przykrość', gdy gra mi się nie spodoba, nawet jeśli ją sprzedam drożej niż kupiłem. Nie chodzi wszak o to, jaki będzie końcowy bilans w związku z odsprzedażą, ale żeby kupić coś, co mi bardzo przypasuje i czego nie będę musiał pchać dalej w świat. A kupując grę 'większą' zdecydowanie nastawiam się na to, że będzie mi dłużej służyła niż gra mała; nie kupuję dużych pudeł tylko dlatego, że będę się wtedy czuł bardziej hardkorem niż każualem. ;)

ps. najbardziej to żal mi gier, które sprzedałem, bo początkowo 'nie pykły' a dziś być może bardziej trafiłoby w mój gust. Cóż... :)
Around The Board - videoinstrukcje i przykładowe rozgrywki :)

Planszostrefa - 10%, Planszomania - 10%, 3trolle - 7%.|
suibeom
Posty: 790
Rejestracja: 18 cze 2019, 16:02
Has thanked: 1561 times
Been thanked: 252 times

Re: Duże gry, duże rozczarowanie?

Post autor: suibeom »

trance-atlantic pisze: 11 cze 2020, 13:29 Ja bym jednak wrócił do początku dyskusji, bo zaczęło się od czegoś zgoła innego, tylko się temat rozjechał.
Nie chodziło o to, kto głupi czy mądry, ani kto co lubi lub nie lubi, tylko o to, czy duże gry - gdyby pozbawić je tego całego plastiku i innych bajerów - byłyby rzeczywiście o tyle "lepsze" (subiektywnie) i tak samo "długowieczne" jak gry, które takich atrybutów nie posiadają.
No dobrze, wróćmy więc do początku, pierwsze pytanie, po co mielibyśmy
gdyby pozbawić je tego całego plastiku i innych bajerów
to robić? Czy postuluje ktoś powrót do grafiki z lat 80 w grach komputerowych, czy konsolowych, bo obecne gry to tylko wypasiona grafa i szajs lasujący mózgi (cytat za pewnym rodzicem)? Drugie pytanie, czy zakładamy, że usuwając cały ten wypaśny plastik wiedziałem, że był tam wcześniej, czy przyjmujemy alternatywną rzeczywistość, że nikt nie wpadł na taki pomysł, by go tam umieścić? Jeżeli to drugie, to moja odpowiedź brzmi tak, nadal byłyby grami, które bardzo chętnie bym kupował. Jeżeli zakładamy opcję pierwszą, to czułbym irytację i zniechęcenie, że dla niezrozumiałych dla mnie powodów usatysfakcjonowania garstki frustratów pozbawiono mnie tychże elementów. Odczytałbym to jako zawoalowaną próbę wciągnięcia mnie w świat gier euro, które do zeszłego roku trzymały mnie na duży dystans od gier planszowych (nie wiedziałem, że istnieje alternatywa, czyli ameri :-D ) co zakończyłoby się moją rejteradą z planszówkowego świata i dozgonną nienawiścią wobec tych wszystkich, przez których musiałem wrócić do gier komputerowych, bo granie w planszówki baaaardzo mi i mojej dziewczynie się spodobało.
trance-atlantic pisze: 11 cze 2020, 13:29 Później doszła kwestia taka, czy gry większe stanowią dla nas większe rozczarowanie, gdy zakup okazuje się nieudany, to się rozpoczęło pouczanie, że trzeba zrobić research, wtedy rozczarowania nie będzie.
Wbrew pozorom stosowanie się do tych pouczeń może uchronić przed rozczarowaniem. Kupujemy wtedy grę i to co oferuje w rzeczywistości a nie to co sobie uroiliśmy, że oferuje.

