(Gdańsk) Gry wojenne i historyczne - umawianie się oraz dyskusje

... czyli zloty miłośników planszówek! Tu możesz także umawiać się na granie w Twoim mieście.
Awatar użytkownika
lacki2000
Posty: 4042
Rejestracja: 30 maja 2012, 00:09
Lokalizacja: Gdynia
Has thanked: 262 times
Been thanked: 147 times

Re: Gry wojenne i historyczne pod egidą Muzeum [Gdańsk]

Post autor: lacki2000 »

Ja dziś raczej będę i raczej się spóźnię (gdzieś tak 17:26, zależy od kolejek i korków). Zagram w cokolwiek albo chociaż popatrzę :]
Nie dajcie gnuśnieć umysłom, grajcie w Go! - Konfucjusz (Kǒng Fūzǐ, 551-479 p.n.e.)
:: Moja kolekcja (BGG) :: Chciałbym do kolekcji (BGG) :: Chętnie kupię (BGG) ::
Awatar użytkownika
Highlander
Posty: 1621
Rejestracja: 15 gru 2013, 00:09
Lokalizacja: Gdańsk
Has thanked: 98 times
Been thanked: 140 times

Re: Gry wojenne i historyczne pod egidą Muzeum [Gdańsk]

Post autor: Highlander »

lacki2000 pisze:Ja dziś raczej będę i raczej się spóźnię (gdzieś tak 17:26, zależy od kolejek i korków). Zagram w cokolwiek albo chociaż popatrzę :]
O to mamy chętnego na sędziego do zaznaczania kontaktów z przeciwnikiem na heksówce granej na dwóch mapach :)
Awatar użytkownika
Markus
Posty: 2438
Rejestracja: 04 mar 2005, 00:35
Lokalizacja: Gdańsk
Has thanked: 540 times
Been thanked: 269 times

Re: Gry wojenne i historyczne pod egidą Muzeum [Gdańsk]

Post autor: Markus »

Mnie dziś nie będzie
Awatar użytkownika
lacki2000
Posty: 4042
Rejestracja: 30 maja 2012, 00:09
Lokalizacja: Gdynia
Has thanked: 262 times
Been thanked: 147 times

Re: Gry wojenne i historyczne pod egidą Muzeum [Gdańsk]

Post autor: lacki2000 »

W końcu dotarłem i z Jankiem zasiadłem do CC:Europe. Moja dzielna brygada niemieckich Volksgrenadierów z karabinami maszynowymi dostała rozkaz oczyszczenia lasów Bessarabii z grasujących tam sowieckich partyzantów i zatknięcie niemieckiej flagi na nasypie kolejowym.
Losowe rozproszenie partyzantów po całej mapie wymusiło prostą taktykę dopadania każdego po kolei i wykańczania ogniem grupowym. Jeden z dwóch sowieckich oficerów sam sobie stał przy granicy obszaru, skąd przybyła moja brygada, więc spisany był na straty. Ale to przecież sowiecki oficer - woli zginąć niż iść do łagru. W pojedynkę odparł dwa albo nawet trzy ataki połowy mojego wojska, doprowadzając prawie do klęski i blamażu.
Zatem załamany dowódca niemiecki dał rozkaz porzucenia prób ataku kilkudziesięciu ludzi na jednego gieroja w lesie, uzbrojonego w lornetkę i pistolet. W tym czasie mój drugi oficer podszedł z trzema oddziałami do kolejnej samotnej sowieckiej jednostki w lesie, która rzuciła się na nich z gromkim "urraa!" i w samobójczej walce na bagnety i manierki posłała oficera oraz jeden oddział z karabinem w piach...
Potem było już z górki, dodatkowych akcentów humorystycznych dostarczał szalony myśliwy (tzw. snajper), który losowo ostrzeliwał fragmenty lasu i raz zranił oddział sowiecki.
Ostatecznie Niemcy przegrali na czas (sudden death), na VP i na straty w jednostkach.
Grałem tylko kilka razy w CC:E i chyba za każdym razem wygrywali obrońcy. Ta gra nie jest dla mnie intuicyjna - nie wyzwala jakiegoś sensownego ciągu przyczynowo-skutkowego, nie czuję się w niej dowódcą, bo to raczej karty grają mną niż ja kartami.
Ten obrazek, że stoi 1 ruski oficer i wkoło niego 6 uzbrojonych oddziałów z dwoma oficerami i nic mu nie mogą zrobić, bo karty nie pozwalają, to to jest jakaś komedia... (no wiem, można odrzucać i szukać dobrego zestawu kart, ale mi taka mechanika nie odpowiada)
Nie dajcie gnuśnieć umysłom, grajcie w Go! - Konfucjusz (Kǒng Fūzǐ, 551-479 p.n.e.)
:: Moja kolekcja (BGG) :: Chciałbym do kolekcji (BGG) :: Chętnie kupię (BGG) ::
Awatar użytkownika
Highlander
Posty: 1621
Rejestracja: 15 gru 2013, 00:09
Lokalizacja: Gdańsk
Has thanked: 98 times
Been thanked: 140 times

Re: Gry wojenne i historyczne pod egidą Muzeum [Gdańsk]

Post autor: Highlander »

lacki2000 pisze:(...)
Grałem tylko kilka razy w CC:E i chyba za każdym razem wygrywali obrońcy. Ta gra nie jest dla mnie intuicyjna - nie wyzwala jakiegoś sensownego ciągu przyczynowo-skutkowego, nie czuję się w niej dowódcą, bo to raczej karty grają mną niż ja kartami.
Ten obrazek, że stoi 1 ruski oficer i wkoło niego 6 uzbrojonych oddziałów z dwoma oficerami i nic mu nie mogą zrobić, bo karty nie pozwalają, to to jest jakaś komedia... (no wiem, można odrzucać i szukać dobrego zestawu kart, ale mi taka mechanika nie odpowiada)
Ale właśnie to że Niemcy mogą odrzucać całą rękę naraz to ich kluczowa przewaga taktyczna, modelująca w CC elastyczność działania niemieckich dowódców. Pomyśl jakby to Francuzi próbowali oczyścić las.. a tutaj discard 1 karta / turę :)
Awatar użytkownika
lacki2000
Posty: 4042
Rejestracja: 30 maja 2012, 00:09
Lokalizacja: Gdynia
Has thanked: 262 times
Been thanked: 147 times

Re: Gry wojenne i historyczne pod egidą Muzeum [Gdańsk]

Post autor: lacki2000 »

