Planszowe podsumowanie roku 2019

Tutaj można dyskutować na tematy ogólnie związane z grami planszowymi, nie powiązane z konkretnym tytułem.
Tomson
Posty: 172
Rejestracja: 04 maja 2014, 18:19
Has thanked: 1 time
Been thanked: 4 times

Re: Planszowe podsumowanie roku 2019

Post autor: Tomson »

Krótko i na temat:

Rozegrane partie - 208 partii w 39 tytułów (w tym 26 z własnej kolekcji)
Poznane nowości - 19
Najczęściej grane - Władca Pierścieni. Podróże przez Śródziemie - 33 partie
Gra roku - Władca Pierścieni. Podróże przez Śródziemie
Największe rozczarowanie - Kroniki Zbrodni

Nowości w kolekcji:
Pięć Klanów
Teotihuacan
Na skrzydłach
Azul. Witraże Sintry
Detektyw. Zbrodnie L.A.
Władca Pierścieni. Podróże przez Śródziemie
Kroniki Zbrodni
Osadnicy. Królestwa Północy
Star Wars. Zewnętrzne Rubieże (jeszcze niegrane)
Brzdęk! Nie drażnij smoka (jeszcze niegrane)

Opuściły kolekcję:
Pandemia
Bora Bora
Osadnicy. Narodziny Imperium
Robinson Crusoe. Wyprawa HMS Beagle
jakmis83
Posty: 1176
Rejestracja: 22 maja 2015, 14:31
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 130 times
Been thanked: 141 times

Re: Planszowe podsumowanie roku 2019

Post autor: jakmis83 »

Nie prowadzę statystyk odnośnie ilości rozegranych partii, ale trochę podsumowania będzie.

Najwięcej, bo ponad 80 partii zagrałem w Wojnę o Pierścień, kilka gier w: Nemesis, Terraformację, Agricolę, Star Wars: Rebelia, Middle Earth Quest, Viticulture EE.

Moją grą roku jest Wojna o Pierścień.
Moją nowością roku jest Viticulture EE.

Ubiegły rok nauczył mnie kupowania gier z rozwagą, bez ślepego patrzenia na opinie recenzentów.
Sporo gier kupiłem na zasadzie, bo jemu się podoba i sporo reklamowanych przez innych gier poszło na sprzedaż.

Do kolekcji wróciły Agricola i Terraformacja Marsa.
Kolekcja została uszczuplona tylko do gier, w które gram lub będą ogrywane.

Nie udało mi się uczestniczyć w większym konwencie, co uważam za rozczarowanie.
Za rozczarowanie uważam również nieudaną próbę powrotu do gier wojennych, tutaj się okazało, że nie dysponuję aż taką ilością wolnego czasu.
Ostatnio zmieniony 13 sty 2020, 18:18 przez jakmis83, łącznie zmieniany 1 raz.
Moje Gry
Jeśli nie wiesz, jak masz zagrać, poczekaj, aż twojemu przeciwnikowi przyjdzie do głowy jakaś idea. Możesz być pewny, że będzie to idea fałszywa.
Siegbert Tarrasch
Awatar użytkownika
KamradziejTomal
Posty: 1162
Rejestracja: 04 kwie 2016, 16:40
Has thanked: 386 times
Been thanked: 452 times

Re: Planszowe podsumowanie roku 2019

Post autor: KamradziejTomal »

Planszówkowo to był słaby rok - co było efektem wielu wydarzeń osobistych takich jak narodziny drugiego dziecka, problemy zdrowotne rodziców, dzieci, itp. Ogólnie słabo bo liczba rozgrywek spadła o 50%. Do kolekcji także przybyło bardzo mało gier - jedna w środku roku (Viticulture) i na odbicie na koniec roku kilka klasyków (Concordia, 7 Cudów Świata Pojedynek).

Najwięcej tak naprawdę grałem chyba w Warhammer Underworlds rozbijając się w jednym z Warszawskim klubów.

Ogólnie coraz mniej bardzo dobrych gier euro jakie bym z chęcią włączył do kolekcji (ta nie działa na 2 osoby, tamta to znowu deck building, tamta za bardzo podobna do X, tamta za długa, itp.). W tym roku mam nadzieję uda się troszkę jeszcze kolekcję podbudować bo lubię mieć duży wybór.

