Gra miesiąca - styczeń 2020

Tutaj można dyskutować na tematy ogólnie związane z grami planszowymi, nie powiązane z konkretnym tytułem.
Awatar użytkownika
charlie
Posty: 1001
Rejestracja: 14 wrz 2011, 13:05
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 59 times
Been thanked: 54 times

Re: Gra miesiąca - styczeń 2020

Post autor: charlie »

Styczeń: 102 partie w 26 tytułów, w tym 4 nowości + 30 partii online.

Nowości: Azul, Trzy Małe Świnki (Smart Games), Czy wiesz, który zwierz...?, Zamki Caladale.
Powroty: Park Niedźwiedzi, Mundus Novus, Taluva, Dolina Kupców, Port Royal, Qwirkle, Serce Smoka.
Stałe tytuły: Paper Tales x 2, Wsiąść do Pociągu: Nowy Jork x 1, Kakao x 1, Seasons x 32, Wsiąść do Pociągu x 2, Choinka x 1, Wodny Szlak x 2, Splendor x 6, Kingdomino, Corsari, Sen, Paszczaki, Spaghetti, Icecool.
Najwięcej Partii: Kingdomino i Seasons.
Powrót miesiąca: Mundus Novus i Qwirkle.
Chwiler miesiąca: Kameleon i Kingdomino.
Nowość miesiąca: Azul - wreszcie się udało sprawdzić, no i muszę przyznać, że pomimo moich obaw, gra jest ultra przyjemna. Z pozostałych nowości, wszystkie na plus: Trzy Małe Świnki (Smart Games) - za to, że to świetna układanka logiczna dla mojego 3-letniego syna, Czy wiesz, który zwierz...? - za to, że w przystępny sposób dzieciaki (i nie tylko) zdobywają wiedzę o zwierzakach, a warianty gry są ciekawe, Zamki Caladale - za to, że można układać kafelki, a następnie i nieustannie wszystko przestawiać tak jak się chce.
Zaskoczenie miesiąca: Zamki Caladale.
Gra miesiąca: Azul.
Awatar użytkownika
Sirius_Black
Posty: 140
Rejestracja: 17 sty 2016, 13:29
Has thanked: 224 times
Been thanked: 151 times

Re: Gra miesiąca - styczeń 2020

Post autor: Sirius_Black »

Styczeń wyglądał u mnie bardzo dobrze pod względem rozgrywek. 24 rozgrywki w 20 tytułów. Było trochę lżejszych, szybkich gier, które przewijają się już od jakiegoś czasu na stale, ale pojawiło się też kilka ciekawych nowości. I jedna nowość, która już powoli zmienia właściciela ;)

Nowości:
Alien Frontiers - bardzo przyjemna gra, prosta w zasadach ale w trakcie gry jest nad czym pomyśleć, jest rzucanie kostkami, ale to wcale nie oznacza, że gra jest losowa, opcji do wyboru jest zazwyczaj sporo, do tego łącząc zdolności z kart i z pól na planszy można wykręcić bardzo fajne i złożone combosy, do tego dynamiczna sytuacja na planszy i sporo emocji do samego końca,
Carpe Diem - wydawca strasznie skrzywdził tę grę oprawą graficzną, gra jest bura, smutna i kompletnie nie przyciąga wzroku, wielka szkoda, bo mechanicznie gra jest bardzo dobra, w swojej kategorii średnich gier mogłaby znaleźć wielu odbiorców - jest trochę przyjemnego układania kafelków i trochę interakcji z przeciwnikiem podczas fazy dobierania kafelków, ale przypadkowego klienta, który zobaczy ją na półce raczej niestety nie zainteresuje, a wielka szkoda,
Ragusa - pojawiła się na stole po partii w Carpe Diem i przeskok graficzny między tymi dwiema grami to przepaść ;) z tych dwóch tytułów bardziej chyba jednak przypadło mi do gustu Carpe Diem, w Ragusie jest więcej interakcji, zajmowania sobie najlepszych miejsc na mapie i pilnowania żeby odpalić akcje, tak żeby przeciwnik miał z tego jak najmniej korzyści,
Crystal Palace - świetna gra, skojarzyła mi się trochę z Teotihuacan, w obu wysyłamy do gry naszych workerów pod postacią kostek i wartość na kostce ma kluczowe znaczenie przy wykonywaniu akcji, CP jednak bardziej przypadła mi do gustu, jest tu więcej kontroli nad ustalaniem wartości robotnika i miejscem, gdzie go wysłać,
Wsiąść do Pociągu - fanowska mapa Polski - od czasu do czasu zagram we Wsiąść do Pociągu jeśli ktoś zaproponuje, rozgrywka całkiem przyjemna chociaż ekspertem nie jestem i ciężko mi porównać świadomie do innych map,
Terraformacja Marsa z dodatkiem Niepokoje - rozgrywka na podstawce, Preludium i Niepokojach, trochę dziwnie grało się w taką dosyć ubogą wersję, ale nie chcieliśmy przesadzić podczas pierwszej rozgrywki z nowym dodatkiem, mi całkiem przypadł do gustu, po pewnym czasie w miarę łatwo go ogarniać, a wprowadza do gry kolejny obszar do rywalizacji i w naszej rozgrywce były momenty, gdy kilka osób próbowało wycisnąć tam jak najwięcej dla siebie,
Trismegistus - zagrałem raz i chyba to będzie na tyle przygody z tą grą, strasznie wymęczyło mnie już czytanie instrukcji i dopiero po kilku podejściach i obejrzeniu filmiku udało mi się to jakoś ogarnąć, alchemiczna nomenklatura ani trochę nie pomaga zrozumieć tej gry, do tego w rozgrywce jest sporo małych zasad i zależności, które łatwo pominąć, lubię ciężkie gry, ale mam wrażenie, że ta nie daje wystarczająco dużo satysfakcji w porównaniu do tego, ile wymaga, (kompletnie po drugiej stronie stoi w tej klasyfikacji np. Kanban), mieliśmy zagrać na próbę jeszcze raz, ale nikt nie miał specjalnie ochoty i woleliśmy zagrać w coś o podobnym ciężarze ale przyjemniejszego,

Stali bywalcy:
Jaipur, Zamek Smoków, Kartografowie, Kingdomino, Splendor, Welcome to... - zazwyczaj pojawiają się jako uzupełnienie wieczoru, po rozgrywce w jakiś cięższy tytuł,
Kanban - w minionym miesiącu udało mi się zagrać aż dwa razy, z tego jedna rozgrywka dwuosobowa, pierwszy raz grałem w takim składzie i nie wiedziałem jak to się sprawdzi, ale muszę przyznać, że gra działa w takiej konfiguracji na prawdę dobrze, drobna zmiana związana z zakazem wchodzenia na departamenty z Sandrą sprawia, że gra wcale nie robi się zbyt luźna,
Brass: Birmingham - świetna gra, niby za każdym razem chodzi o to samo i nie ma jakoś specjalnie wiele zmiennych, ale kolejne próby budowy swojego imperium daje masę satysfakcji,
Bruges - dzięki Koziełło mam swój egzemplarz i w minionym miesiącu był już grany, mi już dawno przypadło do gustu, a i w mojej grupie chyba się przyjmie, bo nawet feldosceptykom się podobała,
7 cudów świata - nie przepadam za tą grą, ale od czasu do czasu mogę zagrać, kiedy akurat zbierze się większa ilość osób przy stole,
Detektyw: Zbrodnie L.A. - kompletnie nie mój typ gry, ale bawiłem się przy niej całkiem dobrze, ostatni scenariusz był na prawdę ciekawy, trochę brakuje mi poczucia, że ma się jakąś kontrolę nad rozgrywką i w trakcie gry można weryfikować na jakim etapie się jest, ale już taki urok tego tytułu,
Puerto Rico - przy takim zalewie nowości rzadko trafia na stół, ale w styczniu udało się zagrać i nadal mi się podoba,
Podwodne miasta - weszło na stół zamiast Trismegistusa i to była dobra zdecydowanie dobra decyzja.
Awatar użytkownika
gram_niebieskim
Posty: 48
Rejestracja: 12 kwie 2018, 12:14
Has thanked: 29 times
Been thanked: 6 times