Highlander pisze:Ale właśnie to że Niemcy mogą odrzucać całą rękę naraz to ich kluczowa przewaga taktyczna, modelująca w CC elastyczność działania niemieckich dowódców.
Tak, to jest bardzo dobrze zamodelowane w tej mechanice, ale mi właśnie taka mechanika zbytnio nie odpowiada, bo mam takie poczucie, jakby ten system ze mnie kpił ("tyle wojska ma, taki on mądry oficer, a tarota se musi układać, żeby wiedzieć, co robić" :]). Po prostu nie podoba mi się losowość rozkazów, którą się zmniejsza/eliminuje przez mielenie talii, co dla mnie jest bardzo nieeleganckim rozwiązaniem. Rozkaz powinien iść z głowy a nie z karty.
Jeszcze raz nawiążę do wyobrażenia sobie tej sytuacji: stoi kilkadziesiąt żołnierzy wokół jednego wrogiego oficera i czekają na rozkazy, patrząc na dowódcę, który układa sobie pasjansa - jak nie wyjdzie, to czekamy dalej i układamy nowego, a jak wyjdzie, to atakujemy.
Nie dajcie gnuśnieć umysłom, grajcie w Go! - Konfucjusz (Kǒng Fūzǐ, 551-479 p.n.e.)
:: Moja kolekcja (BGG) :: Chciałbym do kolekcji (BGG) :: Chętnie kupię (BGG) ::
Awatar użytkownika
Wolf
Posty: 1517
Rejestracja: 12 lut 2012, 16:33
Lokalizacja: Gdynia / Gdańsk
Has thanked: 43 times
Been thanked: 194 times

Re: Gry wojenne i historyczne pod egidą Muzeum [Gdańsk]

Post autor: Wolf »

Kilka tematów:

1.) Niedokończony temat, który zacząłem gdzieś w okolicach peronu SKM. Żeby było wszystko jasne... odniosłem wrażenie, że Odi woli po prostu gry wojenne z dużą ilością zarządzania jednostkami na planszy niż wersje komputerowe (niekoniecznie chodzi o implementacje planszówek), więc chciałem zaznaczyć, że dla heksomaniaków jest całkiem sensowna oferta strategii komputerowych z dużym poziomem skomplikowania, ale z tą zaletą, że grę można zapisać, no i oczywiście dochodzi pewna automatyzacja itd.

Może to nic odkrywczego, ale jednak mimo wszystko nie dla każdego jest to takie oczywiste, bo to przeważnie nie są tytuły zbyt popularne, bardziej niszowe, ale dla fanów strategii wojennych sprawdzą się idealnie, np. produkcje Matrix Games (link)

2.) Jak widać potwierdziło się chyba, że WSDV warto jednak poznać najpierw podstawkę, a później dodatek. Chociaż poziom skomplikowania zasad nie jest może porażający, szczególnie dla osób grających w mocno skomplikowane tytuły, to jednak aspekt decyzyjny, reagowanie na zagrania przeciwnika i wyczucie jak grać dobrze pozostawia bardzo duże pole do popisu. Cała rozgrywka jest niczym partia szachów, a każdy ruch ma bardzo konkretne konsekwencje, przeważnie kiedy jest już źle, to jest za późno na reakcję, więc trzeba grać wyprzedzająco, a do tego trzeba poznać grę i to co może się zdarzyć i wyczuć jak się zabezpieczyć i przygotować na konkretne sytuacje.

Dodatek z tego co widzę (pierwsza rozgrywka zaplanowana na czwartek) wywraca ten schemat do góry nogami, bo wraz z dodaniem supermocarstw, nowych rodzajów wydarzeń i nowych zależności, nic już nie zostaje po staremu, teraz trzeba będzie z jednej strony pilnować podstawowej rozgrywki, a z drugiej strony kontrolować rywalo-sojusznika, podczas gdy każdy z graczy ma nowe opcje wpływania na rozgrywkę, a wydarzenia i konflikty globalne mogą sporo namieszać w każdej chwili. Robi się z tego właściwie inna gra chociaż niby teoretycznie większość starej gry pozostaje. To dość nietypowe podejście, bo większość dodatków kroczy raczej utartym schematem pt. "więcej tego samego" czyli rozszerza grę np. o nowe wariacje kart, trochę zmienionych mechanik, ale konstrukcja i schemat rozgrywki pozostaje podobny, podczas gdy w tym wypadku autorzy postanowili wraz z dodatkiem przekształcić grę w coś innego.

3.) Rozgrywka w WSDV przebiegła bezproblemowo. Ja niekoniecznie jestem najlepszym nauczycielem, ale Muad opanował podstawy gry bardzo sprawnie i nie tylko jeśli chodzi o zasady, ale również o ich praktyczną implementację. Oczywiście rozgrywka była nierówna, bo ja mam za sobą sporą ilość partii, więc gdybym przegrał, to równie dobrze można byłoby grę wyrzucić do kosza. Dlatego mówiłem, że najlepiej byłoby wytłumaczyć grę 2 nowym osobom, bo mi by nie przeszkadzało jakbym nie grał i obserwował partię, a rozgrywka byłaby wtedy bardziej wyrównana. Niemniej jednak i tak wyszło spoko. Zagraliśmy 2 rozgrywki, obie zakończyły się w 3 dekadzie (z 4 możliwych). Pierwszą rozgrywkę grałem jako RFN i zakończyła się upadkiem NRD poprzez niewypłacalność, natomiast po zmianie stron NRD zatriumfowało socjalizmem, a działacz partyjny był w każdym domu, upewniając się i czuwając, że obywatele są zadowoleni, bo jakby nie byli to stasi już czekało w pogotowiu.

No, ale tak to jest jak się gra pierwsze gry z osobą, która jak zostały 3 karty w decku jest w stanie wymienić je konkretnie z nazwy, bo zna talię na pamięć ;). Zresztą akurat w tym wypadku nie jest to takie trudne, bo tych kart nie ma aż tak dużo, a w każdej dekadzie wychodzą prawie wszystkie, chociaż kolejność ich wyjścia ma ogromne znaczenie i zmusza do obrania innej strategii. W ten sposób to co oczywiste, staje się nieoczywiste, a rozgrywki znacząco różnią się od siebie.
Awatar użytkownika
Odi
Administrator
Posty: 6428
Rejestracja: 21 kwie 2007, 12:51
Lokalizacja: Gdynia
Has thanked: 553 times
Been thanked: 924 times

Re: Gry wojenne i historyczne pod egidą Muzeum [Gdańsk]

Post autor: Odi »

Wolf -> Ja po prostu wolę grać na planszy, niż na komputerze. Mam go wystarczająco dużo w pracy, po co się jeszcze przy nim relaksować. Matrixa znam, mam za sobą całą kampanię Japończykami w War in the Pacific, i - choć to było ciekawe doświadczenie - wolę jednak bawić się przy planszy.