Co do rozczarowania z zakupu, u mnie nie ma znaczenia, czy to mała gra, czy duża, gruba książka, czy chuda, film fabularny czy serial, gra komputerowa na setki godzin, czy na 20, jeśli nie siadła czuję rozczarowanie, tyle, że w przeciwieństwie do autora wątku, do tytułu, który mnie rozczarował, a nie do typu/gatunku, który ów tytuł reprezentuje. Kiedyś, miało to dalsze konsekwencje, że sparzony omijałem szerokim łukiem inne produkty danego autora z góry zakładając, że są dla mnie nic nie warte. Oczywiście robiłem to tylko ze szkodą dla mnie, bo okazało się, że każdy się rozwija i że może stworzyć coś czym zmaże moją negatywną ocenę na wieki wieków. No ale to wiedza, która przyszła u mnie z wiekiem
Awatar użytkownika
Curiosity
Administrator
Posty: 8755
Rejestracja: 03 wrz 2012, 14:08
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 2666 times
Been thanked: 2353 times

Re: Duże gry, duże rozczarowanie?

Post autor: Curiosity »

scarletmara pisze: 11 cze 2020, 12:31 przecyztajcie prosze uważnie i bez najeżenia jeszcze raz pierwszy post autora watku.
Mam z tym wątkiem problem, bo w moim odczuciu, autor chce o coś zapytać, ale żadne pytanie nie pada. Prosiłem dwie strony dalej o jakąś esencję, sedno, ale się nie doczekałem. Stąd takie a nie inne sytuacje - jak nie sprecyzujesz o co Ci chodzi, to masz posty o wszystkim i o niczym. A wystarczyło być konkretnym.
scarletmara pisze: 11 cze 2020, 10:11 Już ostatni raz się odnoszę do tej kwestii :wink: obiecuję nie wałkować tego tematu dalej, no ale nie mogę no... z googla żywcem wyjęte:
casual – tłumaczenia
przymiotnik: przypadkowy (casual, random :roll: , accidental, incidental, chance, occasional)
dorywczy (casual, haphazard, irregular, snatchy)
nieformalny (informal, casual, illegal :lol: )

(...)pisze o swoich odczuciach do diaska, a w moim odczuciu to słówko ma wydźwięk pejoratywny w kontekście, o którym pisze bo sprowadza kogoś kto daną dziedzinę kocha do jakiegoś randoma, illegala i inne takie wyżej wymienione
To nie jest ani trochę pejoratywne. Przekłada się to mniej więcej na "codzienny, zwykły". Jako kobieta, prawdopodobnie interesujesz się modą, a zatem powinnaś się spotkać z "modą każualową", czyli stylem ubierania się "codziennym, swobodnym, nieformalnym". Czy to coś złego? No nie, bo każdy z nas się tak ubiera (poza nielicznymi osobami, które mają określony "dress code" i stosują go też po pracy (garnitury, żakiety, szpilki itd.). A teraz przełóż to na planszówki :wink:
Jesteś tu od niedawna? Masz pytania co do funkcjonowania forum? Pisz.
Regulamin forum || Regulamin podforum handlowego
scarletmara
Posty: 424
Rejestracja: 23 sty 2020, 18:42
Lokalizacja: Lublin
Has thanked: 102 times
Been thanked: 142 times

Re: Duże gry, duże rozczarowanie?

Post autor: scarletmara »

Brak rozczarowania może się ewentualnie brać tylko stąd, że kupujesz wszystkie gry jak leci i że normalnym jest w takim przypadku, że nie każda musi Ci pasować.
Nie kupuje wprawdzie gier jak leci (chyba mało kto tak robi) ale kupuje ich relatywnie sporo i rzadko kiedy dłużej sadzę się na jakiś tytuł bo akurat w przypadku takiego labradora jak ja :wink: dłuższe oczekiwanie częso skutkuje spadkiem zainteresowania zanim jeszcze gra dotrze w moje łapki, więc tak trochę lecę jednak na żywioł i staram sie kuć żelazo póki gorące bo jak zapał ostygnie to już dupa blada i wskrzesić go nie idzie potem. Robię sobie szybki research czyli odpalam ze dwa filmiki na youtubie i na ich podstawie najczęściej podejmuję decyzję brać czy nie. No i w moim przypadku rozczarowanie może się brać również z ilości "pudeł", no bo nieważne, że nie było długiego wyczekiwania i rosnących w związku z tym nadziei, które sie rozpłynęły we mgle. Równie frustrujące jest kiedy tak się złoży, że przez jakis czaas raz za razem nietrafiasz. Mi się już to od dawna nie zdarza bo juz nabrałam wprawy w szybkiej ocenie czy coś podejdzie czy nie ale na początku było kiepsko.