Re: Gra miesiąca - styczeń 2020

Post autor: gram_niebieskim »

Styczeń owocny w rozgrywki, wyróżnię jednak 4 gry:

Krótka historia cywilizacji - łał ale to jest dobra gra! Chyba bardzo niedoceniany tytuł. Rewelacja na 3 osoby, zakładam że partie w gronie 4 i 5 osobowym to będzie istna rzeź - czekam na taki skład z niecierpliwością. W dwie osoby również nie brakuje emocji przez sterowanego/automatycznego bota - mechanika ta moim zdaniem działa bardzo dobrze
Łapcie KHC bo jest obecnie na promocjach :)

Altiplano - gra długo znajdowała się na liście zakupowej. Dobra promka trafiła i jest. Gra rewelacyjna, Orlean mi nie podchodził do końca ale Altiplano jest znakomite. Pasjans bo pasjans ale bardzo satysfakcjonujący

Terra Mystica - dopadłem w końcu ten klasyk. Podoba mi się bardzo, jest co odkrywać. Rybaci! 8)

Potwory w Tokio - bawiłem się wybornie, 4 partie pod rząd - w doborowym towarzystwie gra działa wyśmienicie :D
dziubelas
Posty: 34
Rejestracja: 14 lip 2015, 22:58
Lokalizacja: Lublin
Has thanked: 64 times
Been thanked: 32 times

Re: Gra miesiąca - styczeń 2020

Post autor: dziubelas »

Styczeń 62 partie w 38 gier.
Najczęściej grane: 5x Hero Realms, 4x Pory Roku, 4x Terra Mystica, 3x Bruxelles 1893

Partie warte uwagi (moje top 5 miesiąca):

5. Root – wreszcie udało się zagrać w jeden z najgłośniejszych tytułów 2019 roku. W styczniu tylko jedna partia, więc ciężko ją oceniać. Na pewno jest to interesujące połączenie gry o kreskówkowej „słodkiej” tematyce leśnych stworków z grą wojenną. Każda rasa odpowiada jakiejś rzeczywistej ideologii, która odegrała znaczącą rolę w historii ludzkości. Asymetria jest niesamowita, nie dość że musisz poznać swoją frakcję to jeszcze wypada wiedzieć jak i o co gra przeciwnik. Na chwilę obecną nie umiem powiedzieć czy Root jest objawieniem na naszych stołach. Na pewno jest grą, która zmusza do rozegrania wielu partii, aby w pełni świadomie ją ocenić. Mnie zaintrygowała, chętnie ją poznam bardziej.

4. Paladyni Zachodniego Królestwa – dwie emocjonujące rozgrywki. Kolejne euro, które niemal nie posiada interakcji, ale moim zdaniem wychodzi jej to tylko na plus. Mogę zaplanować sobie strategię na kilka ruchów do przodu i skrupulatnie dążyć do jej realizacji. Świetny mechanizm wybierania i odkładania nie wybranych Paladynów, który sprawia, że musimy myśleć o ruchach i rzeczach jakie chcemy wykonać pod koniec gry. Główna wada … czas rozgrywki, dla mnie jest to typowa 2-osobówka.

3. Terra mystica – Partie z dodatkiem o Kupcy. Dodatek dostarcza nowych rozwiązań podczas ruchów, budowy, punktowania. Nie jest dodatkiem nachalnym, który zmusza mnie do koniecznego korzystania z nowych rozwiązań.

2. Roads & Boats: 20th Anniversary Edition – zdecydowanie mój ulubiony Splotter. Partie 2-osobowe przy dżentelmeńskiej umowie o nie przeszkadzaniu sobie. Świetny wyścig z czasem, kto uzbiera więcej dobra punktującego na koniec gry. Zawsze chętnie zagram.

1. Bruxelles 1893 – Jedna z moich ulubionych gier, która świetnie łączy wiele znanych nam mechanizmów. Możemy spotkać tu Area Majority / Influence, Auction/BiddingCard, Modular Board i Worker Placement. Największym plusem jest to, że te wszystkie mechanizmy łączą się w świetną całość. Każda rozgrywka jest inna. Jest wiele strategii na grę i ciekawych decyzji. Gra jest bardzo dynamiczna i jak na eurogrę jest tu bardzo dużo interakcji. Jestem zauroczony tą grą i jest to zdecydowany zwycięzca tego miesiąca.
Awatar użytkownika
bobule
Posty: 1008
Rejestracja: 21 wrz 2017, 22:09
Has thanked: 45 times
Been thanked: 207 times

Re: Gra miesiąca - styczeń 2020

Post autor: bobule »

Było znacznie więcej partii niż w grudniu, ale to raczej zasługa wyjęcia na stół Star realms, które nie należy do długich gier :P Nowości mało, nic nie kupiłem, bo okazuje się, że na półce jest sporo dobrych gier ;)
nowość:
- Star realms (11) - Myślałem, że dziewczynie się nie spodoba, bo tematyka kosmiczna, ale się myliłem. Myślałem, też, że kiepsko jej będzie szło z deck buildingiem, ale tu też byłem w błędzie. Gra na szczęście jest tak skonstruowana, że szanse na wygraną są wyrównane ;)

powroty, bądź stale na stole:
- Leśne duchy (5) - gra wyjęta w nowym towarzystwie i bardzo się spodobała, choć znajomi dostali łupnia :D gra nie wybacza błędów, kolorystycznie dyskryminuje mężczyzn (czyt. osoby które mają problemy z rozróżnianiem kolorów :D ), niemniej zasady są do wyjaśnienia w 3 minuty, a gra należy do tych zdecydowanie krótszych, więc jeszcze będzie lądować na stole. Szczególnie, że jeszcze są w niej warianty dodatkowe z którymi jeszcze nie grałem :D  
- Sagrada (5) - no i doszliśmy do sytuacji, że liczba Sagrady w miesiącu wcale nie jest jakoś szałowa, ale gra ma u nas w domu aktualnie najwięcej partii, na równi z Azulem, tylko, że on jest rok dłużej w kolekcji ;) także czekamy na dodatek w PL, choć nie należę do fanów dodatków.

Poza tym były grane:
Chatka z piernika (5), Skull, Splendor(po 3), Kameleon (2), po jednej rozgrywce: Alhambra, Słup ognia, Dominion, Hansa Teutonica, K2, Lorenzo il Magnifico, Misja Czerwona Planeta, Pandemic, Patchwork, Wyprawa do El Dorado, Sen, Ticket to ride.

Gra miesiąca: Star realms, za prostotę. Zaraz za nią na uwagę zasługuje Sagrada i Leśne duchy. Bardzo fajnie grało się w Lorenzo i Wyprawę do El Dorado, ale niestety stanowczo za mało partii mam w te gry ;)
suibeom
Posty: 790
Rejestracja: 18 cze 2019, 16:02
Has thanked: 1561 times
Been thanked: 252 times

Re: Gra miesiąca - styczeń 2020

Post autor: suibeom »

Zombicide najeźdźca – absolutny zwycięzca stycznia!!! Rozegraliśmy 34 partie kończąc z sukcesem 6 misji :-) Swoją drogą to nasz absolutny rekord ilości rozegranych partii w danym miesiącu od kwietnia 2019, kiedy przypadkowo odkryliśmy planszówki. Tak nas wciągnęła ta gra, że ukochana raportuje na fb nasze przygody na PK-L7. Dlatego z wielką niecierpliwością czekamy na dodatki.
Awatar użytkownika
upadly_bankowiec
Posty: 254
Rejestracja: 11 lis 2018, 13:48
Has thanked: 60 times
Been thanked: 122 times

Re: Gra miesiąca - styczeń 2020

Post autor: upadly_bankowiec »

U mnie 16 partii w 9 tytułów - nienajgorzej w porównaniu z ostatnimi miesiącami się.