A w kwestii EotS chyba się wczoraj lekko zamieszałem. Tak interpretowałem reguły przyznawania strat, że wyszła z tego gmatwanina obostrzeń, które w EotS chyba jednak nie występują. I mam nawet nadzieję, że nie występują, bo to nadmiernie komplikowałoby całość.
Z Maciejem udało się rozegrać tylko 1 pełny etap, ale to zrozumiałe, bo dopiero zaczynał, a ponadto pojawiły się nowe sytuacje, które nie wystąpiły wcześniej w grach z Pawłem. Cóż, wciąż się tej gry uczymy. Z drugiej strony potwierdziło się to, o czym pisałem: grę się stosunkowo dobrze tłumaczy i ograny wargamer szybko załapie co i jak.
Co do przebiegu rozgrywki, to tym razem krwawe walki toczyły się w okolicach Nowej Gwinei. Kto wygrał, znowu nawet nie sprawdzaliśmy. Na razie po prostu się EotSem bawię, choć powoli trzeba już myśleć o poważnym graniu ;)

Maciek narzekał, że zmontowałem "stack of doom" i nim rzezam jego flotę, lotnictwo i lotniskowce, ale jego obawa przed moim zespołem lotniskowców była chyba przesadzona. Ostatnia akcja gry, kiedy to brytyjski zespół floty zniszczył dwie japońskie dywizje lotnicze (karta o niskiej wartości OPS, nieudany rzut intelligence) pokazał, jak duży potencjał tkwi w niewielkich, szybkich operacjach. Przy osiągnięciu zaskoczenia, mój "stack of doom" mógłby się szybko zredukować :)

Fajnie, że było 6 osób przy trzech stolikach. Oby częściej była taka frekwencja.
Awatar użytkownika
Highlander
Posty: 1621
Rejestracja: 15 gru 2013, 00:09
Lokalizacja: Gdańsk
Has thanked: 98 times
Been thanked: 140 times

Re: Gry wojenne i historyczne pod egidą Muzeum [Gdańsk]

Post autor: Highlander »

lacki2000 pisze:
Highlander pisze:Ale właśnie to że Niemcy mogą odrzucać całą rękę naraz to ich kluczowa przewaga taktyczna, modelująca w CC elastyczność działania niemieckich dowódców.
Tak, to jest bardzo dobrze zamodelowane w tej mechanice, ale mi właśnie taka mechanika zbytnio nie odpowiada, bo mam takie poczucie, jakby ten system ze mnie kpił ("tyle wojska ma, taki on mądry oficer, a tarota se musi układać, żeby wiedzieć, co robić" :]). Po prostu nie podoba mi się losowość rozkazów, którą się zmniejsza/eliminuje przez mielenie talii, co dla mnie jest bardzo nieeleganckim rozwiązaniem. Rozkaz powinien iść z głowy a nie z karty.
Jeszcze raz nawiążę do wyobrażenia sobie tej sytuacji: stoi kilkadziesiąt żołnierzy wokół jednego wrogiego oficera i czekają na rozkazy, patrząc na dowódcę, który układa sobie pasjansa - jak nie wyjdzie, to czekamy dalej i układamy nowego, a jak wyjdzie, to atakujemy.
Podyskutujmy :)
Zauważ że Ty odgrywasz rolę oficera spoza planszy (np. dowódcy kompanii), który wydaje rozkazy oddziałom na planszy (najefektywniej dowódcom plutonów - przez gońców lub radio) którzy to próbują głosowo skoordynować wdrożenie rozkazu przez drużyny które skupili koło siebie (zasięg 1-2 heksy). Oczywiście aby się dowiedzieć że gdzieś coś trzeba zrobić musisz mieć też informację zwrotną od swoich podwładnych. Dotarcie bezpośrednio z rozkazem do pojedynczych drużyn jest najmniej efektywne. A że na polu walki jest zwykle zamieszanie, to przekazywanie i wykonywanie rozkazów idzie ciężko.
Dodatkowo w realnej sytuacji mało kiedy dowódca i podległe mu jednostki wiedzą dokładnie gdzie jest przeciwnik i w jakiej sile. To jest gra planszowa, bez systemu bloczkowego, obie strony mają wszystko na tacy (lokalizację, zasięgi, współczynniki), więc fog-of-war jest symulowany przez talię krępującą obu stronom wykonywanie rozkazów. Ja bym sobie tłumaczył waszą sytuację w ten sposób, że żołnierze wykonywali rozkaz czesania lasu, ale po prostu nie byli w stanie wypatrzeć przyczajonego w krzakach sowieckiego oficera. Tak samo jak się ktoś wkurza że nie ma na ręku Fire i przeciwnik mu podszedł pod jego gniazdo CKM i wybił w walce wręcz - po prostu goście się zagapili i dali się zaskoczyć.
Osobiście nic mnie bardziej nie irytowało niż planszówka taktyczna gdzie kompletnie nie ma fog-of-war i maskowania obrońcy i masz pełną kontrolę nad każdą drużyną i czołgiem (typu śliczny graficznie CoH), i możesz z precyzją chirurga otwierać i koordynować ogień do obrońców ukrytych np. w zabudowaniach albo lesie bo od razu widzisz gdzie we wsi jest obrona, w którym stogu siana schowali jedyny czołg albo za którą chatą stoi przyczajone jedyne działko p-panc.
Te problemy pokazują że taktycznym grom bardzo pomagają możliwości oferowane przez komputer dla dwóch graczy, np. pełny fog-of-war, równoczesne wdrożenie efektów rozkazów (niezapomniana gra Combat Mission w którą grywaliśmy kiedyś z Jankiem).
Awatar użytkownika
Highlander
Posty: 1621
Rejestracja: 15 gru 2013, 00:09
Lokalizacja: Gdańsk
Has thanked: 98 times
Been thanked: 140 times

Re: Gry wojenne i historyczne pod egidą Muzeum [Gdańsk]

Post autor: Highlander »