Na duży plus rozwój warsztatu malaraskiego (tak zdolności jak i miejsca) i malowanie figurek praktycznie na stałe powróciło jako aktywne hobby.
Słyszysz o jakichś glaze'ach, drybrushach i innych dziwadłach i nie wiesz o czym mowa? Zerknij sobie TUTAJ
Sundrop tutorial: TUTAJ
Wykańczanie podstawek domowymi sposobami: TUTAJ
gogovsky
Posty: 2235
Rejestracja: 25 sty 2018, 23:48
Has thanked: 468 times
Been thanked: 514 times

Re: Planszowe podsumowanie roku 2019

Post autor: gogovsky »

Podsumowanie roku jedno słowo; Kickstarter.
Przyszła mi Joan of Arc, Batman Gotham Chronicles, Nemesis, Resident Evil, Cthulhu Death May Die czy Łowcy 2114. Wszystkie gry trafiły do mojego top(może poza RE), a co najlepsze każda z nich jest zupełnie inna :)
Pod względem grania około 3,5 spotkania na tydzień nie licząc śród z Terraformacją Marsa, raczej grane turlanki na czele z Posiadłością Szaleństwa.
Nie prowadzę 100% statystyk, kiedyś prowadziłem, ale jestem zbyt leniwy :(
Ale grane głównie:
Batman, Nemesis, Posiadłość, Eldritch Horror, TIME Stories, Terraformacja Marsa :)
Żałuję rzadkiego grania w Joanę, Residenta i Fireflya :(
W obecnym roku będzie 2x więcej Kickstarterów, więc będzie w co grać.
Jestem dumny, że jednak w pewnym momencie zatrzymałem szaleństwo KSowe i dłuższą chwilę już nie kupowałem niczego :D
Firma Rebel niech się zajmie wydaniem gry Domek, bo tylko do tego się nadaje.
Awatar użytkownika
Rikonelli
Posty: 90
Rejestracja: 26 sty 2019, 21:27
Lokalizacja: Gdańsk
Has thanked: 19 times
Been thanked: 15 times

Re: Planszowe podsumowanie roku 2019

Post autor: Rikonelli »

Nieznacznie odkopię temat, ale jest co podsumować, bo 2019 to rok mojego poważnego startu z planszówkami :D

Kiedyś na imprezach z braku laku grywaliśmy w Mafię (wersja na zwykłych kartach do gry) - po czasie w głowie narodziła się myśl - może przedstawię kolegom Czarne Historie i Jungle Speeda, którego dostałem już jakiś czas temu, ale grałem naprawdę od święta.
Chciałem pokazać im jak mogą wyglądać gry. Grało się super i sprowokowało to więcej przyszłych spotkań. Odkopałem też Tajniaków, których dostałem na urodziny w maju, a zagrałem ponad pół roku później - WOW, zaiskrzyło. Tajniaków zabrałem na Święta i w rodzinie też okazali się hitem.

Tak właśnie poznałem nowoczesne gry i zacząłem się nimi interesować. Założyłem konto na forum, BGG i zacząłem śledzić planszowe promocje, które wtedy pojawiały się jak grzyby po deszczu. Kupiłem Ocalonych (w których nie zagrałem do teraz :D) za 60 zł i chwilę potem używany Splendor wyszukany na OLXie. Wodą na młyn okazało się kupienie na promocji, po obejrzeniu tylko paru recenzji, Spartakusa, który do teraz w naszym towarzystwie jest w ścisłej topce, o ile nie TOP1.
Śledzenie planszówek w Internecie stało się moim małym uzależnieniem. Tak już poszło z górki, wiele gier kupowałem w ciemno, ale z czasem nauczyłem się dobierać je odpowiednio do mojego, już wyrobionego, gustu i uspokoiłem się z budowaniem kolekcji.

Rozegrałem 284 partie (na wynik mocno wpłynęły też szybkie partie w Jungle Speeda, Dobble czy Tajniaków, jednak nie liczyłem wszystkich partii w te pozycje) w 47 gier, z czego nowo poznanych było ~45.