Cztery gry walczyły u mnie o tytuł gry stycznia:

Terraformacja Marsa z dodatkiem Niepokoje
Scythe, pierwszy raz grany na sześciu
Star Wars Rebellion
Wojna o Pierścień - grana pierwszy raz.

Po namyśle stwierdzam, że to przy Wojnie o Pierścień bawiłem się najlepiej. Grałem u znajomego i od razu wiedziałem że ta gra musi znaleźć się w mojej kolekcji :)
Mój kanał na youtube na którym możesz poznać/przypomnieć sobie zasady gier.
Awatar użytkownika
Nidav
Posty: 704
Rejestracja: 14 sty 2016, 19:33
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 91 times
Been thanked: 339 times

Re: Gra miesiąca - styczeń 2020

Post autor: Nidav »

Mój styczeń względem gier był wyjątkowo sympatyczny. 16 rozgrywek w 8 różnych gier - na moje standardy to bardzo sympatyczna liczba, bo jak dotąd miesiąc, w którym rozegrałem 20 gier był najlepszym w moim planszowym życiu, zatem ten zaliczam do bardzo udanych. Podobnie jak i miesiąc temu każda gra dostanie jakiś tytuł gry miesiąca, bo czemu by nie ;) Niemniej zacznijmy od...

Wydarzenie miesiąca - i to całkiem całego! Niezmiennie drugi miesiąc praktycznie co środę wychodziłem do jednego z krakowskich barów, żeby grać z mniej lub bardziej obcymi ludźmi, co też poskutkowało przykładowo zagraniem w dwie gry, w które zawsze chciałem zagrać, ale nie kupowałem ich, bo drogie i nie miałbym z kim. Zatem lećmy po kolei!

Gra miesiąca przy piwie i z casualowymi graczami - Szarlatani z Pasikurowic (2 gry) - wciąż bawi, chociaż nie będę ukrywał, że przez wcześniejsze miesiące grałem w to tyle razy, że mam już lekki przesyt i chwilowo będę preferował inne gry, nawet względem tych lekkich. Powrót na pewno nastąpi, bo to dla mnie bardzo dobra gra jest, idealna do lekkiego spotkania z mniej grającymi znajomymi, ale still - Szarlatani nie są dla mnie grą, w którą mógłbym grać bez końca, więc czasami co za dużo to nie zdrowo ;)

Rondel miesiąca - Teotihuacan (1 gra) - bardzo lubię tę grę. Przez ostatnie miesiące wraca na stół z częstotliwością większą, niż inne posiadane przeze mnie gry, bo zawsze łatwo przypomnieć sobie zasady, rozgrywka jest dynamiczna, myślenia jest sporo - decyzji też - ale nic tu nie przytłacza. Jedna z moich ulubionych gier, w które zawsze z chęcią zagram. Czekam bardzo na dodatki i żałuję, że Portal jeszcze nie podał konkretnych dat, ale mam nadzieję, że już bliżej, niż dalej - z chęcią miałbym kolejny powód, żeby wyciągać tę grę jeszcze częściej na stół.

Nawalanka miesiąca - Kemet (1 gra) - już któryś miesiąc z rzędu ;) Nie będę się powtarzał, ale to jednak moja ulubiona gra w wojnę, w której krew leje się gęsto, ale po przegranych bitwach łatwo się pozbierać. Rozgrywka nie dość, że z kompletnie innymi osobami niż dotychczas (czyli brak znajomości jakiś schematów gry), to jeszcze na zasadach 1.5, co całkiem sporo daje - chociażby w kontekście decyzji o kolejności graczy i tym, kiedy się zwycięża. Doszło do całkiem ciekawej sytuacji, gdzie ostatecznie zwyciężyć mogłem ja albo znajomy, przy czym w zależności do zrobionego przeze mnie ostatniego ruchu mogłem pozwolić zadecydować trzeciej osobie lub czwartej o tym kto wygra lub też zwyciężyć jeszcze jedną walkę i mieć pewne zwycięstwo. Niestety, bitwę przegrałem, ostatecznie był remis, a zwycięzca został znajomy za większą liczbę PZ chwały. Niemniej bardzo satysfakcjonująca rozgrywka, jak zawsze przy Kemecie ;)

Zamulacz miesiąca - Dominant Species (1 gra) - tu otrzymany tytuł może być nieco mylący, ale ciężko mi to inaczej ująć w słowa. Tak naprawdę powinien zostać przyznany nie samej grze, a jednemu współgraczowi. Ale o tym za chwilę! W Dominanta chciałem zagrać od długiego czasu, ale zawsze odstraszała mnie cena i fakt, że kiepsko u mnie z towarzystwem do mózgożernego area control. Ale udało się i to właśnie jedna z dwóch gier wspomnianych przy wydarzeniu miesiąca, które miałem okazję przetestować. I cóż - dobra gra. Nawet bardzo dobra, chociaż mogłaby wyglądać trochę lepiej i samo liczenie przewag może trochę zamęczyć (jeśli miałbym tę grę, to obowiązkowo kupiłbym sobie małe kosteczki w kolorach graczy, żeby jakoś to wszystko zaznaczać na bieżąco bez potrzeby ciągłego sumowania wszystkiego). Niemniej i tak samo doświadczenie zostało mi trochę zepsute przez współgracza, który TAK NIEPRAWDOPODOBNIE ZAMULAŁ, że już w którymś momencie miałem ochotę wstać i wyjść :D Co dawno mi się nie zdarzyło, ale dobry borze i słodki jeżu - zeszło nam na to wszystko jakieś 5 godzin na 4 graczy, przy czym moje tury zmieściłyby się w jakiś 30, 40 minutach. Ok, ja jestem szybkim graczem i rzadko zdarza mi się tkwić w paraliżu decyzyjnym - dwie pozostałe osoby mimo wszystko myślały trochę więcej, ale obie grały mniej więcej godzinę. I tylko jedna osoba, zastanawiająca się przed każdym ruchem parę minut, wydłużyła to tak okrutnie, że pod koniec zgrzytałem zębami. A akurat był środek tygodnia i miałem plan wrócić wcześniej na mieszkanie i jeszcze spędzić czas ze współlokatorką (która jest przy okazji moją dziewczyną ;) ), a skończyło się na powrocie ostatnim dziennym autobusem. Z chęcią jeszcze raz w tę grę zagram i dopełnię swoje odczucia, ale nigdy z tą osobą.

Promocja miesiąca - La Granja (1 gra) - gra kupiona głównie przez promocję na Empiku, gdzie jeszcze pozostał mi kod na 50 zł - nawet się długo nie zastanawiałem. Wcześniej już coś tam o niej czytałem i byłem zainteresowany, ale zawsze był jakiś inny sposób i inna gra na wydanie pieniędzy ;) Przyniosłem to na jeden z planszowych wieczorów i zostało to szybko zagrane na dobitkę - poszło całkiem sprawnie (pomimo znajomego, który regularnie podchodził do stolika, krzycząc "Excel!" - grzeslaw90, pozdrawiam ;) ) i bardzo przyjemnie. Ciekawy miks area control z zarządzaniem ręką i mini łańcuszkami produkcyjnymi. Karty możliwe do zagrania na 4 sposoby to świetna rzecz, chociaż planszetki mogłoby być odrobinę większe, bo praktycznie co karta była dokładana, to trzeba było wszystko układać na nowo. Wydaje się, że jest sporo dróg do zwycięstwa i grę można eksplorować całkiem długo. Na pewno grane jeszcze będzie, chociaż jakoś niezwykle mnie nie porwało. Mimo to doceniam dobry design gry, w efekcie na pewno kupię Cooper Island, za który odpowiada jeden z twórców.