Nadal jednak nie znalazłam swojego Świętego Grala nawet jednego a przecież labradorowi jeden na długo nie wystarczy nawet jakby już się znalazł. Poprostu tego typu gier jkaie mi sie marzą albo nie ma na rynku albo ja jeszcze do nich nie dotarłam (jeśli to drugie to i tak znaczy, ze jest ich mało skoro jeszcze nie trafiłam na żadną). I to jest powiązane właśnie z tym tematem niejako bo z grubsza wybór jest taki: albo duże pudło z masą fajnych elementów ale mechaniką kompletnie nie w moim guście, albo mniejsze z mechaniką jaka mi w miarę pasuje (bo ad. mechaniki swojego świętego grala też jeszcze nie odkryłam tak naprawdę) ale elementami mało albo wogóle nieklimatycznymi i wogóle klimatem potraktowanym po macoszemu. I zasnawia mnie czemu nie ma (albo jest ale widać ubogi bo sie nie natknęłam) segmentu gdzies w połowie drogi w grach ? Czemu takie Pory Roku fajne mechanicznie dla mnie nie mają fajnie zarysowanego klimatu, w który naprawdę możnaby się wczuć ? Niby jestem Magiem biorącym udział w turnieju ale serio ? ktokolwiek to w tej grze czuje ? Na razie najbliższy ideału dla mnie jest Blood Rage. Czegoś w teń deseń właśnie mi potrzeba. Figuraski są, klimacik jest dla mnie wystarczajacy, długośc instrukcji i ilość oraz skomplikowanie zasad w sam raz. Brakuje mi tam tylko jakiejś przygody, jakiegoś mniej płaskiego rozwoju postaci czy klanu. No i własnie to pisząc dotarło do mnie, że wtedy gra zrobiłaby się siłą rzeczy dłuższa bo na ten rozwój i rozkręcenie jakiejś przygody potrzeba czasu :? Meh... to może ja już sobie pójde wpisac w stopkę swój tradycyjny tekst: "jestem kobietą nie wiem czego chce ale będe bardzo zła jeśli tego nie dostanę " :lol:
scarletmara
Posty: 424
Rejestracja: 23 sty 2020, 18:42
Lokalizacja: Lublin
Has thanked: 102 times
Been thanked: 142 times

Re: Duże gry, duże rozczarowanie?

Post autor: scarletmara »

To nie jest ani trochę pejoratywne. Przekłada się to mniej więcej na "codzienny, zwykły". Jako kobieta, prawdopodobnie interesujesz się modą, a zatem powinnaś się spotkać z "modą każualową", czyli stylem ubierania się "codziennym, swobodnym, nieformalnym". Czy to coś złego? No nie, bo każdy z nas się tak ubiera (poza nielicznymi osobami, które mają określony "dress code" i stosują go też po pracy (garnitury, żakiety, szpilki itd.). A teraz przełóż to na planszówki :wink:
W modzie wiem co to znaczy i w modzie ten termin jest OK bo odnosi się do ubrań a nie do osoby je noszącej. A chyba sam rozumiesz, że jako kobieta nie moge sie pogodzić z okresleniem mojej osoby jako ZWYKŁEJ :twisted:. Gdyby to było określenie pewnego rodzaju gier planszowych to by było OK bo oznaczałoby jedynie, że gra jest na tyle lekka, że nadaje się do pogrania w każdej sytuacji i z grubsza dla każdego, ale jako określenie osoby juz nie jest fajne :twisted:

Zresztą chodziło mi bardziej o to że zaliczając niektórych graczy do casuali, którzy w moim odczuciu casualami nie są powoduje, że nie tworzy się na rynku gier dla nich tak jakby nie istnieli bo zostali wrzuceni do jednego worka z rzeczywiście casualowymi graczami czyli takimi, którzy o grach po prostu niewiele wiedzą bo albo nie mieli okazji sie dowiedzieć albo nie czuli takiej potrzeby i te 3-5 najpopularniejszych aktualnie w danym momencie dosc prostych gier, w które sobie od czasu do czasu pogrywają im wystarcza do szczęścia.