Odi pisze:(...)
A w kwestii EotS chyba się wczoraj lekko zamieszałem. Tak interpretowałem reguły przyznawania strat, że wyszła z tego gmatwanina obostrzeń, które w EotS chyba jednak nie występują. I mam nawet nadzieję, że nie występują, bo to nadmiernie komplikowałoby całość.
Z Maciejem udało się rozegrać tylko 1 pełny etap, ale to zrozumiałe, bo dopiero zaczynał, a ponadto pojawiły się nowe sytuacje, które nie wystąpiły wcześniej w grach z Pawłem. Cóż, wciąż się tej gry uczymy. Z drugiej strony potwierdziło się to, o czym pisałem: grę się stosunkowo dobrze tłumaczy i ograny wargamer szybko załapie co i jak.
Co do przebiegu rozgrywki, to tym razem krwawe walki toczyły się w okolicach Nowej Gwinei. Kto wygrał, znowu nawet nie sprawdzaliśmy. Na razie po prostu się EotSem bawię, choć powoli trzeba już myśleć o poważnym graniu ;)
Mimo że powoli i często z nosem w regułach, to grało się fajnie, niemniej widać było że gram bez jasnego planu operacyjnego (strategicznego?) bo nie wiedziałem jaka jest punktacja na koniec. Wyszedł taki sandbox, testowanie starć wielkich grup.
Widzę pewne elementy mechaniki które mnie negatywnie zaskoczyły (np. jednostki występują w bardzo różnej skali , ale stosy tworzą ilościowe i ich aktywacja "kosztuje" tyle samo - patrz lotnictwo o sile 4 vs japońskie o sile 20, albo marny zespół krążowników vs zespół lotniskowcowy, albo brygady o sile 3-5 vs armie o sile 18-22). W efekcie reakcje na ofensywy mogą być (i były) silniejsze niż sama ofensywa jeśli się w odwodzie trzyma najsilniejsze jednostki. Czyli lepiej wykonywać mniejsze operacje ofensywne ale super-silnymi jednostkami bo wtedy przeciwnikowi trudniej zareagować.

Na pewno będę chciał wrócić do tej gry ale wcześniej muszę solidnie wgryźć się w przepisy.
Odi pisze: Maciek narzekał, że zmontowałem "stack of doom" i nim rzezam jego flotę, lotnictwo i lotniskowce, ale jego obawa przed moim zespołem lotniskowców była chyba przesadzona. Ostatnia akcja gry, kiedy to brytyjski zespół floty zniszczył dwie japońskie dywizje lotnicze (karta o niskiej wartości OPS, nieudany rzut intelligence) pokazał, jak duży potencjał tkwi w niewielkich, szybkich operacjach. Przy osiągnięciu zaskoczenia, mój "stack of doom" mógłby się szybko zredukować :)
(...)
Polemizowałbym że narzekałem :) Po prostu odniosłem wrażenie (na moim płytkim poziomie znajomości zasad) że było to optymalne zagranie - ja nie jestem w stanie takiego stosu zaatakować: nie zbiorę tylu żetonów do ataku, a nawet jakbym zebrał to Ty mógłbyś w reakcji podesłać mrowie okolicznego lotnictwa. Jednocześnie sam musiałem zacząć budować taki "stack-of-doom" po swojej stronie, identycznie flankowany lotnictwem, aby nie dać się rozbijać w odosobnionych grupkach.


P.S.
Za tydzień mnie nie będzie.
Awatar użytkownika
lacki2000
Posty: 4042
Rejestracja: 30 maja 2012, 00:09
Lokalizacja: Gdynia
Has thanked: 262 times
Been thanked: 147 times

Re: Gry wojenne i historyczne pod egidą Muzeum [Gdańsk]

Post autor: lacki2000 »

Highlander pisze:Podyskutujmy :)
Zauważ że Ty odgrywasz rolę oficera spoza planszy (np. dowódcy kompanii), który wydaje rozkazy oddziałom na planszy (najefektywniej dowódcom plutonów - przez gońców lub radio) którzy to próbują głosowo skoordynować wdrożenie rozkazu przez drużyny które skupili koło siebie (zasięg 1-2 heksy). Oczywiście aby się dowiedzieć że gdzieś coś trzeba zrobić musisz mieć też informację zwrotną od swoich podwładnych. Dotarcie bezpośrednio z rozkazem do pojedynczych drużyn jest najmniej efektywne. A że na polu walki jest zwykle zamieszanie, to przekazywanie i wykonywanie rozkazów idzie ciężko.
Nie podoba mi się takie zamodelowanie chaosu przekazywania rozkazów. Nie mówię, że jest on jakiś zepsuty, to tylko prywatne odczucia, że wolałbym jakiś inny mechanizm. Poza tym po co lokalnym dowódcom dokładniejsze rozkazy z HQ - przecież to jest proste zadanie: iść, znaleźć, zlikwidować. Trochę to śmieszne, żeby dowódca kompanii wydawał im zdalnie rozkaz marszu albo ataku na konkretne jednostki.
Highlander pisze:Dodatkowo w realnej sytuacji mało kiedy dowódca i podległe mu jednostki wiedzą dokładnie gdzie jest przeciwnik i w jakiej sile. To jest gra planszowa, bez systemu bloczkowego, obie strony mają wszystko na tacy (lokalizację, zasięgi, współczynniki), więc fog-of-war jest symulowany przez talię krępującą obu stronom wykonywanie rozkazów. Ja bym sobie tłumaczył waszą sytuację w ten sposób, że żołnierze wykonywali rozkaz czesania lasu, ale po prostu nie byli w stanie wypatrzeć przyczajonego w krzakach sowieckiego oficera. Tak samo jak się ktoś wkurza że nie ma na ręku Fire i przeciwnik mu podszedł pod jego gniazdo CKM i wybił w walce wręcz - po prostu goście się zagapili i dali się zaskoczyć.
Osobiście nic mnie bardziej nie irytowało niż planszówka taktyczna gdzie kompletnie nie ma fog-of-war i maskowania obrońcy i masz pełną kontrolę nad każdą drużyną i czołgiem (typu śliczny graficznie CoH), i możesz z precyzją chirurga otwierać i koordynować ogień do obrońców ukrytych np. w zabudowaniach albo lesie bo od razu widzisz gdzie we wsi jest obrona, w którym stogu siana schowali jedyny czołg albo za którą chatą stoi przyczajone jedyne działko p-panc.
Te problemy pokazują że taktycznym grom bardzo pomagają możliwości oferowane przez komputer dla dwóch graczy, np. pełny fog-of-war, równoczesne wdrożenie efektów rozkazów (niezapomniana gra Combat Mission w którą grywaliśmy kiedyś z Jankiem).
No tak, FoW to istotny problem planszówek ale też można go rozwiązać inaczej. Np. akcją "szukania" której losowość z kości maleje wraz z intensywnością szukania. We wczorajszej akcji z gierojem w mojej akcji "atak" gieroj zalał ogniem z pistoletu i lornetki atakujące jednostki tak, że jedna dostała "supressed" a druga zmieniła się na "broken", gdy nagle zaczął śpiewać "Oczy cziornyje" - to zawsze wzrusza (jakaś akcja z karty przy walce Melee, załamująca jeden oddział przeciwnika). W tej sytuacji mgły wojny już nie było, bo się gieroj ujawnił w bohaterskim ostrzale i potem w walce wręcz.
No i w takiej grze partyzanckiej FoW można usprawnić przez zakrycie jednostek i wstawianie zdublowanych pustych. W CoH jednostki mogą znikać z planszy i przesuwać się w głowie gracza, ale to jest nieeleganckie rozwiązanie.
Podsumowując, źle grałem, bo nie wykorzystałem w pełni mechaniki dowodzenia, która wydawała mi się jakaś taka wypaczona. A tak poza tym to ruskie mają tam przewagę liczebną, mniejsze machanie talią, ale siłę ognia jednostek porównywalną - a do tego miny, zasieki, karabiny, ładunki - jak się zbiorą do kupy i okopią w lesie, to są nie do ruszenia.
Nie dajcie gnuśnieć umysłom, grajcie w Go! - Konfucjusz (Kǒng Fūzǐ, 551-479 p.n.e.)
:: Moja kolekcja (BGG) :: Chciałbym do kolekcji (BGG) :: Chętnie kupię (BGG) ::
Awatar użytkownika
Highlander
Posty: 1621
Rejestracja: 15 gru 2013, 00:09
Lokalizacja: Gdańsk
Has thanked: 98 times
Been thanked: 140 times