Lacerda miesiąca - Kanban (1 gra) - tu ciężko mi dopasować jakiś inny tytuł, a że Lacerda wydaje się dla wielu osobną kategorią gier, to niech będzie tak :) Druga z gier, o której sporo słyszałem, jeszcze więcej czytałem, ale jakoś dostępność i cena sprawiła, że nigdy nie kupiłem, nie zagrałem, a zawsze chciałem. I cóż... Doceniam tytuł, jest ciekawy, jest sporo możliwości, w których nawet idzie się pogubić początkowo, jest całkiem fajne przełożenie mechaniki na temat... ALE! Za serce mnie jakoś nie chwyciło. Nawet pomimo tego, że jako jedyny na cztery osoby nie grałem w to wcześniej i wygrałem całkiem sporą przewagą. Uwielbiam mózgożerne euro, w efekcie miałem spore oczekiwania, bo to moje pierwsze doświadczenie z grami Pana Vitala. Zawiedziony nie jestem, ale zachwycony też nie. Jeśli nadarzy się okazja, to z chęcią zagram raz jeszcze, ale już nie mam takiego parcia, żeby spróbować innych jego gier - mam nadzieję, że jeszcze uda się kiedyś zagrać w Gallerista i On Mars, niemniej raczej tylko i wyłącznie przy okazji, jeśli się taka nadarzy.

Powrót miesiąca - Orlean z częścią dodatku Handel i Intryga (1 gra) - a tu bardzo chwalebny i wielki powrót po półtorej roku! Wcześniej w tę grę zagrałem dwa razy - po drugim zostało powiedziane przez znajomego, że "to taka gra, w którą powinniśmy grać regularnie". Zatem kupiłem Handel i Intrygę... i półtorej roku później udało się w końcu z nią zagrać ;) A dokładnie z nową planszą darczyńców, która - przyznać trzeba - bardzo dużo daje. Świetna gra, więc w efekcie dla większej przyjemności kupiłem sobie Orlean w drewnie. Na szczęście na kolejną rozgrywkę nie musiałem czekać tak długo - w lutym już dwa razy było grane, a i może nawet uda się więcej ;)

Gra miesiąca oraz nowość miesiąca - Everdell (8 gier) - oba tytuły bez większych wątpliwości idą dla Everdella. Zamówienie przedsprzedażowe poszło parę miesięcy temu głównie ze względu na to, że tak sobie pomyślałem, iż grafika, otoczka, mechanika mogą bardzo podejść mojej dziewczynie. I się nie myliłem - podeszło bardzo, stąd też Everdell odpowiada za połowę moich rozgrywek w styczniu. Ładne to, przyjemne to, ogólnie nie mam żadnych zastrzeżeń. Sam się przy tym bawię zawsze bardzo dobrze i czekam na dodatki. Nie ma nawet co się rozwodzić - gra po prostu jest świetna i należy do tego grona gier, przy których mogę się zrelaksować po cięższym dniu i nawet jeśli wolałbym grać z cięższe euro, to i tak w Everdella zagram chętnie.
Awatar użytkownika
Koziełło
Posty: 905
Rejestracja: 13 cze 2018, 13:11
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 234 times
Been thanked: 315 times

Re: Gra miesiąca - styczeń 2020

Post autor: Koziełło »

W styczniu niestety skończyły się planszówkowe lata tłuste, a zaczęły te chude. Udało się zagrać tylko 18 razy w 15 różnych tytułów. Ale nie narzekam, bo czynniki uniemożliwiające częstsze granie były w sumie bardzo przyjemne ;)
Jak co miesiąc pojawiło się na stole trochę nowości:
1849 The Game of Sicilian Railways (???) - kolejne 18xx, które dane mi było poznać. Jak zwykle w przypadku "osiemnastek" powstrzymuję się od jednoznacznej oceny. Gra zupełnie inna od poznanych wcześniej. Odnoszę wrażenie, że łatwiej zauważam w niej popełnione przeze mnie błędy. Podoba mi się również wymuszona kolejność spółek, która może sporo zamieszać, a jednocześnie różnicuje kolejne rozgrywki. Wygląda na to, że coraz bardziej wkręcam się w "kolejówki" i powoli zaczynam rozumieć rządzące w nich mechanizmy, chociaż widzę, jak jeszcze wiele jest przede mną do odkrycia...
Architekci Zachodniego Królestwa (++) - zagrane w składach dwu- i czteroosobowym. I są to dwie różne gry. O ile w czwórkę podobało mi się bardzo, o tyle na dwie osoby moim zdaniem Architekci trochę "nie bangla". Partii nie odmówię, ale raczej w większym gronie.
Crystal Palace (+++) - jejku, jakie to jest dobre! Teoretycznie to prawie zwykły Worker Placement, z naciskiem na prawie. Najpierw sami ustalamy siłę swoich pracowników (którymi są kostki k6) pamiętając, że im większa siła, tym więcej musimy za to zapłacić. Następnie przypisujemy ich do poszczególnych akcji i akcje te są kolejno rozpatrywane. Tyle, że akcji nie wykonają najczęściej wszyscy chętni, a tylko Ci, z największą siłą. Do tego najsilniejsi skorzystają na ogół z przyjemnego bonusu, a najsłabsi będą musieli dodatkowo za prawo wykonania akcji zapłacić. Jak na zwykłe euro mnóstwo w tej grze zawoalowanej negatywnej interakcji. Jak dla mnie rewelacja ostatniego Essen.
Ilos (-) - Gra tak nijaka, że trudno mi po trzech tygodniach przypomnieć sobie szczegóły rozgrywki. Takie veni vidi vici (ZZZ = zauważyłem, zagrałem, zapomniałem)
Minerały (-/+) - Gra jest ładna i chyba tylko tyle. Gumowe przyssawki jakoś mnie nie porwały. Fajnie było poznać, ale wolę zagrać w coś innego.
Pret-a-porter (++) - czytając opinie o grze nastawiłem się, że będzie cięższa niż w rzeczywistości jest. Grało się przyjemnie i bez oporów położę na stole, gdy ktoś zaproponuje. Najbardziej irytuje mnie, że w ramach SG na Kickstarterze dostałem tonę kart, które są mi w zasadzie zbędne, a nie dostałem Almanachu wyjaśniającego nieścisłości instrukcji (których jest sporo) i który w grze bardzo by się przydał. Tak, wiem, jest dostępny na WWW, tylko, że ta gra nie była w cenie Print'n'Play...

Z kronikarskiego obowiązku trzeba również odnotować, że poza nowościami na stole pojawiły się również:
Bruges (+++) - to już stały bywalec, gra z mojego top 3 2019 jeśli chodzi o ilość rozegranych partii
1830 Railways & Robber Barons (???) - wreszcie udało mi się wcisnąć komuś spółkę trupa :D
Carpe Diem (+++) - zagrane już we wszystkich składach osobowych. Chyba lepiej gra mi się przy mniejszej liczbie graczy, 4 to już lekki chaos
Tajniacy (+++) - etatowo na stole, gdy przychodzą niegrający znajomi lub nie ma czasu na nic bardziej angażującego
Kanban (+++) - powrót po dość długim czasie. I odczucia zdecydowanie lepsze. Nawet pomimo tego, że własna małżonka pokazała mi gdzie moje miejsce w szeregu korporacji.
Marco Polo II (+++) - nachwaliłem się tej gry w poprzednich odcinkach, więc dodam tylko, że nic się nie zmieniło w temacie przyjemności płynącej z wędrówek po Azji
Nova Luna (++) - już chyba na stałe wyparła inne małe i lekkie tytuły patchworkopodobne
Ragusa (++) - powrót po dłuższej przerwie. Trochę przespałem start i już nie udało się dogonić konkurencji... Ale bawiłem się znakomicie.
Viticulture (+++) - bo jak już pisałem miesiąc bez Viti to miesiąc stracony ;) - rekordzistka roku 2019 jeśli chodzi o ilość rozgrywek

I krótkie podsumowanie:
Tytuł Nowości miesiąca oraz Gry miesiąca bezdyskusyjnie trafia do Crystal Palace. Zupełnie nie mam pojęcia czemu ta gra przeszła zupełnie bez echa
Powrotem miesiąca należy uhonorować Kanbana.
Kasztanów miesiąca tym razem nie będzie :D
Awatar użytkownika
vikingowa
Posty: 576
Rejestracja: 18 maja 2015, 21:42
Has thanked: 457 times
Been thanked: 307 times