Na rok 2020 kupiłem BG stats - w przyszłym roku zapodam dużo fajniejsze statystyki :D
Awatar użytkownika
cactusse
Posty: 480
Rejestracja: 10 sty 2012, 15:50
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 393 times
Been thanked: 332 times

Re: Planszowe podsumowanie roku 2019

Post autor: cactusse »

Trochę grane, trochę poznane.
Ogółem, był to dla mnie rok pokory - odkryłem jak wiele tytułów zostało skrzywdzonych moją opinią, a jak niewiele przewartościowałem. Pozwolę sobie wytknąć fajne i mniej fajne tytuły ;-)
  • Kickstarter powoli wychodzi poza moją granice cenowego komfortu. Czarę "goryczy" przelewają nie superprodukcje lub niszowe eksperymenty (ich ceny są dosyć zrozumiałe), ale regularne euro, które eskalowane są do ekskluzywnych wersji deluxe za 100$. Koronnym dla mnie przykładem jest "Emperor's Choice", które TMG wyda tylko w super-edycji. Szkoda... (co zabawne, jeszcze w połowie roku byłem gotów do upadłego bronić podrasowanego wydania "Tapestry" ;-) ).
    • Wydawcy zaczynają mnie strasznie frustrować gabarytami pudeł (i elementami, które swobodnie mogą być mniejsze). Czemu ach czemu nowy standard to wielkie upierdliwe kloce, które strasznie zniechęcają do transportu, a nawet do ściągania z półki.
      Najwięksi upierdliwcy w tej kategorii to :
      • "Escape Plan" (pudło większe od Lisboa, really ??)
      • "Glen More 2" (oryginał mieścił się w 1/6 tego potwora)
      • "Endeavor" (oryginał mieścił się do zwykłego kwadratu)
      • "New Frontiers" (pudło rozbuchane do granic Kallaxa)
      • "Detective : City of Angeles" (idealnie pudło, które do Kallaxa nie wejdzie)
    • Wreszcie udało mi się pokonać FOMO.
      Ciężko było, ale częsty tetris półkowy zrobił swoje ;-) . Co prawda trochę pluje sobie w brodę, za odpuszczenie "Tainted Grail", ale będzie gra komputerowa więc jakoś przeżyję.
      • Zauważyłem, że zaczęły mi się zmieniać gusta.
        W tym roku największe wrażenie zrobiły na mnie gry, które odznaczały się swoistą elegancją zasad (szczególnie "Priests of Ra", "Condottiere" i "Flamme Rouge").
        Gdy zagrałem w "Priests of Ra", to aż kapcie spadły mi z wrażenia widząc elegancję rozwiązań, i pożałowałem wszystkich lat, gdzie unikałem "Ra" jak ognia, sądząc, że to "zwykła" gra aukcyjna.
        Gdy natomiast zagrałem w "Escape Plan", to jakkolwiek strasznie spodobał mi się koncept, na każdym kroku miałem ochotę walić głową w stół widząc kolejne wymuszone komplikowanie prostej w gruncie rzeczy rozgrywki.
        • Jeszcze bardziej przekonałem się do zabawy planszówkami w elektronicznym wydaniu. Wiele partii rozegranych w krótkim okresie czasu pozwala naprawdę docenić niektóre tytuły.
          W poprzednim sezonie na kolana rzuciły mnie "Race for the Galaxy", "Tigris & Euphrates" i "Onirim". W tym roku, niesamowicie poszybowały w moim rankingu "Through the Ages", "Terraforming Mars", "Kingdom Builder" i "Small World" (szczególnie ten ostatni tytuł był dla mnie olbrzymim zaskoczeniem, bo oceniłem go na prostackie bash-the-leader gdzie rozgrywki na 2-3 osoby nie mają racji bytu - o jak wielce się pomyliłem ;-) ).
          • Przełamałem się i postanowiłem pooglądać i posłuchać Heavy Cardboard, które dotąd wydawało mi się być przeznaczone tylko dla największych twardzieli. Przyznaje, bardzo dobrzy są. Rewelacyjny był dla mnie odcinek z recenzją Brassa, gdzie Martin Fowler tłumaczył historyczne zawiłości, dzięki czemu nareszcie zrozumiałem co stoi za czyszczeniem planszy po pierwszej rundzie.
            • To był rok wygrzebywania dawnych zaległości z półek i odkrywania tytułów na nowo.
              • "Food Chain Magnate" wydawał mi się dotąd tytułem całkowicie nieprzystępnym, a tu dwie partie w gronie "swieżaków" przeszły bez problemu (szczególnie druga, która w 5-osobowym gronie zajęła 1.5h i była pełna podstępnych zwrotów akcji).
