(zrobię podposta)
Za karę, że Arleta przychodzisz tak rzadko, na stole wylądował indiański suchar. Tylko wszystkich nas to jednakowo pokarało
Wendake tzw. nowość z tegorocznego Essen. Przypomnieli se chopy, że Indianie byli kilka sezonów temu na tapecie i zamiast kolejnej gry o produkcji mchu na Marsie, zrobili grę o produkcji mchu w indiańskiej wsi. Jakiśtam temat jest, oczywiście można dokleić inny. Jak ktoś chce to sobie może klimatycznie tłumaczyć tę grę, ale po co
Mechanicznie wszystko działa, kilka mechanik zlepionych ze sobą. Zbieranie zestawów kart, zbieranie surowców j zamiana ich na PeZety, kontrola terenów, jakiśtam worker placement. W sumie dla mnie jest ich za dużo i miałem uczucie niepotrzebnego przeładowania.
"Mała gra" na swojej planszetce - niejako programowanie akcji - jest ciekawsza niż pozostała część gry. Graliśmy w 4 osoby, a miałem większe odczucie klepania pasjansa niż jak grałem na 2 osoby. W sumie nie bardzo mnie obchodzi co robią inni, ba! nawet tego nie da się dobrze śledzić. No chyba, że czas gry - z naszych 2,5h - wydłużymy do 5 godzin i będziemy skrzętnie analizować co może zrobić przeciwnik. Tylko po co...
Pomysł na grę jest fajny, ale jest przeładowana pomysłami/mechanizmami. Fajne jest to programowanie akcji i przesuwanie kafelków na naszej planszetce, fajne są tory punktowania i konieczny równomierny rozwój. Reszta akcji-mechanizmów neutralna (generyczna i nijaka tutaj).
Niefajna jest losowość z dokładaniem kafelków po rundzie i braniem bonusowych żółwi. W obu przypadkach bym zrobił home rulsa, ze można sobie układać kafle jak się chce, a jak dobiera się żółwia to można przejrzeć dostępne i wybrać co nam pasuje - kto pierwszy ten lepszy.
Minusem na pewno jest downtime, chociaż w swojej turze możemy sobie swobodnie zaplanować co chcemy robić, ale z drugiej strony jak sytuacja na planszy się zmieni, to kombinujemy od nowa. Do tego i im bliżej końca włącza się totalne nie patrzenie co robią inni. Rozkręcamy jakiśtam silnik, patrzymy gdzie są nam potrzebne punkty i do przodu.
Z każdą rozegraną partią poziom trudności spada, bo po prostu człowiek uczy się gry i powiela te same mechanizmy, które robił wcześniej. Może dlatego autor wprowadził taką losowość w kluczowych elementach gry, zęby temu zapobiec. Może.
Dla mnie stosunek zabawa/czas jest niezadowalający. Przerost formy nad treścią. w czasie 2-3 godzin można zagrać w doskonałe euro i się przy tym lepiej bawić. Działa lepiej lub gorzej, można zagrać, ale szału zdecydowanie nie ma. Totalny średniak w mojej opinii.
Dzięki za granie, ale uczciwie przyznam, że bywało lepiej
Jak zwykle atmosferę ratowało głupie gadanie nad stołem. Stojący wąż i wąchacz bobra, robiły dobrą robotę
Bartku dzięki za partyjki w Konfrontację, które sromotnie przegrałem