Re: Gra miesiąca - styczeń 2020

Post autor: vikingowa »

Mój styczeń był bardzo bogaty jak na mnie w solówkowe granie - 21 partii w 8 gier (chyba tylko dlatego, że nie dotknęłam pada w tym miesiącu :D ):

Aeon's End (3)- zlitowałam się w styczniu i oczyściłam to pudło z haniebnego kurzu :lol: Całkiem miło było zginąć po raz kolejny w paszczy Nemezis!
Detektyw: Zbrodnie LA (3) - w końcu usiadłam i ukończyłam kampanię, która okazała się o wiele ciekawsza i przyjemniejsza niż ta z podstawki. "DOSowy" Antares mnie rozwalił pozytywnie, wypas!
Znak Starszych Bogów (3) - zawsze wyciągany jak nie mam za dużo czasu albo zmęczenie nie pozwala poszaleć umysłowo.
Eldritch Horror (3) - to cudo natomiast wyciągam jak mam za dużo czasu :wink: Mój pierwszy duży dodatek ograny (Góry), przyjemny ale raczej nie zainwestuję w kolejne, przynajmniej na razie...
Posiadłość Szaleństwa 2ed (3) - to chyba zawsze będzie jedna z moich ulubionych gier do solo i kupię wszystko co do niej wyjdzie
Robinson Crusoe: Opowieści Niesamowite (3) - bardzo ciekawa odskocznia od standardowego Robinsona i wcale nie łatwiejsza. Szkoda tylko, że pudełko nie pasuje stylistycznie do pierwszego dodatku :(
This War of Mine (2) - uwielbiam ją rozkładać dla boskiej planszy i genialnych komponentów, rozgrywka jak zawsze zakończona tragiczną śmiercią...
Exit: Śmierć w Orient Expressie (1) - najnowsza polska odsłona małych escape roomów i chyba najlepsza ze wszystkich dotychczas wydanych.

Nie ma ocen ani najlepszej/najgorszej gry bo w mojej kolekcji są tylko gry wyśmienite, sprawiające mi niebywałą przyjemność :D
gregoff
Posty: 801
Rejestracja: 02 maja 2006, 22:55
Lokalizacja: Świecie nad Wisłą
Has thanked: 546 times
Been thanked: 167 times

Re: Gra miesiąca - styczeń 2020

Post autor: gregoff »

Ishtar - gra która mnie wyglądem nie oczarowała A jak zagrałem to musiałem zdejmować okulary i przecierać oczy zdumienia że to taka "brutalna" gra... jeśli ktoś już grał w jakieś proste gry to bym zaproponował Ishtara jako grę na wciągnięcie w zaawansowane planszówki.

Roll of The Galaxy - must play, must know. Kiedyś dawno grałem w to z bratem. Teraz miałem okazję zagrać drugi raz... i Wow ale to jest dobre!!! Polecam w ciemno każdemu. Szybka i przyjemna rozgrywka dające dużo możliwości.

Bolidy (koniecznie na 6 osób) - jak masz tylko pół godzinki czasu to polecam wyciągnąć. Dużo zabawy i śmiechu:)
Jestem tak stary, że pamiętam internet do którego sie dzwoniło...
kisiel365
Posty: 777
Rejestracja: 10 paź 2016, 18:35
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 229 times
Been thanked: 282 times

Re: Gra miesiąca - styczeń 2020

Post autor: kisiel365 »

Koziełło pisze: 13 lut 2020, 09:43 1830 Railways & Robber Barons (???) - wreszcie udało mi się wcisnąć komuś spółkę trupa :D
Obrazek
mam 3trolle-7% (S) errata do 1861/67 (K) 1882, 1817/USA
Awatar użytkownika
Galatolol
Posty: 2335
Rejestracja: 23 mar 2009, 13:03
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 575 times
Been thanked: 932 times

Re: Gra miesiąca - styczeń 2020

Post autor: Galatolol »

Styczeń nie był rewelacyjny pod względem liczby partii (i już widzę, że luty będzie gorszy :( )

Gra miesiąca: 1817 - po grudniowej partii w Olkuszu postanowiłem kuć żelazo póki gorące i zacząłem w to grać przez sieć. Dobry wybór, bo w końcu zaczynam mieć poczucie, że coś rozumiem, a grając raz na kilka miesięcy, nigdy bym do tego momentu nie dotarł. Waszystko w tej grze jest naprawdę imponujące.
Nowość miesiąca: w końcu zagrałem w jeden z "escape roomów" w pudełku, czyli Exit: Chata w lesie i było fajnie. Nie ciągnie mnie, by od razu przejść wszystkie części, ale raz na dłuższy czas jak najbardziej.
Pozytywne zaskoczenie miesiąca: 18BL - zdążyłem się nastawić, że będzie do zagrania raz i tyle, a całkiem mi się spodobała. Największą nowinką są dwa rodzaje pociągów. Przejście do nowego typu w jednym z nich odblokowuje go w obu, to samo się tyczy rdzewienia (oba rodzaje rdzewieją naraz).
Rozczarowanie miesiąca: The Soo Line - w tej grze właściwie niczego się nie robi poza gromadzeniem pieniędzy, których i tak nie ma jak zainwestować. Czyżby Tom Russel się kończył? For-Ex było przynajmniej zabawne i pomysłowe (ale też słabe).

Najwięcej partii w Pax Porfiriana, w które zagrałem raz na żywo i postanowiłem sobie utrwalić grając na yucata.de. Spoko gierka, ale nie ma startu do Pax Renaissance, a obfitość kart jest bardzo złudna, bo przynajmniej połowa z nich to proste wariacje na ten sam temat (różniące się pojedynczą wartością). Wątpię, by po 5 partiach gra mnie jeszcze czymś zaskoczyła.

Spoiler:
kmd7
Posty: 1020
Rejestracja: 09 lip 2007, 15:25
Lokalizacja: okolice Bydgoszczy
Has thanked: 42 times
Been thanked: 30 times

Re: Gra miesiąca - styczeń 2020

Post autor: kmd7 »

W styczniu udało mi się zagrać 33 razy, a na stół powędrowało 10 tytułów.
Spoiler:
Najczęściej grałem w dwie gry, jedną nową (mowa o wersji PL), a druga to klasyk. Praktycznie, jeśli tylko zebraliśmy się w trzy osoby, pierwszym wyborem była gra na "G". W duecie zazwyczaj graliśmy w ten tytuł na "C":
- Gloomhaven - kilkanaście misji za mną, gram w 3 osoby i absolutnie nie czuję znużenia. Fakt, gra (jak na euro nie Lacerdy :D) nie jest tania, ale (pomijając masę frajdy jaką już nam dała) patrząc na zawartość i kompletność pudełka, nie żałuję ani złotówki. Gra pomimo swojej "eurowatości", dostarcza mnóstwo emocji. Prawie wygrana misja okazywała się porażką, a wyprawę skazaną na niepowodzenie wygrywaliśmy rzutem na taśmę - ostatnią postacią w ostatniej turze. I fajnie w grze sprawdzają się dodatkowe elementy, jak wydarzenia, cele, ulepszanie kart itp.
- Cywilizacja: Poprzez Wieki - długo broniłem się przed zakupem tej gry, myśląc, że nie będę miał z kim grać. I jest to mój pierwszy tytuł, gdzie dodatek zakupiłem przed podstawką, choć z wiadomych względów jeszcze nie dotarł. Gra jest fantastyczna, żałuję, że dopiero teraz się skusiłem. Pomimo tego, że w dwie osoby rozgrywka trwa ok. 3 godzin (gdyby nie współgracz, pewnie byłoby krócej ;)) to absolutnie się nie nudzę. Niby ciągle robię to samo (zwiększam populację, produkuję surowce, wynajduję technologie) ale multum kombinacji i interakcja z przeciwnikiem powoduje, że rozgrywki są niepowtarzalne.
Poza tym rozegrałem 3 partie solo w Martians: A Story of Civilization. Posiłkowałem się druga wersją instrukcji i skrótem zasad forumowego kolegi orzeha. I tak po prawdzie, nie rozumiem, dlaczego jest kłopot z ich zrozumieniem. Zaznaczę - nie czytałem pierwszej wersji instrukcji. Gra sprawia wrażenie solidnej łamigłówki, mi się podoba. Muszę jeszcze sprawdzić, jak działa na więcej osób. Ale na razie nikt nie chce zagrać w nic innego, niż gry na "G" i "C".
Z nowości to jeszcze pojawiły się:
- Pangea - przyzwoita gra, na pewno jeszcze zagram, choćby po to, by wypróbować inne możliwości ewoluowania zwierząt. Poza tym ciekawy sposób końcowego punktowania.
- Escape Room: Magiczna Sztuczka i Sherlock: Klątwa Inków - różni przedstawiciele gier jednorazowych. Obydwa tytuły ciekawe i warte zagrania. Co prawda Magiczna Sztuczka zirytowała nas jedna zagadką, ale ogólnie to jeden z ciekawszych Escape Roomów. A Sherlock to czysta dedukcja. Taka wydestylowana esencja starszego brata - SHCD. Do pogłówkowania w sam raz dla 3 osób. I pozwala odczuć satysfakcję z rozwiązanej zagadki. Pozostałe sprawy już czekają w kolejce. Jak tylko oderwiemy się od gier na ...