              • Do "Five Tribes", "Mombasa", "Concordia", "Seasons", "Quoridor" i "Medieval Merchant" podchodziłem bardzo niechętnie (pewnie za sprawą batów jakie sprawili mi przeciwnicy), w każdej wyszukując jakąś dziurę w mechanice. Kolejne podejścia pokazały jednak, jak przyjemnie gra się w te tytuły, gdy ogarnie się trochę lepiej rytm gry i zrozumie kilka zależności. Doskonałe gry. Na szczególne wyróżnienie zasługuje "Medieval Merchant", którego miałem okazję odświeżyć po czterech lata i przekonać się jak zasady, dotychczas w oczywisty sposób dla mnie zepsute, rewelacyjnie sprawdzają się w praktyce i mają świetne uzasadnienie swojego istnienia.
              • "Hacienda", "Kingdomino", "Notre Dame", "Kreta", "Unfair", "La Granja No Siesta", "Kanagawa", "Mini Rails" i "Neuland" to kolejne tytuły, które urosły w moich oczach po dodatkowych partiach. Szkoda, że w części przypadków były to pożegnalne rozgrywki po zatwierdzeniu wymian w Mathandlu :-/
                "Unfair" jest tutaj wyjątkowo zabawnym przypadkiem, bo za każdym razem, gdy szukając dziury w całym wytykałem potencjalny problem, okazywało się, iż rozwiązanie jest już zawarte w instrukcji bądź na samych kartach ;-)
            • Najmilsze zaskoczenia tego roku to :
              • "Detektyw" - Portal zrehabilitował się w moich oczach po Marsjanach. Spodziewałem się taniej kopii SHCD, ale to własny byt ze świetnie zaprojektowaną sprawą, która pasowałaby na sezon proceduralnej kryminologii. Zagrane w trybie pełnej immersji dostarczyło mnóstwo radości, szczególnie jeden moment, gdzie wiedzieliśmy kto jak i co, ale zabrakło nam twardych dowodów ;-) .
              • "Watson & Holmes" - Po opiniach spodziewałam się familijnego euro z nutką dedukcji, mało grywalnego w niewielkim gronie. A tutaj mamy całkiem wypasioną dedukcję z prostą mechaniką blefowania, sprawnie działającą na dwie osoby, z klimatycznymi i ciekawymi sprawami, gdzie całość poszlak udaje się autorom zamknąć w mniej niż dwudziestu lekko powiększonych kartach.Co zabawne, czasem mając identyczne informacje, jeden z nas potrafił całkowicie wyprowadzić się w las, by potem w pokorze wysłuchiwać “oczywistych oczywistości” od wygranego (jak w SHCD, gdy czytamy dedukcję Sherlocka ;-) ).
              • "AuZtralia" - Coraz bardziej przekonuje się do gier tego autora, mają optymalny balans komplikacji zasad i odzwierciedlenia tematyki (nie ma to jak banalne “...gdy na szynach siedzi Cthulhu to pociąg nie przejedzie !!” ;-) ).. Co ciekawe, z kolejnymi partiami zmieniały nam się (czasem radykalnie) poglądy dotyczące opłacalność kart pomocników, więc jest tu kilka zagwozdek. Strasznie, strasznie chciałbym dodatek do “AuZtralii”.
              • "Trails of Tucana" - Byłem bardzo zawiedziony, gdy po rozpakowaniu zobaczyłem ledwie dwie wypełnione polami mapy (sądziłem, że jak w "Avenue", plansze będą puste i otwarte). Ale w praktyce wyszło, że te mapy są zaprojektowane w szalenie genialny sposób, gdzie strategia wydaje się być oczywista, ale wprowadzając ją w życie zawsze coś odciągnie nas w innym kierunku i popełnimy katastrofalną ilość pomyłek.
            • Inne ciekawostki :
              • "Mind" okazał się być idealnym do zacieśniania więzi rodzinny bądź przyjacielskich. Gdy partię zaczyna się do “... to połóżmy ręce na stole i porozumiejmy się telepatycznie...” hilarity will ensue . Nie wierzyłem nic a nic w tą grę, ale teraz jestem nawrócony ;-)
              • "Crokinole", "Szalona Misja" i "Junk Art" okazały się być rewelacyjne do grania z dziećmi. “Szalona Misja” została czarnym koniem organizowanych w pracy zajęć, gdy na oko 5-letnia dziewczynka zaczęła stosować zmyślną kciukową geometrię wykreślną, by przejść co trudniejsze etapy ;-)
              • "Cooper Island" jest chyba rekordzistą, jeśli chodzi o ilość informacji wciśniętych na planszetkę gracza.