Inna sprawa, że w samym środowisku (nieważne czy fanów planszówek czy innego hobby) osoba, która ma do danego hobby serce, zapał i poświęca mu wiele czasu a jest nazwywana mimo to casualem w moim odczuciu może sie nie poczuć w tym środowisku dobrze. Mam takie wrażenie, że wiele osób nie czuje się częścią społeczności fanów gier planszowych jeśli nie gra w te wielkie epickie tytuły bo ma etykietkę niedzielnego czy casualowego gracza nie dlatego, że gra mało czy rzadko ale dlatego, że przysłowiowy "monopol" czy "scrabble" czy nawet "talisman" to nie są wg. wielu osób prawdziwe gry. Takich "niewystarczająco poważych" gier żeby móc nazwać się pełnoprawnym fanem planszówek jest cała masa z czego wiekszosć to gry, które ja sama bardzo lubię. To nie tak, że mnie to jakoś strasznie rusza i żyć nie daje, żeby nie było, ja nie z tych wrażliwców ale mogłoby być w tej kwesti fajnie a nie jest i może tez być wielu takich wrażliwców, którym sprawia to prawdziwą przykrość. A ja tak sobie tylko o tym piszę bo zaobserwowałam zjawisko, z którym sie nie zgadzam ale akurat sama osobiście włosów sobie z tego powodu rwać z głowy nie będę ani tym bardziej zmuszac się do grania w nieprzystępne dla mnie tytuły tylko po to żeby sie komuś przypodobać i zasłużyć na inne miano.

No to tym razem juz naprawdę ostatni raz :roll: bo już chyba wystarczajaco jasno napisałam co mnie uwiera o dlaczego i kto chce to zrozumie a kto nie chce to nie.
Awatar użytkownika
garg
Posty: 4478
Rejestracja: 16 wrz 2009, 15:26
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 1432 times
Been thanked: 1102 times

Re: Duże gry, duże rozczarowanie?

Post autor: garg »

scarletmara pisze: 11 cze 2020, 16:24
To nie jest ani trochę pejoratywne. Przekłada się to mniej więcej na "codzienny, zwykły". Jako kobieta, prawdopodobnie interesujesz się modą, a zatem powinnaś się spotkać z "modą każualową", czyli stylem ubierania się "codziennym, swobodnym, nieformalnym". Czy to coś złego? No nie, bo każdy z nas się tak ubiera (poza nielicznymi osobami, które mają określony "dress code" i stosują go też po pracy (garnitury, żakiety, szpilki itd.). A teraz przełóż to na planszówki :wink:
[...] nie moge sie pogodzić z okresleniem mojej osoby jako ZWYKŁEJ :twisted:. Gdyby to było określenie pewnego rodzaju gier planszowych to by było OK bo oznaczałoby jedynie, że gra jest na tyle lekka, że nadaje się do pogrania w każdej sytuacji i z grubsza dla każdego, ale jako określenie osoby juz nie jest fajne :twisted:
Naprawdę? Faktycznie się różnimy, bo mam wyobrażenie na swój temat właśnie takie - jestem zwykły, czy też zwyczajny. Oczywiście jestem też na swój sposób unikalny (jak każdy czy każda z nas), ale to nadal nie zmienia faktu, że prawie we wszystkich przekrojach będę mieścił się gdzieś w szeroko pojętej normie.

Choć oczywiście nikt tu nikomu nie zabrania czuć się kimś NIEZWYKŁYM, więc jeśli boli Cię zaliczenie do casuali, to faktycznie jest to Twój ból. Zresztą chyba tylko Twój lub tych kilku innych NIEZWYKŁYCH osób...
Mam / Sprzedam/wymienię
(Może nie wystawiłem, ale też chętnie wymienię)

Najstarszy offtop świata: Ceterum censeo Carthaginem esse delendam ;-)
Awatar użytkownika
Pan_K
Posty: 2506
Rejestracja: 24 wrz 2014, 19:16
Lokalizacja: Wrocław
Has thanked: 189 times
Been thanked: 168 times

Re: Duże gry, duże rozczarowanie?