EDIT: No i zapomniałem napisać, jaka gra została moją grą miesiąca. To niech już będzie ta gra na "G". Albo na "C". Albo obie :D.
Sykes913
Posty: 4
Rejestracja: 03 gru 2019, 01:06
Been thanked: 2 times

Re: Gra miesiąca - styczeń 2020

Post autor: Sykes913 »

Spoiler:
Nowości:
Pulsar (+++) - Świetna gra, duża regrywalność dzięki wielu wymiennym elementom i planszetkom. Każda rozgrywka dzięki temu jest trochę inna, są inne cele, inne możliwości. Losowość gry jest równoważona szeroką gamą strategicznych rozwiązań, które można podjąć. Ciekawa jest też sama mechanika gry z ustalaniem mediany. Ja jestem zachwycona! Design jest też naprawdę ciekawy ;) Nie mam na ten moment żadnych minusów, może trochę materiał wykonania ma tendencję do odrywania się od elementów przy wyrywaniu żetonów przy pierwszym użyciu z kartonu.
Decrypto (++) - Ta gra podoba mi się znacznie bardziej niż Tajniacy. Lubię zabawę ze skojarzeniami słownymi. Niestety jest na 4 osoby, więc nie mam zbyt często okazji pograć w nią. Jest w miarę szybka :)
Root (--/+) - Plusem na ten moment jest tylko design. Nie spodobała mi się ta gra. Mechanika jest nadmiernie skomplikowana, formacje są wg mnie niewyrównane w sile. Gra się długo i frustrująco. Ale to było moje pierwsze wrażenie po jednej rozgrywce, zobaczymy jak będzie po kilku dalszych rozgrywkach :)
New Angeles (++) - Wygrałam jako zdrajca. Design trochę nie mój, ale gra sama w sobie całkiem przystępna. Chętnie zagram jeszcze raz.
Gorący ziemniak (?) - Trochę 5 sekund. Ciężko ocenić. Bez szału.
Gra o tron (++) - Miła strategiczna gra. Niestety nie jestem bardzo into uniwersum Gry o Tron, przez co pewne nawiązania na pewno mi umknęły.



Stali bywalcy:
Great Western Trail
Tsuro
13 duchów
Sagrada
Boss Monster
Leśne duchy
- po małuuuu zaczynam ją lubić bardziej, ale wciąż bez szału
Catan - zawsze chętnie grywam w tę pozycję! Choć jeszcze nigdy nie wygrałam...

Powroty:
Dobble
Eksplodujące kotki


Obydwie gierki to takie miłe gierki imprezowe.

Wyróżnienia:

Nowość miesiąca:

Wygrywa Pulsar. W tej chwili top 5 gier dla mnie.

Gra miesiąca: Pulsar :)

Rozczarowanie miesiąca:
Root...
Awatar użytkownika
cactusse
Posty: 482
Rejestracja: 10 sty 2012, 15:50
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 401 times
Been thanked: 338 times

Re: Gra miesiąca - styczeń 2020

Post autor: cactusse »

Nowości

X Nimmt! (+++) - Wow, ku mojemu zaskoczeniu da się zrobić świetny wariant klasyka, bardziej strategiczny i dla mniejszej liczby graczy.
Szkoda, że gra leżała dwa lata w szufladzie zanim przypadek pozwolił się o tym przekonać :-/
Zmiany względem 6-Bierze :
- Mamy tylko trzy rzędy o dozwolonej długości 3, 4 i 5 kart.
- Karty które zbieramy dodajemy do ręki, za wyjątkiem jednej, którą musimy odłożyć na bok.
- Gra kończy się, gdy ktoś pozbędzie się wszystkich kart z ręki.
- Na końcu gry karty na ręce liczą się na minus, a karty odkładane mają wartość zależną od tego, czy udało nam się odkładać je w rosnącej kolejności (jeżeli tak, są warte zero, jeśli nie, ich kara jest podwajana).
Powyższe powoduje, że znacznie szybciej zapełniają się rzędy, zawartością ręki możemy w ograniczonym stopniu zarządzać, zgarnięcie wysoko-punktowanego zestawu nie jest tragedią (bo grubasy możemy zagrać z powrotem albo odłożyć na potencjalne zero), strategiczne zagrywanie niskich wartości jest ważne by przygotować dobre karty na później, a ryzyko spalenia zerowego układu nieźle podnosi ciśnienie.
Nadal jest wesoło i chaotycznie, ale czuć o wiele więcej kontroli nad swoim losem.

Everdell (+++) - Bardzo sympatyczne gra.
Podoba mi się, że startujesz w lekkim szoku widząc koszty kart i trzymając nędzne dwa meeple, a kończysz zaskoczony brakiem wolnego miejsca w swoim miasteczku.
Podoba mi się, że dodatkowe akcje na polanach mają mocny efekt pozwalający wystartować naszą małą ekonomię w pierwszym sezonie, są też na tyle atrakcyjne, że intensyfikują wyścig między graczami i wprowadzają konieczność wyczucia dobrego momentu na zmianę sezonu.
Podoba mi się, chyba najbardziej, że nie ma sztywnego podziału na fazy czy rundy, przez co gra wydaje się być dynamiczna i otwarta, nie czuć również czasu zeżartego przez rozgrywkę (jeeżu, jakim horrorem byłby "Everdell", gdyby robili go goście od "Dinosaur Island" ;-) ).

Kepler-3042 (++-) - Właśnie taką grą miał być "Solarius Mission" (a nie tym klocem, którym jest w rzeczywistości, aaargh! ;-) ).
No grało mi się wyjątkowo przyjemnie. Kepler to taki "podtunowany" engine builder, masz tylko 16 akcji (plus kilka bonusowych), cztery tory rozwinięć, wszystkiego definitywnie nie zrobisz, jazda.
Bardzo bardzo podoba mi się elastyczność pojedynczych akcji. Chcesz rozwijać technologię ? Rozwijaj póki masz surowce. Kolonizujesz planety ? Kolonizuj ile dasz radę za jednym zamachem. Terraformacja ? Terraformuj ile dusza zapragnie a kieszeń pozwoli.
Bardzo też podoba mi się koszt akcji bonusowych. Możesz ją wykonać, ale musisz za to oddać znacznik surowców, których każdy gracz ma ograniczoną liczbę. Można się pięknie załatwić pod koniec partii, gdzie wymarzona planeta produkuje krocie zasobów których dosłownie nie ma jak "oznaczyć" ;-) .
W sumie jedynym "problemem" są dla mnie karty wydarzeń. Większość wygląda jak system ratowania przegrywających ("jeżeli jesteś najsłabszy w tej kategorii zyskaj X"), ponieważ jednak gracze rozwijać się mogą bardzo różnie a nagroda jednego dwóch surowców (szczególnie na początku) potrafi oszczędzić akcje, to los wydaje się mieć zbyt duży wpływ na wybór zwycięzcy.