Re: Gry wojenne i historyczne pod egidą Muzeum [Gdańsk]

Post autor: Highlander »

To wy tam nieźle się bawiliście w tym lesie, takich szczegółów nie znałem.

A temat mechaniki chyba do dalszej dyskusji przy piwku :) Mechanika CC nie jest ideałem, ale subiektywnie jest najlepszą planszówkową z jaką się zetknąłem. Niestety nie miałem okazji poznać ASL.
A to czy konkretne scenariusze w CC są sensowne to już nie wiem, bo za mało grałem. Kupiłem sobie tą grę na własność z rok temu ale niestety pudła się kurzą.

Z tego co też zauważyłeś, zastanawiałem się jakby to działało gdyby dołożyć "rozkaz startowy" gdzie nie dowodzone jednostki szły by od startu w określonym kierunku z automatu aż do pierwszego ostrzelania. A potem w razie nie otrzymania rozkazów zalegałyby lub też przemieszczałyby się w kierunku najbliższej ochrony. Ale to już byłaby inna gra.
Awatar użytkownika
lacki2000
Posty: 4042
Rejestracja: 30 maja 2012, 00:09
Lokalizacja: Gdynia
Has thanked: 262 times
Been thanked: 147 times

Re: Gry wojenne i historyczne pod egidą Muzeum [Gdańsk]

Post autor: lacki2000 »

Highlander pisze:Z tego co też zauważyłeś, zastanawiałem się jakby to działało gdyby dołożyć "rozkaz startowy" gdzie nie dowodzone jednostki szły by od startu w określonym kierunku z automatu aż do pierwszego ostrzelania. A potem w razie nie otrzymania rozkazów zalegałyby lub też przemieszczałyby się w kierunku najbliższej ochrony. Ale to już byłaby inna gra.
Nieco podobny, całkiem niezły system rozkazów jest w grach pana Łukasika, mam jedną taką bitwę pod Małujowicami, ale to jest rok 1741 :) Mogę przynieść, bo się pudełko kurzy, a grałem tylko w wersje prototypowe.
Nie dajcie gnuśnieć umysłom, grajcie w Go! - Konfucjusz (Kǒng Fūzǐ, 551-479 p.n.e.)
:: Moja kolekcja (BGG) :: Chciałbym do kolekcji (BGG) :: Chętnie kupię (BGG) ::
Awatar użytkownika
Wolf
Posty: 1517
Rejestracja: 12 lut 2012, 16:33
Lokalizacja: Gdynia / Gdańsk
Has thanked: 43 times
Been thanked: 194 times

Re: Gry wojenne i historyczne pod egidą Muzeum [Gdańsk]

Post autor: Wolf »

Odi pisze:Wolf -> Ja po prostu wolę grać na planszy, niż na komputerze. Mam go wystarczająco dużo w pracy, po co się jeszcze przy nim relaksować. Matrixa znam, mam za sobą całą kampanię Japończykami w War in the Pacific, i - choć to było ciekawe doświadczenie - wolę jednak bawić się przy planszy.
Jasna sprawa, czyli zrozumieliśmy się dobrze. Ja nie ukrywam, że jest pewien poziom micromanagementu, szczegółowości zasad itd., który na planszy jest dla mnie trochę zbyt uciążliwy i wtedy idąc tym tropem wolałbym już to rozgrywać na komputerze, gdzie wchodzi trochę automatyzacji i inne udogodnienia, ale to oczywiście rzecz gustu, a jak mawiają z gustem jest jak z dziurą w dupie - każdy ma własną ;)

Odpowiadam na pytania, które padły podczas spotkania:

1.) Czy będę regularnie przychodził?
- powiem szczerze: nie wiem, dlatego nie chce się deklarować jednoznacznie, bo po prostu to jeszcze będzie zależeć od sytuacji, natomiast ogólnie Krolm mi się podoba, byłem póki co 2 razy i to bardzo fajna miejscówka, a biorąc pod uwagę, że napoje można przynieść własne, to nawet zastępująca dobry pub, bo mogę wpaść z domowym piwem własnej produkcji, a każde dziecko wie, że jestem światowej klasy piwowarem, także dla mnie spełnione są podstawowe założenia udanego wieczoru planszówkowego: dobre warunki do grania i dobre piwo. Jakby dobrze poszło to nawet mógłbym przyjść z kimś, ale nie rozpędzajmy się, najpierw postaram się po prostu przyjść po raz kolejny.

2.) W jakie tytuły od was bym zagrał?
- sądzę, że byłbym zainteresowany np. grą o Wietnamie (Fire in the Lake) oraz Labiryntem, w który już nawet grałem kiedyś, ale dawno, nic nie pamiętam, poza tym że rzuty kością mnie wkurzały :P

Jutro gramy pierwszą partię w WSDV z dodatkiem, skrobnę coś na ten temat później.
Awatar użytkownika
Odi
Administrator
Posty: 6428
Rejestracja: 21 kwie 2007, 12:51
Lokalizacja: Gdynia
Has thanked: 553 times
Been thanked: 924 times

Re: Gry wojenne i historyczne pod egidą Muzeum [Gdańsk]

Post autor: Odi »

Problem w tym, że - w przypadku gier Matrixa - automatyzacja micromanagementu nie wpłynęła na uproszczenie obsługi gry, tylko na wielokrotne powiększenie obszaru micromanagementu. Dzięki automatyzacji gra stała się jeszcze bardziej dłubankowa, niż byłaby bez niej. EotS jest bez dwóch zdań prostszy od War in the Pacific. O ile pamiętam, instrukcja do WitP liczyła chyba 120 stron...