Post autor: Pan_K »

garg pisze: 11 cze 2020, 16:31
scarletmara pisze: 11 cze 2020, 16:24
To nie jest ani trochę pejoratywne. Przekłada się to mniej więcej na "codzienny, zwykły". Jako kobieta, prawdopodobnie interesujesz się modą, a zatem powinnaś się spotkać z "modą każualową", czyli stylem ubierania się "codziennym, swobodnym, nieformalnym". Czy to coś złego? No nie, bo każdy z nas się tak ubiera (poza nielicznymi osobami, które mają określony "dress code" i stosują go też po pracy (garnitury, żakiety, szpilki itd.). A teraz przełóż to na planszówki :wink:
[...] nie moge sie pogodzić z okresleniem mojej osoby jako ZWYKŁEJ :twisted:. Gdyby to było określenie pewnego rodzaju gier planszowych to by było OK bo oznaczałoby jedynie, że gra jest na tyle lekka, że nadaje się do pogrania w każdej sytuacji i z grubsza dla każdego, ale jako określenie osoby juz nie jest fajne :twisted:
Naprawdę? Faktycznie się różnimy, bo mam wyobrażenie na swój temat właśnie takie - jestem zwykły, czy też zwyczajny. Oczywiście jestem też na swój sposób unikalny (jak każdy czy każda z nas), ale to nadal nie zmienia faktu, że prawie we wszystkich przekrojach będę mieścił się gdzieś w szeroko pojętej normie.

Choć oczywiście nikt tu nikomu nie zabrania czuć się kimś NIEZWYKŁYM, więc jeśli boli Cię zaliczenie do casuali, to faktycznie jest to Twój ból. Zresztą chyba tylko Twój lub tych kilku innych NIEZWYKŁYCH osób...
Chodziło chyba o to, że każda kobieta jest niezwykła...
„Rzekł głupi w swoim sercu: nie ma Boga.”

Ryba bez roweru, to tylko ryba...
Awatar użytkownika
garg
Posty: 4478
Rejestracja: 16 wrz 2009, 15:26
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 1432 times
Been thanked: 1102 times

Re: Duże gry, duże rozczarowanie?

Post autor: garg »

Z określeniem "unikalna" mógłbym się zgodzić, bo każdy mężczyzna też taki jest. Ale NIEZWYKŁA? No i trochę jedziemy teraz stereotypami płciowymi, co zwykle nie przysłuża się dobrze dyskusji :mrgreen:
Mam / Sprzedam/wymienię
(Może nie wystawiłem, ale też chętnie wymienię)

Najstarszy offtop świata: Ceterum censeo Carthaginem esse delendam ;-)
Awatar użytkownika
Propi
Posty: 1156
Rejestracja: 04 sty 2019, 19:06
Has thanked: 507 times
Been thanked: 341 times

Re: Duże gry, duże rozczarowanie?

Post autor: Propi »

scarletmara pisze: 11 cze 2020, 16:24 Inna sprawa, że w samym środowisku (nieważne czy fanów planszówek czy innego hobby) osoba, która ma do danego hobby serce, zapał i poświęca mu wiele czasu a jest nazwywana mimo to casualem w moim odczuciu może sie nie poczuć w tym środowisku dobrze. Mam takie wrażenie, że wiele osób nie czuje się częścią społeczności fanów gier planszowych jeśli nie gra w te wielkie epickie tytuły bo ma etykietkę niedzielnego czy casualowego gracza nie dlatego, że gra mało czy rzadko ale dlatego, że przysłowiowy "monopol" czy "scrabble" czy nawet "talisman" to nie są wg. wielu osób prawdziwe gry. Takich "niewystarczająco poważych" gier żeby móc nazwać się pełnoprawnym fanem planszówek jest cała masa z czego wiekszosć to gry, które ja sama bardzo lubię.
Wydaje mi się, że na forum gromadzą się raczej - nie wyłącznie, ale chyba w większości - gracze szukający nieco głębiej. Jest oczywiście dużo zapytań o gry imprezowe czy rozmów o grach rodzinnych, a ktoś nawet kiedyś wspomniał tu, że ma Eurobusiness w domu, natomiast przeważają osoby, które interesują się hobby na poważnie i szukają coraz to nowszych wrażeń, chcą poszerzać wiedzę i zdobywać nowe szczyty. Nawet jeśli zaczynają od niewinnych Scrabbli czy Boggle, albo od frustrujących partii z tatą w Młynka to forum jest miejscem gdzie odnajdują podobne, ale nieco lepsze i bardziej rozwojowe gry. Ergo, da się wśród zaprawionych forumowiczów wyczuć mocne ciągnięcie i pchanie w stronę gier ambitnych, a niekoniecznie ich prostszych, bardziej losowych i mniej tematycznych odpowiedników znanych z Empików czy półek w Auchan i Tesco.