Fast Forward: FLEE (++-) - Kolejny ciekawy eksperyment Friedemanna Friese.
Tym razem mamy grę kooperacyjną z czterema postaciami, dla których kolejno dociągamy i zagrywamy kartę. Jedną z kart jest ścigający postacie potwór, jeżeli postać z potworem musi rozpocząć turę, wszyscy kolektywnie przegrywają. Tak więc potwór robi trochę za gorącego ziemniaka, którego próbujemy ciągle unikać zagrywając efekty zmieniające kolejność, przeskakujące postać w kolejce, przekazujące karty, itp., równolegle walcząc z innymi zabawnymi przeciwnościami.
FLEE przypomina trochę mini-Time Stories (bo w przypadku przegranej robimy specyficzny reset i jedziemy ponownie), tylko znacząco trudniejsze. Największym problemem była zapoznawcza partia, bo doszliśmy bardzo daleko i w obliczu resetu zwątpiliśmy, czy uda nam się ten sukces powtórzyć ;-)

Laguna (+++) - Strasznie sympatyczna i zaskakująco brutalna gra.
Co ciekawe i pocieszające, wygrał osobnik, który zrobił największą przewagę w pierwszym luźnym etapie, a potem został wyjątkowo zbrutalizowany blokowaniem (jego najdłuższy łańcuch miał nędzne cztery wysepki). Pomysł z rozpoczynaniem od wiosek jest kapitalny, dzięki niemu każdy gracz miał okazję tłuc głową w stół opłakując swoje rozstawienie z pierwszej fazy ;-)
Rozegrałem tylko jedną zapoznawczą partię, ale zapowiada się dobra gra (warto dodać że w całkiem zgrabnym pudełku ;-) ).

BATTALIA: The Creation (+--) - Zagrane, ale miejscami to była droga przez mękę.
Z jednej strony rozumiem urok tej gry - nasza talia to dość niesamowita układanka, gdzie trzeba się solidnie namęczyć by działała optymalnie, szczególnie, że wymaga ona ciągłych modyfikacji, by dopasować się do różnych faz rozgrywki.
Z drugiej strony cały "interfejs" wydaje mi się bardzo sztywny i nieprzyjazny, bo mało czuć w tym świadomej kontroli gracza. To raczej oportunistyczne dociąganie kart i skanowanie podpowiedzi w poszukiwaniu akuratnie pasującego wzoru. Nie wiem, czy to kwestia zbyt dużej ilości akcji, pokomplikowania wymagań czy po prostu mojej fatalnej konstrukcji talii, ale nie mogłem pozbyć się uczucia, że dociąg kart za bardzo determinuje działanie i zbyt dużo tur to wybór między kiepską opcją lub rezygnacyjnym pasem.


Nowe dodatki

Newton : Great Discoveries (+++) - Bardzo fajny dodatek.
Raz, że łączy się elegancko z podstawką (ot, wtasuj karty do odpowiednich talii, ew. dołóż kafelki obok), a dwa, że nowe karty są zaprojektowane naprawdę ciekawie - działają tylko wepchnięte pod planszetkę gracza, mają fajne efekty, a ograniczenie ich wykorzystania potrafi nieźle namieszać w planach. Nie jestem zbyt wielkim fanem Newtona, ale dodatek bardzo mi się spodobał.

Heaven & Ale : Kegs & More (+--) - Tu już nie jest tak różowo.
Na polach głównej planszy losowo rozkłada się beczki piwa i kostkę ruchu wozu (zwykłe k6), gracze mogą je zgarnąć oprócz standardowych żetonów bądź aktywacji. Zdobyte beczki wsadzamy na wóz, punktami ruchu jedziemy wozem po przystankach, na mecie zrzucamy beczki za dodatkowe punkty.
Na plus, miesza to trochę wartością pól i daje większe szanse graczowi, który z musu ciągnie się jako ostatni.
Na minus, przy standardowej konkurencji wydaje się, iż każdy gracz zrobi jeden taki rajd (w porywach dwa) a różnice punktowe z tego źródła będą dosyć niewielkie (w granicach 10% finalnej punktacji).
Na większy minus, nowa mechanika jest dosyć oderwana od głównej zabawy układania kafelków na planszetce gracza, nie ma żadnego wpływu na znaczniki zasobów, aktywację, karty bonusowe, czy strategię układania kafelków.
Dodatkowo, odkryłem wreszcie metodę dającą znacznie lepsze wyniki (tak dwukrotnie lepsze ;-) ), gra straciła dla mnie dużo uroku i wydaje się być po części "rozwiązana" :-/

Love Letter Premium (++-) - Większość nowych kart to zapchajdziury, ale pośród nich znajdują się perełki w postaci Skrytobójcy, Pochlebcy, Trefnisia i Kapitana, które mają spory komediowy potencjał i sprawdziły się w praktyce bardzo dobrze. Co ciekawe, po lekturze wątku na BGG zorientowałem się, że Kapitan nie jest kartą win-win, bo jeśli zagrywający go dotrwa do końca ale przegra porównanie wartości, to nie dostaje punkta ;-) .

Teotihuacan : Late Classic Period (++-) - Nie wiem jak reszta dodatku (bo tradycyjnie zagrałem tylko na maski oraz Bogów i tradycyjnie zrobiłem kompetentny ale daleki od zwycięskiego wynik) ale asymetryczni kapłani Bogów są rewelacyjni.
Podobnie jak w Tzolkinie kapłani mają mocną pozytywną zdolność (na widok której przeciwnicy wyklinać będą Boga Balansu), ale dla równowagi mają też jakąś negatywną cechę, generującą wiele bólu.
Grałem kapłanem, który pozwala zatrzymać wszystkie płytki startowe i pływać w zasobach, dzięki czemu trafiłem na zwyczajowy dla mnie problem, gdzie totalnie nie miałem pojęcia jak przekuć te zasoby na punkty w ostatnich rundach. Nie wiem, czy to kwestia ogrania, ale dla porównania w Tzolkinie zawsze było coś ciekawego do zrobienia a grę kończyło odpalanie super-akcji i szukanie punktów pod każdym kamieniem, natomiast w Teo część akcji wymaga tak wielu tur przygotowań, iż czasem może się zdarzyć, że nie ma już sensu nic robić w ostatnich turach.

Great Western Trail : Railways to the North (++-) - Kolejny bardzo fajny dodatek.
Wbrew moim obawom dodatek jest mało inwazyjny, nie psuje istniejących rzeczy a tylko ciekawie rozbudowuje istniejące opcje, dając nowe fajne cele do których można gnać stada. Wydaje mi się, że Konduktorzy oraz płytki z podstawowymi akcjami są teraz bardziej atrakcyjnymi inwestycjami przez co kolejność wbijania na startowe budynki nie jest już aż tak istotna i można biegać po trasie trochę swobodniej.

Na Skrzydłach : Ptaki Europy (+++) - Dokładnie to, co było grze potrzebne. Po ośmiu partiach powtarzające się zdolności zaczynały już nużyć, po wtasowaniu dodatku wróciła radość odkrywania kart. Nowe efekty są całkiem kreatywne i pięknie uzupełniają podstawkę (najbardziej spodobały mi się ptaki rozpychające się na dwóch sąsiadujących polach ;-) ) .