Bardzo dobrze, że zamierzasz jeszcze wpadać. Regularnie czy nieregularnie - każda nowa osoba w zasobie miłośników historycznych gier ciężkich, bardzo ciężkich i najcięższych jest cenna :)

Lacki -> Jak te Małujowice da się ograć na jednym spotkaniu, to byłbym chętny.

Co do Combata - dyskutujecie o mojej ulubionej grze :D
Co do scenariuszy - warto chyba rozegrać te turniejowe (są w KROLMowej torbie), czyli specjalnie opracowane do rozgrywania mistrzostw, obejmujące wszystkie kombinacje frakcyjne. Podobno były specjalnie balansowane, więc to może być to, czego szukacie.
Oczywiście w CC zawsze karty będą miały znaczenie, bo to taka gra. Ja chyba z ducha jestem karciankowcem, więc to wachlowanie kartami uwielbiam. Ale oczywiście zgodzę się, że systemy bloczkowe mają tutaj naturalną przewagę nad żetonowymi, i te drugie muszą w lepszy lub gorszy sposób kombinować, żeby oddać uwarunkowania środowiska dowodzenia (czyli zamiast: nie robię czegoś, bo nie wiem/nie widzę, że powinienem - nie robię czegoś, bo zasady mnie ograniczają). Ja akurat CC lubię za nieprzewidywalność i karty, ale też rozumiem, że można mieć inna wizję sposobu przetłumaczenia pola walki na planszówkę.
Awatar użytkownika
Highlander
Posty: 1621
Rejestracja: 15 gru 2013, 00:09
Lokalizacja: Gdańsk
Has thanked: 98 times
Been thanked: 140 times

Re: Gry wojenne i historyczne pod egidą Muzeum [Gdańsk]

Post autor: Highlander »

@Odi - odnośnie Empire of the Sun: nie dawało mi spokoju to lotnisko na mapie na zachód od Hawaii Islands o nazwie "Air Ferry" i symbolu statku. Trochę się naszukałem, ale to jest na pewno to:

Lotnisko zostało wybudowane w 1942 roku po bitwie o Midway, i jego fundamentem była wysepka Tern na atolu French Frigate Shoals (który to z kolei jest narysowany na mapie hex obok). Lotnisko mieściło tylko 24 samoloty i było w sumie awaryjnym lądowiskiem dla samolotów latających na trasie Hawaii - Midway. Tak naprawdę tej bazy nie było przy graniu w scenariusz 1942.

Jak można zauważyć na zdjęciach, wyspa wygląda jak lotniskowiec:)

https://en.wikipedia.org/wiki/French_Fr ... ls_Airport
https://en.wikipedia.org/wiki/Tern_Island_(Hawaii)
https://en.wikipedia.org/wiki/French_Frigate_Shoals
Awatar użytkownika
Muad
Posty: 700
Rejestracja: 07 sty 2016, 21:57
Lokalizacja: Gdańsk
Has thanked: 110 times
Been thanked: 64 times

Re: Gry wojenne i historyczne pod egidą Muzeum [Gdańsk]

Post autor: Muad »

Eots z listopada jeszcze:
Spoiler:
Teraz wracając do "Wir sind das Volk". Grało się bardzo przyjemnie chociaż po naszych dwóch partiach byłem dość zmęczony, bardziej niż po Eotsie. Teraz wiem, że na pewno nie damy rade zagrać tego w 4 osoby jeżeli wcześniej ktoś nie grał w podstawkę - także trzeba będzie szkolić :P. Co do samej gry, elementy i wykonanie nie mogę nic złego powiedzieć. Karty są bardzo przejrzyste a na nich jest sporo historycznych wydarzeń (jak w COINach powiedziałbym) o których wcześniej nawet nie wiedziałem (nie mój klimat).

Zasady gry są proste, nie ma tutaj złożonych mechanik ani ukrytych +1 (chociaż ja je lubię). Gra jest mózgożerna i raczej nie noobie-friendly. Znajomość kart jest istotna (chociaż nie wymagana) ze względu na scenariusz czy "oskryptowanie" dekad - każda ma konkretne wydarzenia, rzadko będzie sytuacja gdy jakieś karty nie będzie w rozgrywce. Karty można zagrywać na 2 sposoby, a czasem jeszcze (przy mieszanych) modyfikować lekko wydarzenia.

Gra jest asymetryczna, powiedziałbym że nawet bardziej niż w Labyrintcie czy COINach. Tak tak, a dlaczego? Każda z frakcji ma trochę inny cel, który jest ciężko wyczuwalny na starcie a narzędzia są te same. Nie ma zróżnicowania mechanicznego zbytnio a sama frakcja nie pomaga zrozumieć celu. Patrząc na ograniczenia akcji ze względu na karty, bo nie można zrobić czegoś jeżeli nie ma tej konkretnej karty, to wydawało mi się, że jedna ze stron potrzebuje młotka do wbicia gwoździa a druga do wyjęcia go, a sama gra dała nam śrubokręt.. fak yea..

Na pewno zauważyłem tutaj snowballa, i to takiego którego nie widać. Jeżeli popełnisz błąd z jakiegoś względu, to on będzie za tobą szedł przez cała grę a jak się skumasz, to zwykle jest już za późno. Niektóre pojedyncze decyzje mogą być nawet kluczowe dla całej rozgrywki. Jest dużo aspektów na które trzeba zwracać uwagę a samo spojrzenie na planszę zwykle nie pomaga. Przynajmniej ja nie potrafiłem zobaczyć, kto wygrywa, gdzie coś złego się dzieje, a gdzie są szanse. Znajomość planszy pomaga :)

Warto zagrać, ja póki co zajmę się elektroniczną wersją by poćwiczyć.

btw. Wolf, czy ja tutaj widzę, że jesteś chętny na COINa? (Fire in the lake) :) myślę, że na początek dobrze by było byś zobaczył Andean Abyss (Kolumbia), ponieważ w Fire in the Lake jest sporo "dodatków" albo Distant Plain (Afganistan).
wytłumaczę i zagram: seria COIN, seria Next War, Labyrinth (War on Terror + Awakening), Churchill, Pericles, Diuna. Paxy: Emancipation + Pamir
=============
Moja kolekcja | Oczekujące | Na oku | Mam LotR TCG (Decipher) PL
Awatar użytkownika
Jan_1980
Posty: 2512
Rejestracja: 18 maja 2016, 18:18
Lokalizacja: Gdynia
Has thanked: 25 times
Been thanked: 72 times

Re: Gry wojenne i historyczne pod egidą Muzeum [Gdańsk]

Post autor: Jan_1980 »