Wydaje mi się też, że naturalną rzeczą jest ograć się "popularnymi" (w znaczeniu pejoratywnym) grami, dostrzec ich wady i podjąć dalsze poszukiwania - forum te wady zresztą bardzo ładnie punktuje (nawet na facebookowych grupach komentarze potrafią mocno ukierunkowywać nowe osoby na "dobre" tropy). Nie da się tłuc Monopoly sześć dni w tygodniu, tego żaden rodzic ani nawet zwykły cywil nie wytrzyma. I wtedy forum może być świetnym narzędziem w znalezieniu jakiegoś gatewaya, czy choćby przejściu na wyższą półkę w Empiku.

Rozmawialiśmy jednak o podziale na casuali i "prawdziwych" graczy. I tu mogę powiedzieć tyle, że w każdej grupie, czy to pasjonatów, czy fanów muzyki czy kolekcjonerów czegokolwiek, w każdej takiej grupie wytwarza się podział na true-school i na pozerów, na młodszych adeptów i starszych mistrzów, na nooby i pro-gamerów. To chyba taka ludzka cecha, którą ciężko wyplenić, nawet przy dobrej moderacji. Pozostaje mieć nadzieję, że nowi użytkownicy i nowi gracze mają nieco grubszą skórę i łatwiej będzie im odfiltrować pociski od rzetelnych porad.

A co do tematu podanego w temacie to powinniśmy stworzyć jakiś współczynnik dobrej zabawy, który chyba byłby wypadkową czterech wartości:
  • poziomu złożoności gry / mnogości dróg do zwycięstwa
  • fizycznej przyjemności z obsługi gry
  • strony estetycznej / tematycznej
  • satysfakcji z wykonywanych ruchów
I wtedy każdy wiedziałby, czy np. po dwudziestu minutach rozkładania gry będzie w nią można pograć, czy okaże się szybko, że przesuwanie kostek, kafelków i wertowanie kart nie prowadzi do niczego ekscytującego. Albo w drugą stronę - może się okazać, że po setupie składającym się z potasowania talii kart przystępuje się do gry, która wciąga na długie godziny, zmusza do myślenia i daje ogromną satysfakcję z rozegranej partii. Nawet w przypadku przegranej.

Inna kwestia, że czasem mimo wysokich ocen, świecących recenzji i nieokazyjnej ceny gra po prostu nie zażre w danym towarzystwie. Wtedy przydatny okazuje się duży regał, gdzie pudełka mogą cierpliwie czekać na nadejście lepszego towarzystwa ;)
Awatar użytkownika
Curiosity
Administrator
Posty: 8755
Rejestracja: 03 wrz 2012, 14:08
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 2666 times
Been thanked: 2353 times

Re: Duże gry, duże rozczarowanie?

Post autor: Curiosity »

garg pisze: 11 cze 2020, 16:53 Z określeniem "unikalna" mógłbym się zgodzić, bo każdy mężczyzna też taki jest.
Tyle, że "unikalna" to taka, której się... unika :mrgreen:
https://obcyjezykpolski.pl/czy-unikalny-to-unikatowy/
Jesteś tu od niedawna? Masz pytania co do funkcjonowania forum? Pisz.
Regulamin forum || Regulamin podforum handlowego
scarletmara
Posty: 424
Rejestracja: 23 sty 2020, 18:42
Lokalizacja: Lublin
Has thanked: 102 times
Been thanked: 142 times

Re: Duże gry, duże rozczarowanie?

Post autor: scarletmara »

Curiosity pisze: Tyle, że "unikalna" to taka, której się... unika :mrgreen:
No pasuje jak ulał do mnie :twisted:
Ostatnio zmieniony 11 cze 2020, 17:33 przez scarletmara, łącznie zmieniany 2 razy.
ODPOWIEDZ