Odgrzebane po latach

Saint Petersburg - Nareszcie trafiła się idealna partia do narzekań, gdzie będą ostatnim graczem miałem do wyboru Farmera za 9 lub Farmera za 9. Jak ostatnia ofiara kupiłem obu i przewidywalnie skończyłem ostatni z wynikiem 110 do zwycięskich 166.
Po tej partii wlazłem na BGG w poszukiwaniu wariantu dla mniej losowego rozstawiania startowych robotników, a wróciłem z toną strategicznych porad jak sobie radzić w takiej sytuacji, wariantem Lehmanna i żądzą rewanżu na identycznych warunkach ;-)

De Vulgari Eloquentia - Zagrane w wersji deluxe.
Rzeczywiście, zasady są bardziej przyswajalne, ruch poprawiony, tory rozsądniejszej długości a podpowiedź nareszcie pomocna. Z drugiej strony, gra która lata temu wydawała mi się wyjątkowo tematyczna i intrygująca, teraz stała się dla mnie wyjątkowo sucha i ograniczona. Nie mogłem się oprzeć uczuciu, że gra ma strasznie mało miejsca na jakąkolwiek kreatywność, że większość akcji jest obowiązkowa (kasa i podróż), a strategie uzależnione są głównie od startowej kolejności - jesteś pierwszy, idziesz w kostki i Camerlengo, jesteś ostatni idziesz w Orient i kupczenie. Największy niesmak pozostawił bonus za różne kolory zdobytych ksiąg, bo odkrywane są losowo i w ostatnich rundach można po prostu nie mieć możliwości uzupełnienia kompletu.
Wygrałem (co zwykle wynosi tytuł w moich oczach), ale pozostałem wyjątkowo zawiedziony.

EDIT : Drobna korekta językowa
Awatar użytkownika
Edwardo
Posty: 573
Rejestracja: 13 wrz 2010, 11:48
Lokalizacja: Wroclove
Has thanked: 27 times
Been thanked: 19 times

Re: Gra miesiąca - styczeń 2020

Post autor: Edwardo »

W styczniu 34 rozgrywki w 12 tytułów:

Nowości na stole: Rzuć na tacę (19), Azul (3), Western Legends (1),
Gra miesiąca: Western Legends (1)
Jestem Stanley i jestem planszoholikiem www.planszoholik.pl
Awatar użytkownika
KamradziejTomal
Posty: 1162
Rejestracja: 04 kwie 2016, 16:40
Has thanked: 386 times
Been thanked: 452 times

Re: Gra miesiąca - styczeń 2020

Post autor: KamradziejTomal »

Na sam koniec lutego podsumowanie stycznia :P 25rozgrywek w 11różnych tytułów.

Większość z tego to stare i lubiane pozycje, które praktycznie co miesiąc wpadają na listę więc nie będę się nad nimi rozpływał i szybciutko podsumuje.

Dominator ilościowy: Warhammer Underworlds - kilka towarzyskich potyczek w klubie nabiło statystykę. Nowe podejście do bandy starych duszków dało dużo frajdy.
Soczyste euraski: Projekt Gaja, Great Western Trail, Viticulture - duże kartony, dużo dobroci, wiele wspaniale spędzonych godzin.
Soczyste ale lżejsze euraski: Marco Polo, Lorenzo Il Magnifico, Concordia - mniejsze kartony, dużo dobroci, wiele wspaniale spędzonych godzin.
Drobnica: Tiny Epic Galaxies, Kruki, 7 Cudów Świata Pojedynek, Jaipur.
Słyszysz o jakichś glaze'ach, drybrushach i innych dziwadłach i nie wiesz o czym mowa? Zerknij sobie TUTAJ
Sundrop tutorial: TUTAJ
Wykańczanie podstawek domowymi sposobami: TUTAJ
Awatar użytkownika
Muad'Dib
Posty: 1562
Rejestracja: 01 paź 2013, 20:53
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 64 times
Been thanked: 106 times

Re: Gra miesiąca - styczeń 2020

Post autor: Muad'Dib »

To prawda, koniec lutego to trzeba się zmobilizować z podsumowanie stycznia a trochę działo. 16 rozgrywek w 9 tytułów.

Stali bywalcy:
Terraformacja Marsa - wciąż bez ostatniego dodatku, jakoś zawsze wszystko w pośpiechu i nikomu nie chce się przeczytać instrukcji przed rozgrywką. Po długiej serii wygranych przyszła porażka i to solidna. Chociaż punktowo nie było tak źle to i tak ostatnie miejsce.
Nemesis - może gra nie jest w moim ścisłym top ale gra się przyjemnie za każdym razem. Jest sporo epickich akcji ( o jednej zaraz) ale też mamy wrażenie, że z zasadami zabrakło jakiegoś ostatniego szlifu. Dużo mikropierdół i tłumaczenie gry to jakiś koszmar. Akurat w przypadku tej gry to najchętniej bym grał na zasadzie - "wyjdzie w praniu" czyli pojawia się sytuacja i dopiero wtedy bym ją wyjaśniał. Co do tych wspomnień to jedno było dosyć zabawne. Stoję w pomieszczeniu ewakuacyjnym i już mam się wystrzelić ze statku a tu zonk. Wyskoczył reproduktor. To ja mu gaśnicą w pysk, pech chciał, że po omacku walnął w jedyny korytarz, który miał zamknięte drzwi. Potem na koniec rundy wspomniany reproduktor obryzgał mnie śluzem i kumpel prawie spadł z krzesła ze śmiechu. To jak pechowa to była mnie partia niech świadczy fakt, że grając jako żołnierz, co drugi strzał miałem pudło.
Undauted Normandy - każdy kolejny scenariusz jest coraz fajniejszy i trzeba się mocno nakombinować. Przy czym mam wrażenie, że regrywalność nie jest jakimś mega atutem tej gry. Po rozgrywce widzę, że są optymalne miejsca na planszy do zajęcia i przy kolejnej rozgrywce bym zawsze starał się je zająć.
Robin Hood and the Merry Men - strasznie lubię tę grę, niby euro ale bardzo przyjemnie udaje lekką przygodę. Tylko tłumaczenie jej to jakiś koszmar i mam wrażenie, że skille bohaterów też jakoś nie urozmaicają rozgrywki, są bardzo sytuacyjne.

Nowości:
Wingspan - trochę przypadkowo udało mi się zagrać w jeden z głośniejszych tytułów ostatnich miesięcy. Gra się przyjemnie, szału nie ma ale trzeba trochę pogłówkować i kolejnej partii na pewno nie odmówię. Do tego wykonanie jest tip top tylko ta wieża trochę niepraktyczna i jajka w różnych kolorach mają niewielki sens.
Mississippi Queen - niby prosta gra ale wymaga sporo kombinowania. Sama rozgrywka się nie dłuży chyba, że ktoś za bardzo przelicza ruchy, co może czasem być problemem ;)

Powroty:
Baseball Highlights 2045 - taki oszukany powrót/nowość. Powrót bo już grałem ale nowość bo w końcu się doczekałem na swój egzemplarz. Sporo grałem w styczniu, zauważyłem tylko, że aplikacja strasznie rozleniwia i wielu ruchów musiałem się uczyć od nowa :P
Battalia - chyba najbardziej epicka rozgrywka, w którą grałem. Krew się lała, dużo miast przechodziło z ręki do ręki. Dodatkowo mocno używaliśmy portali i jednego NPC, który mocno utrudniał poruszanie się w swojej okolicy. Szkoda tylko, że firma pokpiła sprawę z NPC i jeszcze nie wszyscy mają zasady, mimo że minęło już dużo czasu.
Władca Pierścieni: Konfrontacja - wróciłem do tej gry po chyba 4-5 latach przerwy, ot tak wzięte z półki. I od tamtej pory wciąż zabieram na każde spotkanie. Świetna gra, proste zasady i duża satysfakcja przy wyprowadzeniu przeciwnika na manowce.

Gra miesiąca: Ciężki wybór ale wybiorę to co po prostu było grane najczęściej czyli Baseball Highlights 2045 ;)
IMustNotFear.FearIsTheMind-Killer.FearIsTheLittle-death ThatBringsTotalObliteration.IWillFaceMyFear.
IWillPermitItToPassOverMeAndThroughMe.
AndWhenItHasGonePast,IWillTurnTheInnerEyeToSeeItsPath.
WhereTheFearHasGoneThereWillBeNothing. OnlyIWillRemain.
ODPOWIEDZ