A my o 17.30 zasiadamy do WSdV(W) w 4kę :)
Czy gracze wojenni śnią o drewnianych owieczkach? TAK!
Moja kolekcja:
https://boardgamegeek.com/collection/user/Janek1980
Awatar użytkownika
Wolf
Posty: 1517
Rejestracja: 12 lut 2012, 16:33
Lokalizacja: Gdynia / Gdańsk
Has thanked: 43 times
Been thanked: 194 times

Re: Gry wojenne i historyczne pod egidą Muzeum [Gdańsk]

Post autor: Wolf »

Jeżeli chodzi o różnicę pomiędzy stronami, to ja to widzę mniej więcej tak:

RFN jest jak rozpędzający się pociąg pancerny - na początku można go jeszcze zatrzymać blokując tory, ale jak już się rozpędzi to taranuje wszystko na swojej drodze. Gra RFN jest jak dla mnie bardziej metodyczna, trzeba silnie się rozbudować i zabezpieczyć na początku, nie zapominając o istotnych wydarzeniach, na których granie nie ma tyle czasu co NRD, ale jednocześnie nie może pozwolić się NRD rozbestwić i namieszać za dużo na torach i wydarzeniach. Do tego goni nas czas, bo NRD może wygrać po prostu przez dotrwanie do końca. Dlatego trzeba w pewnym momencie przeanalizować potencjalne możliwości upadku NRD i wybrać gdzie zadać ostateczny cios.

NRD jest dla mnie bardziej sandboxowe. RFN to taki większy, starszy i bardziej utalentowany brat, więc tak otwarcie ścigać się z nim przeważnie nie można, dlatego trzeba trochę zmienić zasady gry - szturchać, faulować, zmienić trasę w trakcie zawodów. Można to zrobić na różne sposoby: zmasowany atak wydarzeniami wzbudzającymi protesty czy może po prostu budowa zamkniętego społeczeństwa wypełnionego policją i działaczami partyjnymi, którzy naprostowują niepokornych obywateli, chociaż przy pewnych warunkach opcja NRD light z prężnie działającym przemysłem zamiast aparatu terroru też jest możliwa. Najczęściej trzeba cały czas balansować pomiędzy różnymi problemami i odpowiadać na trudne pytania: stawiać więcej dobrobytu kosztem podupadającej gospodarki czy przyjąć na klatę więcej protestów?

Przy czym nie można się tak z góry nastawić, a to ja zagram w ten sposób i będę się tego trzymał przez całą grę, bo gra mocno bazuje na reakcji na konkretne ruchy albo na ruchy, które dopiero nadejdą. Więc gramy po pierwsze tak jakie mamy ułożenie kart (chociaż z każdej dekady wychodzą prawie wszystkie karty to ich kolejność ma duże znaczenie) oraz jakiego mamy przeciwnika, bo to zmienia zupełnie postać rzeczy.

Asymetryczność gry wynika z:
- kart wydarzeń (inne dla obu krajów)
- zróżnicowania dekad (każda dekada przebiega inaczej z uwagi na karty i ma swoją specyfikę wynikającą z tego co obie strony mogą osiągnąć)
- specyficznych mechanik dla danego kraju (Berlin Zachodni, fabryki w Polsce i Czechosłowacji, policja, socjaliści, tor waluty, podupadanie fabryk, ucieczki, karty specjalne)
- warunków zwycięstwa (część warunków jest symetryczna - upadek na skutek protestów i trimuf/upadek socjalizmu, ale dochodzi także: przetrwanie do końca - zwycięstwo NRD, podwójny upadek na skutek protestów - zwycięstwo NRD, za to NRD może jeszcze upaść na skutek niewypłacalności)

Z tego wynika, że obiema stronami gra się zupełnie inaczej, chociaż teoretycznie możemy robić te same akcje.
Muad pisze:Przynajmniej ja nie potrafiłem zobaczyć, kto wygrywa, gdzie coś złego się dzieje, a gdzie są szanse.
Do długofalowej oceny sytuacji potrzeba doświadczenia, a nie widziałeś jeszcze 4-tej dekady - tam to się potrafią dziać różne cuda, to znaczy sytuacja, w której NRD kończy 3 dekadę wydawałoby się na pierwszy rzut oka w miarę nienajgorzej, a potem zostaje rozjechane walcem jest jak najbardziej możliwa, bo diabeł jak zawsze tkwi w szczegółach, np. różnica pomiędzy minimalną fabryką eksportującą RFN na poziomie 3, a 4 szczególnie w kontekście wielu negatywnych dla NRD wydarzeń w 4 dekadzie może być gwoździem do trumny jeżeli chodzi o wypłacalność, do tego zwijający się w podskokach socjalizm i inne niespodzianki. Co nie znaczy, że NRD nie ma kilku asów w rękawie. Ma i zależnie od sytuacji wcześniejszej również może w 4 dekadzie pogrążyć rywala albo po prostu zdobyć chwilę wytchnienia i przetrwać.
Muad pisze:btw. Wolf, czy ja tutaj widzę, że jesteś chętny na COINa? (Fire in the lake) :) myślę, że na początek dobrze by było byś zobaczył Andean Abyss (Kolumbia), ponieważ w Fire in the Lake jest sporo "dodatków" albo Distant Plain (Afganistan).
Ok, jak coś innego będzie lepsze na poczatek to też może być.
Awatar użytkownika
Wolf
Posty: 1517
Rejestracja: 12 lut 2012, 16:33
Lokalizacja: Gdynia / Gdańsk
Has thanked: 43 times
Been thanked: 194 times

Re: Gry wojenne i historyczne pod egidą Muzeum [Gdańsk]

Post autor: Wolf »

No to jesteśmy po dodatku do WSDV. Normalnie napisałbym wrażenia w wątku z grą, ale po tej partii jeszcze nie wiem co napisać... mam kompletny mętlik w głowie i nie wiem jak do tego dodatku podejść, gra faktycznie zrobiła się inna, ale mam mieszane uczucia co do całości.

Podstawka jest bardzo zwarta, czujemy jak każdy ruch ma znaczenie, ale również efekt każdego ruchu jest bardzo odczuwalny, wszystko się elegancko zazębia. W dodatku to się dość mocno rozmywa, ma się wrażenie, że znacznie mniej się kontroluje rozgrywkę. Do tego cały czas brakuje ruchu, ledwo się coś zrobiło i koniec dekady (6 ruchów vs 9 w podstawce na dekadę licząc łącznie z kartami z ręki), chociaż sama gra trwa fizycznie dłużej. I to daje taki dysonans poznawczy: z jednej strony mam wrażenie jakbym mniej grał, z drugiej rozgrywka toczy się dłużej i trochę swoim torem, bo bezpośredni wpływ na nią też jest jakby mniejszy (odczuwamy, że niewiele możemy zrobić, a zanim zrobimy kolejny ruch to gra już jest w innym punkcie, do tego dochodzą też elementy losowe z wyścigu zbrojeń i konfliktów).