              • "King's Road" jest rekordzistą, jeśli chodzi o stosunek banalności zasad i nieoczywistości rozwiązań.
              • Grając w "Newtona" strasznie brakowało mi interakcji między graczami, natomiast grając w "Railroad Ink" takiego uczucia nie miałem. Nie rozumiem jak to multiplayer-solitaire działa... ;-)
                * "Grand Austria Hotel" i "Letters from Whitechapel" nadal trzymają świetną formę.
            • Największe zawody :
              • "Anachrony", które po pierwszych partiach wydawało się rewelacyjne, po kilku kolejnych spadło z hukiem z piedestału. Im więcej grałem, tym bardziej przemawiała do mnie tematyka, ale tym więcej problemów mechaniczno-balansowo-wykonawczych znajdowałem.
                Na początku nie wiedziałem, co mnie tak strasznie uwiera w “Anachrony”, dopóki nie przeczytałem dość krytycznej recenzji na BGG, która poniekąd “otworzyła mi oczy” ;-) .Co ciekawe, w komentarzach David Turczi przyznał, że w oryginalnym założeniu gra miała być karcianym tableau-builderem, i w takiej formie sprawdzałaby się dla mnie znacznie lepiej.
              • “Escape Plan” bo to kloc ponad kloce, gdzie gabaryty i mechanika są rozdmuchane ponad miarę. Kapitalna tematyka, super design, kilka intrygujących pomysłów i straszny żal, że EGG musiało zmutować całość w wydawniczego potwora.
            • Z innych mniej popularnych gier, w które grało mi się wyjątkowo dobrze, sądzę, że warto wspomnieć :
              • “Little Town” - Niewielka cukierkowa gra, gdzie budujemy budynki na kwadracianej planszy, lub stawiamy robotnika aktywując wszystkie pola bądź budynki (również obce) na około, mieląc zasoby na punkty. Niby proste, ale odpowiednie wypozycjonowanie naszych budynków jest kluczowe. O wiele fajniejsze niż starszy brat “Skylands”.
              • “Samarkand” - Uproszczone i bardzo brzydkie “Chicago Express”, o banalnych zasadach ale wciągającej rozgrywce.
              • “Irish Gauge” - Uproszczone i bardzo ładne “Chicago Express”, o banalnych zasadach ale wciągającej rozgrywce. Jest jakaś niesamowita magia w grach Winsome, którą widocznie odkrywa się z wiekiem (bo wcześniej tego typu gry jakoś nie wzbudzały mojego entuzjazmu ;-) ) .
              • “Mini Rails” - Kolejna wciągająca pociągowo-aukcyjna gra, o tak prostych zasadach, że już chyba prościej się nie da (Monopoly ma więcej reguł, really) ;-)
              • “Sprawlopolis” - Kieszonkowa, acz rewelacyjne puzzle, gdzie z niewielkiej ilości kart staramy się ułożyć miasto, jak najlepiej spełniające losowe warunki punktowania (całość na 18 kartach).
              • “Carpe Diem” - Jeden z bardziej udanych ostatnich Feldów (klasa radości tak w okolicach “Bora Bora” ;-) ).
              • “Pandemic Fall of Rome” - Strasznie sympatyczny wariant z historycznej linii Pandemica, z ciekawie oddanym barbarzyńskim rajdem na Rzym (to już nie są naiwne kosteczki z oryginału, hue hue ;-) ).
              • “Fresh Fish” - Wyjątkowo nienawistna gra, gdzie licytujemy się o banalną możliwość wystawienia straganu jak najbliżej ciężarówki. Oczywiście, że trzeba się wystawić tuż obok, oczywiście, że nam się to nie uda i skończymy po drugiej stronie placu… ;-)
              • “Startups” - Mini-gra od OINK, o wpuszczaniu w maliny kompanów. Punkty zabierasz innym za udziały w kompanii przez nich posiadane, w której masz większość. Problem jest, że jak masz większość, to nikt tych udziałów nie weźmie, więc trzeba sporo blefować, ryzykować i czaić się na okazję.
              • "Black Sonata" i "Maquis" - Dwie bardzo udane i intrygujące gry z BGG-owego konkursu na najlepszą grę solo. Strasznie podoba mi się w "Maquis", że twój partyzant może swobodnie przestrzelić się przez Milicjanta czającego się na trasie do kryjówki, natomiast Żołnierze strzelają jak Han Solo w oryginale ;-) .
            ODPOWIEDZ