Nie jestem przekonany czy sam gameplay supermocarstw jest taki ciekawy. W podstawce RFN i NRD mają szereg różnych możliwości, które w ciekawy sposób łączą się w całość, co prawda supermocarstwa mają ten sam wachlarz ruchów + 2 nowe możliwości, ale nie mogą przecież skupiać się wyłącznie na Niemczech, natomiast ich wewnętrzna mini-gra to głównie przesuwanie torów.

Wyścig kosmiczny to mocno niewykorzystana szansa. W wyścigu zbrojeń też by się przydały jakieś twisty. Pewne elementy są ciekawe, np. pomysł z automatycznie odpalającym się wydarzeniem z ostatniej karty czy ogólna idea balansowania pomiędzy dobrem drużynowym, a dobrem własnym, bo wygrywa i tak 1 gracz, chociaż jest to jednocześnie uzależnione od wyniku gracza sojuszniczego.

Może Jan coś jeszcze doda, ja w tej chwili nie wiem co do końca o tym dodatku myśleć, na pewno trzeba jeszcze to przetestować, bo nie do końca wiedzieliśmy jak grać w to sensownie, ale na tę chwilę mam więcej odczuć negatywnych niż pozytywnych.
Awatar użytkownika
Odi
Administrator
Posty: 6428
Rejestracja: 21 kwie 2007, 12:51
Lokalizacja: Gdynia
Has thanked: 553 times
Been thanked: 924 times

Re: Gry wojenne i historyczne pod egidą Muzeum [Gdańsk]

Post autor: Odi »

Wolf, ja jestem ciekaw, co Ty o COINach napiszesz. Albo o T&T :D
Awatar użytkownika
Highlander
Posty: 1621
Rejestracja: 15 gru 2013, 00:09
Lokalizacja: Gdańsk
Has thanked: 98 times
Been thanked: 140 times

Re: Gry wojenne i historyczne pod egidą Muzeum [Gdańsk]

Post autor: Highlander »

Wolf pisze:(...) I to daje taki dysonans poznawczy: z jednej strony mam wrażenie jakbym mniej grał, z drugiej rozgrywka toczy się dłużej i trochę swoim torem, bo bezpośredni wpływ na nią też jest jakby mniejszy (odczuwamy, że niewiele możemy zrobić, a zanim zrobimy kolejny ruch to gra już jest w innym punkcie, do tego dochodzą też elementy losowe z wyścigu zbrojeń i konfliktów).
(...)
Czyli dokładnie tak jak się czuję podczas gry w dowolnego z do tej pory poznanych COIN'ów. Jednak gry > niż dwuosobowe mają swoją cenę.
Awatar użytkownika
Wolf
Posty: 1517
Rejestracja: 12 lut 2012, 16:33
Lokalizacja: Gdynia / Gdańsk
Has thanked: 43 times
Been thanked: 194 times

Re: Gry wojenne i historyczne pod egidą Muzeum [Gdańsk]

Post autor: Wolf »

Nie o to chodzi. Napisałem ogólnikami, bo bym musiał za bardzo wchodzić w szczegóły, żeby skonkretyzować poszczególne problemy, a tak jak pisałem miałem wczoraj mętlik w głowie po rozgrywce.

Starając się bardziej zarysować problem w możliwie prostej formie:
- mam wrażenie, że oryginalna rozgrywka (RFN vs NRD) traci na tym dodatku i rozmywa się w jakąś taką upośledzoną wersję podstawki
- co do cytowanego fragmentu, nie byłoby problemu, gdyby poszczególne ruchu miały większe przełożenie na rozgrywkę (nie widzę tego problemu w grach od początku projektowanych jako wieloosobowe), teraz po prostu wydaje się, że mało się robi (więcej opcji, mniej ruchów, ale to co było zwartą, ciekawą mechaniką teraz rozmieniło się na drobne)
- rozgrywka między supermocarstwami (ich wewnętrzna) jest niezbyt ciekawa
- dochodzą elementy losowe, co do których sensowności mam wątpliwości (co wnoszą?)
- możliwość wygrania gry poprzez tor wyścigu zbrojeń / kosmicznego nie pasuje do reszty rozgrywki (wszystkie inne warunki są znacznie bardziej skomplikowane w zamyśle, nawet zwycięstwo na torze socjalizmu wymaga kumulacji socjalistów przez kilka dekad)
- sama idea dodatku była ciekawa, ale w praktyce jakoś tego nie czuję
Odi pisze:Wolf, ja jestem ciekaw, co Ty o COINach napiszesz
No to w ramach zajawki: zapewne będę krytykować tekst na kartach, bo to zło, tylko ikonografia!
Awatar użytkownika
Jan_1980
Posty: 2512
Rejestracja: 18 maja 2016, 18:18
Lokalizacja: Gdynia
Has thanked: 25 times
Been thanked: 72 times

Re: Gry wojenne i historyczne pod egidą Muzeum [Gdańsk]

Post autor: Jan_1980 »

Wszystko co powiem w temacie CC i WSdV(W) to: chcę grać w Labirynt i klasyczne heksówki. ;)
ps. W najnowszej edycji Labiryntu karta "Trump moves the embassy" będzie miała chyba z 6 punktów operacyjnych ;)
Czy gracze wojenni śnią o drewnianych owieczkach? TAK!
Moja kolekcja:
https://boardgamegeek.com/collection/user/Janek1980
Awatar użytkownika
Wolf
Posty: 1517
Rejestracja: 12 lut 2012, 16:33
Lokalizacja: Gdynia / Gdańsk
Has thanked: 43 times
Been thanked: 194 times

Re: Gry wojenne i historyczne pod egidą Muzeum [Gdańsk]

Post autor: Wolf »

Jan_1980 pisze:Wszystko co powiem w temacie CC i WSdV(W) to: chcę grać w Labirynt i klasyczne heksówki. ;)
Nie rób błędu... przecież jeszcze niedawno wysyłałem Ci jedną z metod na takich dezerterów. Wyciągnij wnioski z historii, nie ryzykuj, nie warto :P

Dla niewtajemniczonych chodziło o pytanie dotyczące jednej z kart z WSDV i znajdującego się na nim urządzenia:

Obrazek

A tym cudem socjalistycznej techniki jest ta oto mina przeciw niesfornym obywatelom:
https://en.wikipedia.org/wiki/SM-70
Jan_1980 pisze:ps. W najnowszej edycji Labiryntu karta "Trump moves the embassy" będzie miała chyba z 6 punktów operacyjnych ;)
A to mogłaby być grafika na tę kartę:
Spoiler:
ODPOWIEDZ